03 | NOWE ZAGROŻENIA

322 23 58
                                    

| CZTERY LATA WCZEŚNIEJ |

| E D E N |

Piekło nie  było jedynie wymysłem ludzkiej wyobraźni.

Przekonałam się o tym na własnej skórze, gdy zaczęłam tonąć.

Opadałam na dno.

Wszędzie widziałam tylko mrok, który próbował mnie pozbawić możliwości trzeźwego myślenia. Słyszałam głosy. Chyba starały się przekazać mi coś bardzo ważnego. Dostrzegałam niewyraźne obrazy, ale większość z nich przewijała się przez mój umysł tak szybko, że nie potrafiłam przyswoić ich przekazu.

— Te, laska, wstawaj! — Ktoś klepał mnie po policzku. Raz za razem wykonywał coraz bardziej dokuczliwe ciosy. Chciałam zaprotestować, ale nie byłam w stanie wydobyć z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Wciąż miałam zamglone spojrzenie, na domiar złego, wywnioskowałam, że nadal otaczały mnie ciemności. Jednak już już nie byłam wśród nich sama. — Szkoda dnia! No zobacz tylko w jakim zajebistym towarzystwie masz okazję przebywać! — Kolejne uderzenie. Tym razem o wiele mocniejsze. Z mojego gardła wydobył się syk i od razu złapałam się za piekącą skórę twarzy. Otworzyłam oczy, dysząc ciężko. Na niewiele się to zdało, ponieważ migocąca gdzieś nad moją głową czerwona lampa była jedynym źródłem światła w pomieszczeniu, w którym się ocknęłam.— Ej, Harriet, myślisz, że powinnam jej jeszcze raz przyłożyć? Tak dla pewności? — Łypnęłam groźnie na pochylającą się nade mną dziewczynę. Była tak blisko, że mogłam chwycić ją za nadgarstek, gdy ta już unosiła rękę do góry, by wykonać zamierzony gest.

— Jest w szoku, Minoko. — Usłyszałam gdzieś obok czyiś łagodny głos. — Jak my wszystkie.

Za wszelką cenę próbowałam zrozumieć swoje aktualne położenie. Znajdowałam się niewątpliwie w jakimś paskudnym pomieszczeniu, które przywoływało mi na myśl klatkę. Konstrukcja się poruszała, wyraźnie ciągnęła się w górę. .

Miałam na sobie dziwny strój — ciepłą, futrzaną kurtkę z kapturem, dopasowane spodnie i grube, ocieplane buty. Ciało całkowicie mi zdrętwiało, gdy leżałam na chłodnej, metalowej posadzce. Wyprostowałam nogę i skrzywiłam się z bólu, rozmasowując sobie napięty mięsień. Wokół mnie siedziało siedziało kilka innych podobnie ubranych dziewczyn. Nie widziałam najlepiej ich twarzy, ale zdałam sobie sprawę z tego, że były w różnym wieku. Niektóre tuliły się do siebie, płakały i krzyczały za każdym razem, gdy winda się łomotała. Inne próbowały zachować spokój.

Boże, do jakiego przybytku biedy trafiłam?

— Witamy wśród żywych, gwiazdeczko! — ucieszyła się Minoko, gdy w końcu zauważyła moje świadome spojrzenie.— Coś pamiętasz?

To pytanie zbiło mnie z pantałyku.

— A niby dlaczego miałabym niczego nie pamiętać? — fuknęłam na nią urażona. Wiedziałam tylko tyle, że znalazłam się tutaj razem z nimi. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak się stało, ani dokąd jechałyśmy. Mogło to być spowodowane szokiem pourazowym. Przynajmniej tak sobie wmawiałam.

— To powiedz nam, skarbeńku, jak nazywają się twoi rodzice — zacmokała Minoko takim tonem, jakby zadawanie takich głupich pytań sprawiało jej przyjemność. Moi rodzice... chwila, jak wyglądali moi rodzice? Zaniemówiłam i wytężyłam mózgownicę. Za każdym razem, gdy próbowałam przypomnieć sobie ich sylwetki, w mojej głowie pojawiała się kompletna pustka.

Czy ja w ogóle miałam rodziców? Co mnie ukształtowało? Co mnie tutaj doprowadziło? Jaki był mój ulubiony kolor? Lubiłam się uczyć, a może wolałam uprawiać sport? Czy komuś zależało na mnie na tym cholernym świecie? Czy świat w ogóle istniał?

𝐒𝐈𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄𝐑 • MINHO [ AFTER TDC ]Where stories live. Discover now