Seungho

1.5K 28 2
                                    

Bycie księciem do najlepszych rzeczy nie należało. Wszystkie te obowiązki, rozkazywanie i poprawne zachowywanie w każdym momencie...nie dla mnie. Wolałem siedzieć sam w pokoju, czytać książki i zachwycać się muzyką z gramofonu. Wolałem opuścić zamek wraz ze swoim koniem i odpoczywać na łące, gdzie nikt nie mówi mi jak mam się zachowywać. 
- Seungmin ! - głos matki wyrwał mnie z rozmyśleń, więc szybko zamknąłem książkę i zbiegłem na dół. 
- Tak ? - zapytałem, stając przed nią i czekając na to co ma mi powiedzieć. 
- Dzisiaj przychodzi do nas moja przyjaciółka z synem...Minho, znasz go. - jeszcze jego tu brakowało. - Idź się przygotować. Tylko nie zakładaj jakichś prostackich ubrań. 
- Dobrze, mamo. - odparłem i wróciłem do swojego pokoju, by wybrać ubrania. 
Nie miałem dużego wyboru, gdyż matka wyeliminowała 3/4 mojej szafy. Zgarnąłem jakiś niebieski frak, do tego spodnie oraz inne pierdoły i udałem się z tym do łazienki, gdzie wziąłem prysznic i ubrałem się w ten komplet. Wyglądałem śmieszniej niż błazen, ale nie dziwmy się, moje życie to jeden wielki cyrk i komedia. Ruszyłem w stronę schodów, ale nawet nie stanąłem na pierwszym schodku, gdyż ktoś zapukał do drzwi. Teraz na dole znalazłem się w tempie błyskawicy i stanąłem obok matki, która ubrana była w kolejną, bogato zdobioną, suknię. 
- Witaj kochana. - powiedziała moja mama, podchodząc do gości z uśmiechem. - Tak dawno się nie widziałyśmy. I ty Minho...wyrosłeś i wyprzystojniałeś. Seungmin....
Podszedłem do kobiety i, z udawanym uśmiechem, przywitałem się z przyjaciółką matki. Jej synowi posłałem obojętne spojrzenie i skinąłem na niego głową. 
- Ciebie zapraszam do salonu, a wy chłopcy idźcie do pokoju Seungmina. - pokiwałem na zgodę i poczekałem, aż kobiety znikną.
- Chodź. - mruknąłem i ruszyłem na górę, słysząc za sobą kroki gościa. - Nie oczekuj ode mnie, że się będę tobą zajmował...
- Jestem starszy, dzieciaku. - zaśmiał się Minho. 
Weszliśmy do mojego królestwa, a ja zamknąłem za nami drzwi. 
- Nie ruszaj niczego co jest na półkach... - zlustrowałem go. - I tak nie dosięgniesz. 
- Nie pozwalaj sobie. - powiedział, wciąż mając na ustach uśmiech. 
- Bo ? - zapytałem niewzruszony.
- Bo zrobię coś, czego nie będziesz chciał. - zagrodził mi drogę swoim ciałem, sprawiając, że dotykałem plecami ściany. - A tego chyba nie chcemy.
- Skąd wiesz ? - podniosłem jedną brew, patrząc Minho w oczy. - Nie znasz mnie. 
- A chcesz się przekonać, że tego nie chcesz ? - przysunął się bliżej mojego ucha. - Mogę ci to łatwo udowodnić.
Jego ciepły oddech wywołał dreszcze na moich plecach, a jego perfumy dotarły do mojego nosa, zapisując się jako przyjemny zapach. Po chwili nos Minho dotknął mojej szyi i zaczął się po niej przesuwać. 
- Dobra, odsuń się. - mruknąłem, odpychając starszego. - Nie będę cię tu trzymać cały czas...pojedźmy gdzieś.
- Jak sobie życzysz. - odparł z uśmiechem szatyn i zszedł za mną na dół, a nastepnie udał się do stajni.
- Sam sobie konia oporządzisz ? - zapytałem, patrząc na Minho, który skinął głową. - Twój jest ten kasztanowaty. 
Wskazałem głową na brazowego konia przy wejściu, który wystawił głowę z boksu.
- Nazywa się Heros. - rzuciłem, wyprowadzając swojego rumaka na korytarz. - A to jest Yen. 
Minho szybko się uwinął z osiodłaniem konia, więc po chwili siedzieliśmy na ich grzbietach i byliśmy w drodze na moją łąkę.
- Często tak sobie jeździsz ? - zapytał Lee, równając się ze mną.
- Jak najczęściej. - odparłem, rozglądając się po okolicy, którą znałem na pamięć. - To mój sposób na ucieczkę z domu. 
Minho uśmiechnął się pod nosem, nic więcej nie mówiąc. Po jakimś czasie byliśmy na miejscu, więc zsiedliśmy z koni i rozsiodłaliśmy je, pozwalając im paść się obok. Usiadłem na trawie, patrząc na Minho, który dołączył do mnie po chwili. 
- Więc to tutaj uciekasz. - szepnął, rozglądając się z uśmiechem. - Ładnie tu. Pasuje do ciebie.
- Oszczędź sobie te urocze słówka. - mruknąłem. - Nie pasują do ciebie.
- Skoro tak bardzo mnie nie lubisz, to czemu mnie tu przyprowadziłeś ? - zapytał Minho, przeczesując włosy.
Zawahałem się przed odpowiedzeniem. Trafił w punkt. Nikt nie wiedział o tym miejscu prócz mnie, więc przyprowadzenie go tutaj, równało się z obdarzeniem go zaufaniem. Może aż tak bardzo go nie nie lubiłem ? 
Odwróciłem od niego wzrok i obserwowałem drzewa, które leniwie poruszały się na wietrze. Po chwili poczułem dotyk na ramieniu, więc rzuciłem krótkie spojrzenie w tamtą stronę i ujrzałem Minho, który wpatrywał się we mnie natarczywie. Zwróciłem twarz w jego stronę, tak, że nasze nosy się stykały. 
- Co się tak gapisz ? - zapytałem, patrząc mu w oczy. 
- Bo mogę. - odparł, przenosząc wzrok na moje usta, wracając po chwili na moje oczy.
Do głowy wpadł mi pewnie pomysł, który miał na celu rozzłościć Minho. Przysunąłem się bliżej i zatrzymałem się tuż przy jego wargach. Nasze oddechy mieszały się, a perfumy chłopaka znów dotarły do mojego nosa. 
- I co teraz, panie odważny ? - szepnąłem, nie odsuwając. 
- Nic. - zaśmiał się, chwytając mnie za podbródek. 
Postanowiłem, że ja zrobię ten ostatni krok, jakim było złączenie naszych ust. Nie wiem, czemu to zrobiłem, ale się stało. Jego wargi były miękkie niczym poduszki w moim pokoju i sprawiały, że nie chciało się ich zostawiać.
- Dalej mnie nie lubisz ? - zapytał rozbawiony szatyn, odsuwając się.
- Zamknij się. - mruknąłem, oddalając się od niego. 
Towarzyszył temu śmiech chłopaka, który, po chwili, przeturlał nas po trawie. Po kilku obrotach leżeliśmy na zielonym dywanie, oddychając ciężko. Może Minho nie jest taki zły.






___________________________________

Dzień doberek !

Shocik z naszym rozwiedzionym małżeństwem dla Alischu . Mam nadzieję, że Ci się podoba.

Miłego dnia !

Stray Kids - Reakcje i one shot'y.Where stories live. Discover now