19

8.5K 209 32
                                    

Jestem taka głupia. Dlaczego ja się daję mu tak bardzo omotać? Ile razy ludzie muszą się okazać podłymi kurwami, żebym w końcu zrozumiała, że należy dbać tylko o siebie? Ulegałam temu sukinsynowi. Tańczyłam jak mi zagrał, otumaniona pożądaniem do tego mężczyzny. Robi ze mną absolutnie wszystko, co mu się zamarzy, a ja się na wszystko zgadzam. Idiotka.

Zakładam czarną koszulkę do jeansów i spoglądam na siebie w lustrze. Z wyglądu jestem zwykła, jak znaczna część dziewczyn na ulicy mimo to, to ja trafiłam na Antonio i to ja stałam się przedmiotem handlu ludźmi. Jak się czuje osoba sprzedana? Jak zabawka, którą można sobie kupić. Jak przedmiot, który jest na łasce albo na nie łasce. Bo kto wie, co mógłby zrobić ze mną na przykład Vittorio Coletti? Czy nawet Antonio? Czy ja go w ogóle znam? To bardzo dobre pytanie, ale wychodzi na to, że nie. Mężczyzna, który miał być moim księciem na białym rumaku okazał się być zwykłym sukinsynem. Pierdolony szmaciarz.

— Maura? Mogę wejść? — moje rozmyślenia przerywa Iwan, a jego głos dobiega gdzieś zza drzwi pokoju.

Momentalnie mój wzrok spada na łóżko całe w sokach, które sprawiły, że na jasnej pościeli była duża, ciemna plama. W kilku krokach przemierzam odległość dzielącą mnie od łóżka.

— Chwila! — odkrzykuję i przekładam kołdrę na drugą stronę, z kolei wibrator chowam do kieszeni spodni. — Możesz wejść. — odsuwam się od łóżka i siadam na jednym z foteli, standardowo dla ostatniego czasu nalewając whisky do szkła i unoszę ją do ust, żeby upić łyk.

Do pomieszczenia wchodzi mężczyzna, a ja kiwam głową w stronę drugiego fotelu. Przygląda mi się badawczo i spogląda na szklankę w mojej dłoni, po czym siada w fotelu, zakładając kostkę na kolano. Koszulka opina się na mosiężnym ciele, a ja dopijam alkohol.

— Nie za dużo ostatnio pijesz?

— Stresuję się tymi zaręczynami i ślubem. — kłamię i dolewam sobie alkoholu, który ostatnio stał się wiernym sprzymierzeńcem.

— Rozumiem. — kiwa głową i nalewa alkoholu sobie do drugiej szklaki. — Ale ja nie z tym. Henry wybudził się rano.

— To świetnie. — mówię z fałszywą radością. Ukrywanie niektórych uczuć miałam już wpojone od dziecka, tak, że oznak kłamstwa nawet znawcy mowy ciała nie umieliby dostrzec. — Jak się czuje?

— Dobrze, nawet na trochę wstał z łóżka. — kiwam głową i upijam łyk alkoholu, który drażniąc mój przełyk, rozchodzi się ciepłem po ciele. Podoba mi się spokój jaki zapewnia. Choć przydałoby się coś mocniejszego. — Mówił żebyś do niego przyszła wieczorem, ma jakąś sprawę. — dodaje, a ja przytakuję. — Nie w sosie jesteś? Jakoś taka wydajesz się być nieobecna.

— Zmęczona po prostu.

— A co robiłaś z Nicholasem?

—Nic. — wzruszam ramionami. — Podoba mi się jego sposób walki. Potrzebuję nowego kompana na ring, umówiliśmy się na sparing. No i na polowanie. Zbieram ekipę, może pojedziesz z nami? Jeszcze może Zac i Larry?

— Czemu nie. — kiwa głową i upija łyk swojego alkoholu. — Antonio nie będzie zazdrosny, że wychodzisz gdzieś z tyloma facetami? — unoszę brew i parskam z pogardą.

— Jeszcze moim mężem nie jest, a ja jakoś korzystać muszę. — wzruszam ramionami. — Mniejsza. Pójdę do dziadka. — dopijam whisky i odkładam szkło, po czym kieruję się do wyjścia, czekając na Iwana, żeby ten wyszedł razem ze mną.

Może znam się z Iwanem już sporo czasu, co nie zmienia tego, że po prostu, nie mogę tu nikomu teraz zaufać, tak jak ufam sobie. Dochodziło też to, że... W moim pokoju nadal pachniało podnieceniem, ten specyficzny lekko słodkawy, trochę mdlący zapach, w szczególności w okolicy łóżka, nie czułam się komfortowo, nawet jeśli znajdywaliśmy się po drugiej stronie pokoju. Tym bardziej nie wyobrażam sobie zostawić tam mężczyzny.

HadesWhere stories live. Discover now