Rozdział 3

2.7K 103 3
                                    

- Hm a co my tu mamy? - uśmiechnęła się złowieszczo.

Obeszłam bar i zbliżyłam się do pary. Idąc zaczęłam nucić, już po kilku sekundach poddała się mi.

- Kobiety mają pierwszeństwo, chodź tu do mnie.

Kiedy dziewczyna wstała podbiegłam do niej i szybko wbiłam swoje kły w jej szyję. Katherine zrobiła to samo. Wzięłam kilka dużych łyków, a kiedy się od niej oderwałam, dałam jej odrobinę swojej. No nie ma to jak szybka kolacja.

Do moich uszu dobiegł odgłos bicia czyjegoś serca. Spojrzałam na Katherine która też już skończyła.

- Ktoś jest na zapleczu.- szepnęłam najciszej jak to jest możliwe.

Katherine pobiegła szybko, do miejsca skąd dobiegał dźwięk. I nagle usłyszałam huk. Szybko wymazałam im wspomnienia i kazałam opuścić bar.

Jeśli jest to wampir, to pewnie już usłyszał, że idę. Popędziłam sprawdzić co się dzieje. Wciąż słyszałam bicie serca, ale tylko jedno.

Wbiegłam do środka. Na podłodze leżała Katherine ze skręconym karkiem.

- Gdzie jesteś sukinsynu!? - zanim cokolwiek zrobił, zdążyłam przycisnąć go do ściany - Ty chory pojebie. Co ty sobie myślałeś? Może nie jestem w stanie cię zabić, ale mogę z przyjemnością sprawić ci ból!

- Miło poznać. Domyśliłem się, że słyszałaś o mnie co nieco i to z pierwszej ręki.

- Mikaelson szukasz wroga, tam gdzie jest ci on nie potrzebny.

Klaus uśmiechnął się łobuzersko. Przycisnęłam go mocniej do ściany. Próbował się jakoś wydostać z uścisku, ale nie miał łatwo. Był silny czułam to, oboje mieliśmy po 1000 lat i oboje byliśmy mieszańcami. Wilkołak-wampir a ja syreno-wampir, ciekawe połączenia. Niestety, był jednak starszy o jakieś 40 lat, to wystarczyło.

- Jesteś silny dupku, trzeba ci to przyznać. - rzuciłam kiedy się podniosłam.

- Ciekawych masz znajomych. - spojrzał na Kat.

- Nie denerwuj mnie, nie teraz, nie dziś.

- Rybko nie denerwuj się. Ja też umiem być niebezpieczny.

Nie wytrzymałam, rzuciłam się na niego. Nie spodziewał się tego więc upadł na podłogę. Złapałam go za głowę próbując przeczytać jego myśli. Niestety stawiał opory, a na dodatek przez gniew nie mogłam się skupić.

- Zajebiście! - syknęłam, a on odepchnął mnie tak jak wcześniej. Wstał i złapał się za skronie.

- Coś ty mi zrobiła?

- Nic, ale miałam zamiar poszperać w twoich myślach. Ale się opierałeś. To za moją przyjaciółkę. Jesteśmy kwita.

Wzięłam Kat na ręce pobiegłam do auta. Zanim odpaliłam auto, Katherine powiedzmy, że była żywa. Opowiedziałam jej o tym co się stało.

- Masz coś mocnego w barku? Muszę się napić.- spytała kiedy się w końcu zatrzymałam.

- Ja też.

Kiedy weszłyśmy, Kat poszła za panią Weiss zobaczyć swój pokój. Ja poszłam prosto do łazienki. Wzięłam długą gorącą kąpiel, żeby zmyć z siebie wszelkie negatywne emocję. Zostaje tylko spokój. 

I hate you SWEATHEARTOnde histórias criam vida. Descubra agora