Prolog. Alyssia

130 11 7
                                    

Leżałam w łóżku, wlepiając wzrok w biały sufit nad moją głową. Był dwudziesty drugi września.

Niektórzy pewnie korzystali z pięknej pogody, którą udawało mi się dostrzec za oknem mojego pokoju. Na pewno biegali w parkach, śmiejąc się i ciesząc z ostatnich chwil uroku kolejnego odchodzącego w niepamięć lata.

Jednak ja nie byłam nimi.

W tamtym momencie nie mogłam być nimi.

Leżałam tak i zastanawiałam się nad tym, jak bardzo los postanowił się mną bawić. Mogłabym pomyśleć, że przeszłam już przez wystarczająco wiele w swoim życiu, by w końcu zostawił mnie on w spokoju. Prychnęłam pod nosem, czując spływającą po moim policzku łzę.

Los był cholernym skurwielem.

Te trzy krótkie miesiące, które właśnie mijały, powinny odejść w niepamięć. Może nawet w ogóle nie powinny istnieć.

Choć z drugiej strony, gdyby nie istniały...

Odwróciłam się na łóżku, kładąc głowę na ramieniu. Odetchnęłam głęboko. Wpatrywałam się w ścianę przed moimi oczami, ale tak naprawdę wcale jej nie widziałam. Mój mózg postanowił zrobić z niej wielki ekran. Przypominał mi każdą chwilę z tego lata, przewijając wspomnienia na białej farbie. Nieuniknienie prowadziły one do momentu, w którym właśnie się znajdowałam. Czułam, jak w mojej głowie narasta tępy ból. Zacisnęłam powieki, próbując go zatrzymać. Nie udało mi się natomiast powstrzymać łez, które lały się już strumieniami, pozostawiając po sobie ślady na moich zaczerwienionych policzkach. Zastanawiałam się, jak wiele uda mi się jeszcze przetrwać.

Może to właśnie będzie koniec?

Po moim odkrytym ramieniu przesunęły się delikatnie czyjeś palce.

- Alyssia...

Nie umiałam już zatrzymać szlochu, który gwałtownie wydarł się z mojej piersi. Ostatkiem świadomości dotarło do mnie, że łóżko ugięło się za moimi plecami. Słyszałam uspokajające słowa i czułam pokrzepiający uścisk i obejmujące mnie silne ramię, choć tak naprawdę niewiele już do mnie docierało. Chwilę później poczułam w głowie ukłucie bólu, a przed moimi oczami zatańczyła ciemność.

★★★

THAT SUMMERWhere stories live. Discover now