A pamiętacie jak Hołownia był dziennikarzem?

26 1 11
                                    

Szymcio oparł się o barierkę oddzielającą go od budującej się sceny. Był przekonany, że to odpowiednie miejsce dla takiego poważnego polityka, jak Hołownia. W końcu wyszli na ulice, do ludzi! Od początku był przekonany, że tak wygląda praca polityka. Nie zdawał sobie sprawy o masie wykresów i tabelek, które Andżelika drukowała nawet w domu. 

Scena powoli się wznosiła w górę, a prace leniwie postępowały. Do pierwszej tury wyborów już tylko tydzień. Czy nie powinni się bardziej spieszyć? Czy ludzie w ogóle myśleli o wyborach? 

Wczoraj przekonał się, że niezbyt. W piekarni temat polityki trwał zaledwie dwie minuty. Odkrył, że wszyscy wciąż mieli życie i ono definitywnie nie kręciło się wokół polityki. Myślał o tym, jak pan Staszek powiedział, że planuje upiec specjalny chleb wyborczy i ma nadzieję, że podczas głosowania więcej ludzi będzie przychodzić do piekarni po drodze. To wszystko na co teraz pracowali ze sztabem wyborczym sprowadzało się do wprowadzenia nowej nazwy chleba. 

Dlatego nie mógłby zostać politykiem. Nowy chleb, to była historia sama w sobie! Przecież życie Szymcia składało się z takich małych opowiastek, widzianych przez pryzmat krótkich artykułów, nad którymi miał  jakąś władzę... Tak samo jak Hołownia nad tymi swoimi wykresami. 

Nie, kiedy był dziennikarzem mógł zobaczyć Warszawę przez pryzmat mnóstwa historyjek. Przez politykę wszystko wydawało się czarno-białe. 

Szymcio odsunął się od poręczy i z pewnym wahaniem wyciągnął z kieszeni notes. Wciąż rozważał dziwną myśl, która właśnie trafiła mu do głowy. 

Przymrużył oczy, spoglądając na scenę i tłum, który z obojętnością obserwowała prace. Co o n myślał? 

Nie był przyzwyczajony do subiektywnego pisania. Z tego powodu też czuł się nieswojo między politykami, których praca raczej nie polegała na obiektywności i kierowaniu się swoimi wartościami. On po prostu spisywał historie innych, bez dodawania własnej opinii. Jednak musiał ją mieć, by nie zwariować w gąszczu tych dziwnych opowiadań. Nawet pan Hołownia wracając do domu musiał mieć wyrobione zdanie na to, czy chleb powinien nazywać się wyborczy, czy wyborowy. 

Najpierw niepewnie, a później z coraz większą szybkością, zaczął zapisywać. 

Ludzie obojętnie przechodzą wobec plakatów zapowiadających przyszłe spotkanie polityczne... 

Skreślił ostatnie zdanie i napisał:

Ludzi nie interesuje polityka, każdy podróżuje przez Warszawę mając własne zmartwienia, a plakaty wyborcze stanowią dla nich po prostu tło wypełniające miasto, co ostatnio sam zauważyłem. Przyzwyczaiłem się do plakatów. Swoją drogą, uważam, że żółty na plakatach Szymona Hołowni... 

Budowlaniec podszedł do niego i zaczepił w ramię. Szymcio nie odrywając wzroku od notatnika, pokiwał głową i wskazał za siebie na inną osobę ze sztabu wyborczego. 

- Szymcio? 

No, moim zdaniem żółty w ogóle nie przyciąga uwagi ludzi i jest dość brzydki. 

- Szymcio, znowu się widzimy!

Chłopak odwrócił głowę i spojrzał na wciąż zaczepiającą go osobę. 

Przed nim stał Andrzej Duda. 

___________________

Miałam trochę zastój w pisaniu i w sumie ?? nwm czemu. Z jednej strony pewnie trochę się wypaliłam, z drugiej czytałam świetną książkę i nie chciałam angażować się w żadną historyjkę w międzyczasie xd

Co u Was kochani??

Szymon Hołownia FF radykalny centryzmWhere stories live. Discover now