23

8.6K 185 48
                                    

Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.

Byłam. To dobre określenie. BYŁAM syta, kiedy on ze mną spędzał czas, zabierał mnie na kolacje, byłam syta, kiedy czułam jego usta na ciele. BYŁAM szczęśliwa - mimo wszystko, to poczucie, że ktoś się mną interesował, zwracał na mnie uwagę.

Teraz? Teraz czuję strach, nie wiedząc co się ze mną stanie. Jestem przerażona, i mimo, że staram się tego nie okazywać, moje całe ciało się trzęsie, a skórę pokrywa zimny dreszcz, gardło zaciska się, a wzrok ląduje na martwym ciele Henrego. Zabił go. Czy ja bym to koniec końców zrobiła? Czy może ogarnęłaby mnie panika? Nie dowiem się tego, bo Antonio oczywiście zabrał mi pieprzone prawo wyboru, z resztą jak zwykle, wychodziło na to, że nie byłam panią swojego losu ani ciała.

— Jaka jest moja kara? — powtarzam roztrzęsionym głosem.

Najwyraźniej emocje wszelkiego rodzaju dały górę, bo wręcz kręciło mi się w głowie przez tą sytuację, zapach krwi i śmierci w powietrzu, ale przede wszystkim przez obecność Antonia. On wzbudzał we mnie największy lęk, w końcu nie miałam pojęcia co mnie czeka, a on zdecydowanie nie śpieszył mi z wyjaśnieniem. Czemu ja się w ogóle dziwiłam? Nie jesteśmy parą, ale ja go kurwa zdradziłam – co prawda, odpłaciłam mu się za to, że nie raczyli mnie poinformować o wyroku na mnie. Mimo to, Antonio jest wściekły. Czuję to, mimo jego próby okazania się nieczułym głazem.

— Jak myślisz, na jaką zasłużyłaś? Wydaje mi się, że na śmierć, pytanie czy to nie jest zbyt... łagodne. — prycha i chwyta w garść moje włosy, pociągając głowę do tyłu, na co syczę cicho. — Nieźle to sobie wykombinowałaś. — patrzy mi w oczy, ma rozszerzone źrenice i zaciśniętą szczękę, ja z kolei wygięty kręgosłup do tego stopnia, że wręcz dotykam głową jego klatki piersiowej.

Moje plecy w tej pozycji drętwieją, tracę równowagę i chwieję się, prawie upadając na Antonia. Prawie. Zapewne w tej chwili gdybym spadała, nie mogłabym liczyć na jego asekuracje, nie po tym co zrobiłam, chociaż on zrobił mi to pierwszy, zatajając prawdę. Przecież to to samo co kłamstwo. Widząc moje zawahanie, puszcza mnie i lekko odpycha do przodu, jednak czuję w tym geście chłód, który wywierca dziurę gdzieś w mojej podświadomości i napełnia ją lodem.

Furia spowodowana jego postawą, zjazd i fakt tego, jak mnie traktuje – nawet jeśli słusznie, sprawia że czuję jak moje ciało w jednej chwili przejmuje gniew, kierują mną sprzeczne emocje, w jednej chwili byłabym skłonna upaść na kolana, nawet biorąc pod uwagę, że zderzyłabym się z zimnym marmurem, i przepraszać, z drugiej zaś strony byłam gotowa uderzyć go w twarz, bić aż wyleciałyby wszystkie zęby, przez żal jaki czułam odnośnie zatajenia przede mną prawdy! Przecież, kurwa, ufałam mu na tyle, że obnażałam prawdę o sobie, dałam się zdominować, tymczasem on nie był mi w stanie oznajmić, że to pieprzona umowa, a nie moja decyzja nas połączyła! Jeszcze inna część mnie – chciała żebym się teraz upiła.

— Za lekka. — prycham. — Za lekka! — powtarzam krzykiem. — To ja powinnam cię zabić, powinieneś umrzeć, jak Henry! Obydwoje mnie oszukaliście i pozwoliliście wierzyć w to, że to był mój wybór! — syczę wściekle i mierzę go pogardliwym wzrokiem.

POGARDLIWYM. Słabe określenie. Raczej wściekłym, oschłym, ale przede wszystkim – rozżalonym. Tak, żal. Chyba udało mi się w końcu określić uczucie, które mnie dominowało od czasu, gdy przeczytałam dokument sprzed tylu lat, a jednak tak aktualny w tej chwili. Czułam żal, do dwóch osób. Jedna już nie żyje, a ta druga... Kurwa gdyby nie jego plecy, to też by już nie żył!

HadesWhere stories live. Discover now