Prolog

15.9K 212 13
                                    

- Uznaję go winnym popełnionego czynu i  skazuje na siedem lat pozbawienia wolności, bez możliwości odwołania czy szybszego zwolnienia. - otwieram oczy budząc się, a gdy widzę nad sobą beton dociera do mnie, że to sen. Nie koszmar, tylko sen, bo człowiek budzący się z koszmaru, trafia w lepsze miejsce a ja... Ja budzę się w piekle. Siedem lat to podobno nie tak dużo. W chwili usłyszenia tych słów miałem dwadzieścia jeden lat, czyli po odbębnieniu wyjdę jako dwudziestoośmiolatek. Jeszcze będę miał czas na założenie rodziny i ułożenie swojego życia od nowa. Czy żałuje? Jasne, że nie. Gdyby było trzeba, zrobił bym to jeszcze raz, byle by zapewnić mu bezpieczeństwo. Czy się boję? Kurewsko, ale nie tego o czym myślicie. Nie boję się napaści, gwałtu czy innych czychających w tym miesiącu niebezpieczeństw. Boje się tylko tego, że w końcu uda im się mnie złamać i stanę się bezwzględny. Stanę się taki jak oni...

Pierwsze dni w tym miejscu pamiętam jak przez mgłę, a w mojej pamięci utkwiły tylko dwa wydarzenia. Pierwsze, gdy dwoje współwięźniów próbowało mnie „utemperować", tyle że nie docenili przeciwnika i dopiero leżąc z rozwalonymi nosami na betonowej podłodze, zrozumieli, że nie będzie im ze mną łatwo. Tamtego dnia może nie zyskałem szacunku, ale zrozumiałem, że muszę pozostać sobą i nie pozwolić się ich pochłonąć. Druga sytuacja zdarzyła się kilka dni później, tym razem chłopak jednak nie miał tyle szczęścia. Paweł mu na imię było i do dziś pamiętam jego krzyki i błagania. Prosił by przestali, błagał o ratunek, gdy we dwóch się nim zajmowali. A ja leżałem na swojej górnej pryczy i zaciskając pięści, błagałem wszystkich bogów o siłę, by to przetrwać, by nie stać się taki sam. Zanim mnie ocenicie zapytajcie samych siebie, czy naprawdę na to zasługuję. W tym miejscu panują inne zasady, to jest totalnie inna rzeczywistość, a jeśli tak jak ja masz dla kogo żyć i chcesz stamtąd wyjść w nienaruszonym stanie, to musisz się jakoś dostosować. Wiadomo, że czuję się chujowo i mam wyrzuty sumienia ale.... Tutaj każdy dba o siebie, nie ma miejsca na altruizm. To miejsce to piekło w czystej postaci i jeśli nie jesteś wystarczająco twardy, zje Cię i wypluje niezdolnego do normalnego życia. Kilka dni później Paweł zniknął, nie wiem co się z nim stało i czy jeszcze w ogóle żyje. Mam jednak nadzieję, że się po tym wszystkim nie załamał i trafił na trochę lepszych „współlokatorów". Mnie to póki co ominęło, ale kto wie. Nie znam dnia ani godziny, a jedyne co mi pozostaje to walczyć. Jeszcze sześć i pół roku, tyle dni walki ze współwięźniami, klawiszami i samym sobą....I Zrobię to.

Dla niego.

Bezwzględny (+18) - ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now