Ogólnie prokop to całkiem śmieszny facet

27 3 24
                                    




- Zauważyłeś Szymku jak ten czas leci? Połowa naszej kampanii...

- Naszej? - chłopak zapytał zdezorientowany.

Jak zwykle szedł z ulotkami pod pachą, kiedy dołączył do niego szef. Z uśmiechem na ustach kazał mu dać sobie spokój, jednak nie sprecyzował, czym powinien się teraz zająć, dlatego Szymcio potulnie podążał za szefem, który ewidentnie kierował się na ulicę Tandetną.

- No oczywiście, że wkład w kampanię mają wszyscy pracownicy mojego sztabu.

- Jeśli pan tak mówi... Przepraszam szefie, ale gdzie my idziemy?

- Po prostu taki spacerek. Wiesz, trzeba zobaczyć nastroje ludu. - Hołownia uśmiechnął się pogodnie w stronę Szymcia.

- Czyli dzisiaj tak pozytywnie u pana widzę - mruknął chłopak. - Ale... kierujemy się w stronę piekarni na Tandetnej, wie pan?

Hołownia się zafrasował.

- Rzeczywiście? Lepiej skręćmy w takim razie.

Szymcio wzruszył ramionami i skierował się w stronę budynku TTNu.

- A... wiesz może, co z piekarnią? - speszony Hołownia zapytał po chwili.

- Już lepiej... - Szymcio odpowiedział ostrożnie, jednak w jego oczach błysnęło uczucie, gdy zaczął wyjaśniać. - Pan Staszek opowiedział mi o nagłej darowiźnie od anonimowego darczyńcy. Słyszał pan o czymś takim?

Hołownia odwzajemnił krzywy uśmiech Szymcia i z rozmysłem pokręcił głową.

- Oczywiście Pan Staszek nie jest zbytnio z tych ludzi, którzy przyznali by się do brania darowizn... Ale Pani Staszkowa wspominała, że w piekarni, co piątek jest specjalna przecena na wypieki.

- Jak zawsze miła z niej kobieta.

- Rzeczywiście! - Szymcio uniósł nagle brew. - Zna pan Panią Staszkową?

- Marcin!

Prokop spadł Hołowni z nieba, gdy pojawił się po drugiej stronie ulicy.

Dziennikarz podszedł do dwójki z uśmiechem i przywitał się.

- Szymcio! Widzę, że coraz bardziej wkręcasz się w pracę polityka u boku Szymona.

- Jak pan może to widzieć? Mam ze sobą tylko plik ulotek i...

- No, no. Takie rzeczy widzi dobry dziennikarz, chłopcze.

- Jasne, panie Prokopie.

Hołownia westchnął.

- Szymku, chcesz zostać z nami? W sensie towarzyskim. Twoje godziny pracy się już skończyły.

- Skończyły? - Szymcio się zdziwił. - Bardzo bym chciał, ale dzisiaj jest czwartek... - Uśmiechnął się przepraszająco.

- Oh, oczywiście. Do widzenia, Szymku.

- No to... do widzenia. - Chłopak z zakłopotaniem spojrzał na ulotki, które trzymał. - Eee...

- Daj mi je i idź. - Kąciki ust Hołowni zdradzały rozbawienie. Gdy jego młodsza wersja odchodziła, kiwnął mu radośnie głową.

- O co chodzi z czwartkami? - zapytał go Prokop.

- Co czwartek chodzi na kolację do państwa zajmującymi się piekarnią na Tandetnej.

- Mówił ci to?

Hołownia wzruszył ramionami, nie odpowiadając.

- Historia o piekarni okazała się sukcesem - dziennikarz podjął temat.

- To dobrze.

- Ale musieli na tym ucierpieć prawdziwi ludzie, co?

- Wszystko przez polityków. Głoszą swoje hasła i... podburzają ludzi. Takich zwykłych, którzy nie powinni nigdy się zradykalizować.

- Jednak ty nie podburzasz ludzi, z tego co zauważyłem.

- Marcin, nie śpię po nocach przez tę kampanię, nawet nie wiem, co mam we własnym programie.

Prokop roześmiał się.

- No, ale za niedługo będziesz musiał wyjść do ludu. Zacząć przemówienia na podeście.

Hołownia pokiwał głową.

- W następnym tygodniu. Mam pewne obawy... Nie widziałeś, co lud robił na innych spotkaniach wyborczych?

Prokop odwrócił się w jego stronę.

- Szymek, nie wyobrażam sobie świata, w którym ludzie zaczęliby się buntować, gdy będziesz na scenie. To tak samo, jak z Szymciem. Nikt nie jest w stanie powiedzieć cokolwiek złego o tym chłopaku, gdy jest w pobliżu. Przynajmniej nie wprost, w twarz.

Hołownia zastanowił się nad porównaniem. Nie był pewny, czy nie doświadczył właśnie metody ,,nie wprost'' od Prokopa.

- Szymek to dobry chłopak... - wymamrotał, próbując bronić swojego honoru.

- Trochę dziwny, ale poczciwy. Powiem ci, że w TTNie każdy miał go dość, bo to była taka pierdoła, co chodziła za ludźmi. Ale dziennikarzem to jest on cholernie dobrym. Tylko nie na standardy Dzień Dobry TTN, gdzie musiał tylko podawać kawę. Plus, każdy go lubił na swój sposób. Sympatyczny chłopak.

Hołownia dumnie wypiął pierś. Był dumny ze względu na młodszego chłopaka. Nie myślał o Szymciu jako nim z przeszłości, tylko jako jego pracowniku, który zgadzał się na roznoszenie ulotek, pomimo tego, jak męczące było to zajęcie.

- Marcin, nie sądzę, że Szymcio będzie chciał podążyć ścieżką polityka po wyborach. To nie dla niego. Proszę cię, po prostu... zaopiekuj się nim później.

__________
Bonus:
Kompasy polityczne postaci z tego ff, jak i rodziny piekarzy (o których możecie przeczytać w moim drugim ff na profilu)

__________Bonus:Kompasy polityczne postaci z tego ff, jak i rodziny piekarzy (o których możecie przeczytać w moim drugim ff na profilu)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Szymon Hołownia FF radykalny centryzmWhere stories live. Discover now