Rozdział 21

1.4K 73 2
                                    

Wpiłam się w szyję kolejnego gościa, łapczywie przełykając ciepłą posokę. Oderwałam się od jego szyi, przecierając kciukiem moje usta. Złapałam go za kark i rzuciłam na stołek barowy. Chwiejąc się na boki posłusznie zrobił to co mu kazałam. Zwróciłam się w stronę kolejnego i powoli podeszłam do niego. 

- Co się dzieje! Nie chcę umierać! - jego krzyki zaczynały mnie irytować, ale co poradzić, nie zmarnuję takiego smakowitego kąska. 

- Nie umrzesz słodziutki, ale trochę sobie skosztuję twojej krwi. - wbiłam się w szyje blondyna i powtórzyłam swoje czynności. 

Bar pełen mężczyzn, pełno krwi. Pysznie.

- Barman, nalej mi whisky, jej też. - wskazałam na Katherine. - Byle dobre. - upomniałam.

Często robiłyśmy sobie takie wypady. Czasami lubiłyśmy się pobawić jedzeniem. Wiem, że to tak nie ładnie. Ciężko wykorzenić stare nawyki. Jednak lepsze to niż pożeranie ich ciał. Krew była... taka dobra. 

- Nie wiem czy będę w stanie coś jeszcze w siebie wlać. - Katherine podeszła do lustra i zaczęła wycierać usta z krwi. 

Barman podał mi moje zamówienie. Przechyliłam szkło wypijając całą zawartość. 

- Podaj dziesięć szklanek. - wyciągnęłam nożyk i nalałam swojej krwi, do każdej po trochu - Macie to wypić.

- Co cię skłoniło do takiej wyprawy? - zapytała nagle. 

- Zgadnij, nie wiem co się ze mną dzieje. I z nim. - dodałam.

Kat przyjrzała mi się ze zmartwieniem. Jest jaka jest, ale nie dla mnie. Kto znał ją dobrze tak jak ja wiedział jaka jest naprawdę. Zawsze mi pomagała, kiedy tylko tego potrzebowałam. Chodź to się rzadko zdarzało. Za to potrafiła wysłuchać. 

- Co masz na myśli? - ciągnęła temat dalej. 

- Kiedyś byłam inna, tak to przynajmniej widzę. Jestem taka spokojna! 

Walnęłam pięścią w blat. Nie mogę taka być. Taka, taka spokojna, jak już wcześniej zauważyłam. Kiedyś, w napadzie gniewu, potrafiłam zrównać wioskę z ziemią. Teraz też bym mogła, ale czy to nadal sprawiało by mi taką przyjemność? Chciałabym się cofnąć o kilkadziesiąt lat wstecz. Do czasów, kiedy nie było tej całej elektroniki. Mam telefon, ale używam go do pisania i dzwonienia, kiedyś były listy. A nawet mogłam się przebiec, co bardzo lubię. Tą prędkość, którą nawet dzisiejsze samochody nie są w stanie rozwinąć. 

Ohh tak. Przeżyłam wiele pięknych lat. 

- Ja uważam, że jesteś nadal taka sama. Ale... przy nim jesteś inna, to znaczy... zakochałaś się. Wreszcie, ile można czekać? Gadaliście czy coś? - prychnęłam wywracając oczami. 

- Mam gadać z Niklausem Mikaelsonem? Gadać o uczuciach? Ja i te sprawy, on i te sprawy? - żachnęłam się. 

Katherine złapała mnie za ramiona i potrząsnęła mną. Spojrzałam w jej ciemne oczy i czekałam na potok słów, który się zbliżał. 

- Dziewczyno! Zawsze widziałam podobieństwo, ale teraz to podobieństwo jest rażące. - zaakcentowała ostatnie słowo. - Przynajmniej mi teraz nie będziesz dogryzać. - wzruszał ramionami, najwidoczniej zadowolona z siebie. 

- Jeśli piśniesz mu słowo, dasz sygnał, cokolwiek - zabiję Stefana. Własnymi rękoma. - dla podkreślenia moich słów ukazałam moją wampirzą twarz. 

Spojrzałam na szklanki, wszystkie puste. Czas na nas. 

- Zapomnijcie o tym co się tu działo, idziemy. - skinęłam głową w stronę wyjścia. 

- Mówię ci, nie zmieniłaś się, ani trochę!

I hate you SWEATHEARTWhere stories live. Discover now