Polska2050.
- Nie musisz grabić tu w okolicy, spokojnie.
Starszy mężczyzna uśmiechnął się z wigorem w stronę Moniki. Zawahała się, jednak wskazała na szczotkę, którą trzymała w kieszeni ogrodniczek.
- Może przynajmniej odgarnę liście z nagrobka? W końcu po to tu jestem.
Nieznajomy machnął ręką i uprzejmie się odsunął.
Dziewczyna kucnęła i zaczęła sprzątać płytę. Nie było tu nawet zniczy do przestawiania.
- Przychodzą tu co roku. Smutna para.
Monika zrozumiała, że mężczyzna mówił o nieznajomych, którzy przed chwilą tu stali. Nie odpowiadała, przygryzając policzek.
- Zawsze to samo. Ona marudzi, że chce wracać do domu, on wyciąga swój kosztowny zegarek, który dostał od żony i kalkuluje kiedy mogą odejść. Zawsze boli go głowa od cmentarnej atmosfery i obiecuje, co rok, że przyniesie w końcu znicz.
- A... pan?
- Ja?
Staruszek wyglądał na zaskoczonego jej pytaniem.
- Ja tu jestem z uwagi na Szymona.
- Szymo... ?- Monika urwała pytanie w połowie.
Zobaczyła napis na nagrobku.
Pochyliła głowę i podniosła grabię, by oddalić się. Nieznajomy tylko nostalgicznie się uśmiechnął.
- Wiem, że powinienem starać się tu sprzątać, ale...
- Nie ma problemu, naprawdę, ja i tak nie powinnam tu być.
Monika zaczerwieniła się, myśląc o tym, że Agnieszka, organizatorka jej wolontariatu, może w każdej chwili pojawić się za jej plecami i usłyszeć, jak dziewczyna przeszkadza starszemu człowiekowi w żałobie.
- Czemu? Każde towarzystwo jest lepsze od tego małżeństwa.
- Ale... nie przeszkadzam panu?
Mężczyzna pokręcił głową.
- Za długo nastałem się tu w samotności. Kiedyś było tu więcej ludzi, mówili mi: Prokop, ich ból jest ważniejszy niż twój, nie powinieneś dokładać do pięknego wieńca jednego, marnego znicza. Ale czas mijał, a teraz zostałem tylko ja i ta dwójka...
Wolontariuszka zmieszała się.
- Przykro mi to słyszeć...
- Szymon został wplątany w politykę. A ona obróciła się przeciwko niemu - nieznajomy wtrącił, zmieniając nagle temat.
- Jak przeciwko każdemu.
- Tak uważasz? - Prokop uniósł brew.
Wzruszyła ramionami.
- Wiem, że sama staram się uciec przed polityką.
- Najwyraźniej ludziom takim jak Szymon to się nie udaje.
- Ja... nie wiem kim on był. Nie mam pojęcia, co się działo przed latami trzydziestymi.
- I nic nie ma w tym złego - mężczyzna odparł pogodnie - Wszystko jeszcze przed tobą.
- Podobno... Dlatego staram się stąd wyjechać.
Prokop zmarszczył brwi.
- Z Polski? A czemu?
- No jak pan mówił... Żeby uciec przed polityką.
Monika ze zdziwieniem odkryła, że zabolało ją pełne dezaprobaty spojrzenie nieznajomego.
- Klucz tkwi w tym, że problem występuje, gdy niestworzeni do tego ludzie sięgają po politykę. Sama polityka z daleka nie zrobi ci tego, co Szymonowi.
- Ja... podejrzewam, że ma pan rację.
- Tylko czemu Szymon mnie nie słuchał?
Monika stała w milczeniu, nie wiedząc, co począć z rękami. Tym bardziej, co powiedzieć. Gdy już miała otworzyć usta, by powiedzieć nic nie znaczącą drobnostkę, poczuła, że wiatr przybrał na sile. Liście zaczęły wirować wokół nagrobka, a sama płyta się przełamała na pół, jakby jakaś nieznana siła na to wpłynęła.
Chwiejąc się, odsunęła się do tyłu, zauważając staruszka, który próbował podejść w jej stronę... nie, w stronę nagrobka.
Oboje poczuli, jak zmienia się historia.
_______________
Hej, jako, że to już 7 rozdział, mam pytanie. Jak się wam naprawdę to czyta? Jaki wątek was najbardziej ciekawi? Nie wiem, czy jest to coś, czego oczekiwaliście po ff z Hołownią, ale no XDD
![](https://img.wattpad.com/cover/254031633-288-k370099.jpg)
YOU ARE READING
Szymon Hołownia FF radykalny centryzm
FanfictionSzymon Hołownia przenosi się do roku 2020 z przyszłości, by powstrzymać nas przed rewolucją, która wydarzy się jeśli nie wygra wyborów. Czy uda mu się wygrać wybory? Czy w alternatywnej rzeczywistości nie dojdzie do rewolucji, którą pamięta Szymon z...