Rozdział 1

8.2K 158 6
                                    

Bartek

Wolność to coś czego wszyscy podobno jesteśmy pewni. Tak samo jak tego, że należy nam się szacunek jako człowiekowi i odpowiednia ilość powietrza wdychana do płuc. A co jeśli zostajemy którejś z tych rzeczy pozbawieni? O ile szacunek łatwo stracić swoją własną głupotą , o tyle wolność i powietrze powinny być nam dane na zawsze. No chyba, że jest się skurwysynem nie mającym żadnych zasad i w ferworze popełnionych czynów damy się złapać służbą państwowy. W tym wypadku wolność zostaje nam zabrana, a my jak te pokorne owieczki udajemy się do zakładu resocjalizującego takich jak my. Hm... tylko czy na pewno ?

Siedem lat...

Wychodzę w końcu na wolność po odbyciu kary za zabójstwo w afekcie. Siedem lat to i tak niewiele, mogło być gorzej.

Problem w tym, że nie czuję się wcale zresocjalizowany, co najwyżej rozjechany.

Ten cały system to bujda, a trafiając do paki wchodzisz do świata brutalniejszego niż dżungla. Albo staniesz się ofiarą albo drapieżnikiem, wszystko zależy od tego jak twardy psychicznie i fizycznie jesteś i czy masz w sobie chęć walki,

Ale koniec z tym, to już za mną. Teraz czas na odzyskanie tego, co w moim życiu najcenniejsze. Ale zanim do tego dojdzie muszę znaleźć jakieś lokum i prace. Z tym pierwszym będzie źle, z tym drugim jeszcze gorzej. Psia mać...

Wychodzę za bramę odprowadzany przez klawisza. Ten uśmiecha się do mnie fałszywie, jak by spodziewał się mojego rychłego powrotu. „Chuja w Ciebie wbijam" myślę i zarzucam plecak na ramie. Mam na sobie to w czym zostałem tutaj przywieziony, więc jasne jeansy, biały T-shirt, który na moim wyrzeźbionym przez siedem lat ciele wydaje się za mały i sportową kurtkę. Włosy trochę mi odrosły po ostatnim goleniu, ale nadal są krótkie, a moje ciało ozdabia co najmniej pięć tatuaży więcej, niż gdy tą bramą wchodziłem. Siedem lat życia, to czemu mam wrażenie, że minęło siedemdziesiąt?

Biorę głęboki wdech, a czując powietrze zmieszane ze splinami i innymi zanieczyszczeniami, uśmiecham się jak wariat. Zapewne ktoś by mnie za takiego wziął, ale no cóż. Nikt tego nie zrozumie, chyba że był tam gdzie ja. Delektuję się chwilę tą moją wolnością, a potem rozglądam z zastanowieniem, bo nie do końca wiem, gdzie się teraz udać. Zostawiam te rozmyślenia na później, gdy przy granatowym Audi Q4 zauważam blondynkę, wyraźnie czekającą na mnie. Lustruję ją wzrokiem próbując przypomnieć sobie skąd ją znam i dlaczego miała by tu być. Blond włosy, gęste i pofalowane opadają jej na ramiona. Ubrana w czarne jeansy opinające ją jak druga skóra, granatową bluzkę i czarną skórzaną kurtkę wygląda jak bardzo niegrzeczna i bogata panienka.

- Czekasz na mnie ? - pytam, podchodząc parę kroków.

- A widzisz tu innego wychodzącego właśnie z pierdla szatyna ? - odwzajemnia się, a na jej ustach pojawia się delikatny uśmiech. Oczy ma ciemnoniebieski, prawie granatowe i kogoś mi przypomina, tylko sam nie wiem jeszcze kogo.

-Znamy się ? - podchodzę jeszcze bliżej, wchodząc w jej przestrzeń osobistą, ale ona nawet nie drgnie. Wpatruje się we mnie nadal uśmiechając i nie wiedzieć czemu mam wrażenie, że czyta w mojej duszy. „Oj kotku, tylko uważaj, bo poza mrokiem gówno tam znajdziesz", myślę odwzajemniając jej uśmiech. Mój jednak ewidentnie nie jest taki jak jej, kryje się w nim coś diabolicznego.

- Czyżbyś nie pamiętał Mroczuś ? - jej ton jej figlarny, a oczy błyszczą rozbawienie. Trochę mnie to wkurza, przyciskam więc jej ciało swoim do bocznych drzwi i wpatruje się w nią zdezorientowany. Tylko jedna osoba tak się do mnie zwracała, problem w tym, że ta dziewczyna w ogóle jej nie przypomina. „Ludzie naprawdę, aż tak się zmieniają" ?

- Majka ? - pytam dla pewności.

- Kiedyś tak, teraz mówią na mnie Mikaya- odpowiada, kręcąc się pode mną. Nie wiem czy robi to specjalnie i czy zdaje sobie sprawę, że od siedmiu lat nie miałem kobiety, ale takim zachowaniem nie ułatwia mi pozostania normalnym. Napieram na nią bardziej, by uniemożliwić dalsze ruchy i zadaje kolejne pytanie

- Co tu robisz i skąd wiedziałaś, że dziś wychodzę?

- Michał mnie przysłał. Wiedział, że dziś wychodzisz i poprosił bym Cię odebrała i przywiozła w jedno miejsce. Trochę mi się spieszy, więc z łaski swojej mnie wypuść i miejmy to z głowy – odpowiada niezadowolona swoim położeniem.

- W nosie mam Twoje plany. Nie prosiłem ani o podwózkę ani o opiekę. - warczę patrząc na nią z wściekłością. „ Co ten Michał sobie wyobraża, ja potrzebuje teraz planu by odzyskać to na czym mi zależy, a nie kolejnego powód do odsiadki, psia mać". Majka zbiera całe swoje siły, by odepchnąć mnie od siebie, co wydaje mi się nawet zabawne. Chwilę się z nią siłuję, ale w końcu odpuszczam, bo tak naprawdę ona nic nie zawiniła. Robię krok w tył i obserwuje jak poprawia na sobie kurtkę, potem podnosi na mnie wzrok i już nie tak miło jak na początku, rzuca

- Wsiadaj do samochodu, czas na przejażdżkę – obchodzi samochód, ale za nim wsiądzie chce jeszcze wiedzieć jedną rzecz

- Dokąd w ogóle jedziemy ?

- Nie interesuj się Mroczuś, bo kociej mordki dostaniesz. Wsiadaj – i znika w we wnętrzu samochodu. Rozglądam się, a nie widząc innego wyjścia, idę w jej ślady i sadowię cztery litery na skórzanym fotelu audicy.

„Nowe życie, czas start" 




Bezwzględny (+18) - ZAKOŃCZONAOù les histoires vivent. Découvrez maintenant