Rozdział 13

9.2K 470 957
                                    


Zanim rozdział to pytanko
Co myślicie o nowej piosence Dreama?

......................................................................

~ pov. George ~

Rano około 8 poszedłem sprawdzić jak się ma blondyn. Spał jeszcze, ale wyglądał o wiele lepiej niż dzień wcześniej. Nie chciałem go budzić więc dałem mu buziaka w czoło i cicho wyszedłem. Czekaj czy ja go właśnie pocałowałem? Wszedłem do kuchni nadal myśląc o tym co zrobiłem. Tam czekał na mnie Sap.

- I jak?

- Śpi jeszcze, ale wygląda już lepiej.

- Okej. Jak się obudzi to go zawołaj.

- A skąd mam wiedzieć kiedy się obudzi.

- Nie wiem. Myślałem, że idziesz na górę.

- No to się myliłeś. - Zaśmiałem się i ruszyłem w stronę salonu.

Chwilę później przyszedł też Nick.

- To co będziemy dziś robić? - Zacząłem nowy temat.

- Zależy od tego jak Dream się będzie czuł.

- Dzień dobry. - Usłyszeliśmy ze schodów jeszcze trochę zachrypnięty głos blondyna.

- Hej Clay. Jak się czujesz? - Uśmiechnąłem się do niego, co on odwzajemnił.

- O wiele lepiej.

- Wyzdrowiałeś w jeden dzień, normalnie rekord. - Zaśmiał się Nick.

-Taa.. Co na śniadanie? - Dopytał Dream.

- Usmażyłem naleśniki! - Pochwalił się Sapnap.

- Umiesz gotować? - Zapytał Clay.

- W zasadzie to nie, ale naleśniki to nie wielki wyczyn. - Uśmiechnął się szatyn i wyszedł do kuchni żeby przynieść nam śniadanie.

- Całkiem niezłe. - Pochwaliłem go bo na serio były pyszne.

-Świetne. - Skomentował Dream.
-Dzięki. To co Dream, czujesz się na siłach?

- Na co?

- Wiecie, chciałem dziś zrobić taki luźny dzień, pokazać wam Teksas, pozwiedzać centrum i takie tam... Jeśli jednak nie to mamy 24 inne dni na zwiedzanie. - Podsumował Nick.

- Jasne, że tak! A o której wychodzimy?

- Za pół godziny bądźcie gotowi!

- Pewnie, będziemy. - Potwierdziłem.

(time skip)

- Wychodzimy! Zbierajcie się! - Zawołał nas szatyn.

- Już idziemy. - Odpowiedział Clay i pociągnął mnie za rękę na dół, gdzie czekał Nick.

- Pojedziemy autem, bo 25 minut z buta to trochę dużo, zwłaszcza że śnieg nadal sypie.

-Okej, to ja tylko ubiorę buty i przyjdę do garażu.

Dream odrazu ruszył w stronę garażu, w którym znajdował się samochód. Sapnap poczekał na mnie, i gdy wyszedłem z przedsionka zamknął drzwi na klucz i rzucił klucze na kanapę.

- No to co idziemy? - Zapytał.
-Jasne, chodźmy.

Otworzył drzwi garażowe i wyjechał samochodem, zamykając je. Zdążył rzucić klucze od garażu na półkę w garażu, przez otwarte okno, zanim drzwi całkowicie się zamknęły. Jechaliśmy jakieś 10 minut i wysiedliśmy. Miejsce wyglądało na rynek.. Ale było tak klimatycznie. Klimat Teksasu. Przechodziliśmy koło wielu restauracji, sklepów itp. Po godzinie zwiedzania zatrzymaliśmy się przy jakiejś restauracji.
- Chcecie coś zjeść? Tu jest całkiem dobre jedzenie.

- Ok. - Zgodziłem się, a Clay tylko przytaknął głową.

Weszliśmy do przestrzennej sali z wieloma stolikami i ładnie ozdobionymi pufami. Usiedliśmy z daleka od zajętych stolików. Po 5 minutach kelner przyniósł nam menu. Wziąłem coś co polecił nam Sapnap. Gdy kelner wrócił, Nick złożył zamówienie i podał mu menu, które kelner wziął ze sobą.

( Time skip )

Gdy już wyszliśmy, ruszyliśmy w stronę parkingu, gdzie stał pojazd szatyna. Co jak co, ale jedzenie naprawdę było pyszne. Po jakiś 30 minutach doszliśmy do samochodu i wsiedliśmy. Siedziałem z tyłu, bo nie miałem z tym problemu.

(Time skip )

Byliśmy już pod domem. Sapnap szedł w stronę domu, a rękoma szukał czegoś w kieszeni. Nagle zatrzymał się jakieś 5 metrów przed wejściem.

-  Kurwa! - Krzyknął zły.

- Co się stało? - Zapytałem domyślając się, że chodzi o klucze.

- Pamiętasz, że zamknąłem drzwi od środka i rzuciłem je na kanapę? To chyba nas zatrzasnąłem na zewnątrz...

-Nie no, żartujesz?! - Wkurzył się Dream.

- Ej ale moja mama ma zapasowe klucze! Tylko to godzinę jazdy stąd.. - Każdy wyraz mówił coraz ciszej.

Zaśmiałem się, na co chłopacy popatrzyli na mnie skołowani.

-Jeśli tak pójdzie to pobijesz rekord zapominania kluczy. - Popatrzyłem na niego, a później na Dreama, który tylko wysłał mi ciepły uśmiech.

- To co teraz zrobimy?

.............................................................

Rozdział 13
609 słów
Najprawdopodobniej do poniedziałku nie będę miała jak wstawić rozdziału :C

I Can't breath - DNFWhere stories live. Discover now