04 | RODZINNY BIZNES

289 22 68
                                    

| E D E N |

Namiot Przywódców był wypełniony po brzegi ludźmi. 

Nigdy przedtem nie widziałam tu tylu osób. Jaden kazał stawić się przed jego obliczem najważniejszym członkom Prawej Ręki, a także przedstawicielom obydwu Grup. Stałam obok Minho i Sonyi, nie odzywając się do nich praktycznie w ogóle. Azjata nieustannie próbował mnie czymś zagadać, a Sonya, jak to Sonya, prawiła mi kazania.

Bo się martwiła.

Od pobytu w pustynnym mieście, nie raczyłam uczestniczyć aktywnie w żadnej z konwersacji, którą prowadzili dotychczasowi towarzysze mojej podróży. W drodze powrotnej specjalnie zajęłam miejsce w Jeepie Cynthii i jej kolegów z Prawej Ręki, którzy tylko robili sobie żarty z Amazonki i Jorge'a, ale ja byłam dla nich nietykalna. 

Minho z ochotą dosiadł się do Azriela, Blaze, Patelniaka i Demetrii, choć ciężko przyszło mu się ze mną rozstać. Wspominałam nasz wczorajszy wieczór pod niebem. Leżeliśmy na masce Jeepa, dopóki wkurwiony Elias nas stamtąd nie ściągnął.

Czułam się wtedy taka... wolna. Ostatnim razem tak długo gapiłam się w gwiazdy razem z Cleo. Zastanawiałyśmy się, czy niebo nad Wiosną również jest sztuczne, tak jak i reszta naszego obecnego świata.

I znajdowałam się wtedy pod ogromną presją.

Z Minho... było kompletnie inaczej. Uchodził za pierwszą osobę, do której zbliżyłam się w Azylu. Każdy głupi dostrzegał, jak bardzo byliśmy ze sobą związani. Z Cleo sprawa miała się podobnie. Tyle, że byłyśmy uwięzione w Wiośnie, a ja... ja tęskniłam za wolnością.

Teraz przez długi czas miałam ją na wyciągnięcie ręki. Cieszyłam się nią w towarzystwie moich przyjaciół. I nagle, zupełnie niespodziewanie — to wszystko miało zniknąć. Z jakiegoś dziwnego powodu, Vince nie pamiętał niczego, co mu się przytrafiło w ciągu kilku ostatnich godzin.

To, co mu się przytrafiło, wyglądało na podobne działania, którymi kierował się niegdyś DRESZCZ. Ale DRESZCZu już nie było. Wszyscy o tym wiedzieli. Zostawiliśmy ich za sobą w umierającym świecie. Nie mieli możliwości, aby nas znaleźć w tak krótkim czasie. Od wydarzeń w Denver minął dopiero rok.

Pozostawała jeszcze kwestia rzeczy, które znaleźliśmy w podziemiach. Płaski Przenoś, który ktoś mógł wykorzystać do poinformowania niewłaściwych osób o naszym aktualnym położeniu. Nie obchodził mnie fakt, że został zniszczony.

Przypuszczenia Jadena i Azriela jednak się sprawdziły.

Nie byliśmy tutaj sami.

Ten natłok informacji sprawiał, że kuliłam się w sobie ze strachu przed nadchodzącymi dniami. Starałam się budować przyszłość na gruzach własnej przeszłości. Na próżno. Próbowałam być dobra, inna, niż do tej pory.

Chciałam żyć.

— Eden, skup się, bo nie zamierzam ci wszystkiego później powtarzać — syknęła Sonya, lekko podirytowana moim rozkojarzeniem. Wygięłam wargi w poziomą kreskę i przerzuciłam swoją uwagę na dwóch mężczyzn, którzy prowadzili między sobą zaciekłą rozmowę.

— To muszą być oni, Jaden — Bradbury nie przestawał mówić, a Jaden? Jaden chyba miał już dość. — Keely miała na tym punkcie obsesję. Ile ja się nasłuchałem o legendarnym Podziemiu w Europie.

Nie za bardzo wiedziałam, o co w tym wszystkim chodziło. Słyszałam już teorię Jadena, nie musiał mi jej powtarzać. Forrester cały czas do niej wracał, a Bradbury prędko do niego dołączył, dorzucając parę swoich groszy. 

𝐒𝐈𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄𝐑 • MINHO [ AFTER TDC ]Where stories live. Discover now