13.

108 3 37
                                    

- I jak ci się mieszka u Angelusa? Któryś z jego podopiecznych wpadł ci w oko?

- A ty ciociu tylko o jednym... - Tina pokręciła z niedowierzaniem głową - To są dzieci w większości. Dorosłych facetów jest tu tylko czterech łącznie z Angelusem. Ale... Gospodarz domu nie zwraca uwagi na kobiety, Silver za mną nie przepada, Amadeusa za ludowe Chiny nie potrafię rozgryźć, a Will ledwo co osiągnął pełnoletność.

- Oj tam, to nie przeszkoda - zaśmiała się Lilith, upijając łyk herbaty - No zastanów się, młody, niedoświadczony chłopiec. Uczeń i mistrzyni, która wprowadza go w arkana sztuki miłosnej...

- Ciociu!!!

- No co? Chyba mi nie powiesz, że wiek jest dla ciebie problemem? 

- Nie, nie jest. Zdarzali mi się kochankowie sporo młodsi ode mnie - Tina sposępniała - Ale to były jednorazowe podrywki. A zresztą, wilczek wpadł w oko mojej uczennicy. To nie będę jej chłopaka kraść sprzed nosa.

- Porządna jak zawsze. Ale pamiętasz o swojej przypadłości? Gorączka sukkuba to nie przelewki.

- Wiem, ale mam jeszcze kilka miesięcy, zanim się uaktywni. Do tego czasu kogoś znajdę. Co za problem poderwać kogoś w klubie czy nawet w kasynie u Asmodeusza? W ostateczności skorzystam z usług "Domu Himerosa" albo innego burdelu.

- Ech, nieprędko ja babcią zostanę, nieprędko - westchnęła rudowłosa - Asmodeusz woli mężczyzn, ty się zniechęciłaś do stałych związków przez jednego dupka.

- A Lewiatan? Kręci ostatnio z Delią, to może coś z tego wyjdzie. Zresztą, już byłaś babcią  - wiedźma zmarszczyła brwi - W końcu Lewi miał kilkoro nieślubnych dzieci.

- No właśnie o to chodzi, że nieślubnych, których nie uznał. Płacił ich matkom, żeby znikały z jego życia i zapominały o tym, co ich łączyło. Dziś po tych potomkach mojego syna nie ma nawet śladu, linie wygasły i wymarły. Daj Szatanie, żeby związek z Delią zaowocował. 

- Powiedz ciociu, lubisz moją przyjaciółkę? Widzisz ją jako swoją przyszła synową?

- Dziewczyna nie jest taką najgorszą partią - Lilith wzruszyła ramionami - Ładna, mądra, ma pracę i jest niezależna finansowo. A to, że jest mieszanej krwi i nie ma tytułu arystokratycznego jest nieważne. 

- Jak słyszę, Lilith w swoim żywiole swatki. - Do salonu wszedł Angelus - Witaj moja droga. 

- Witaj Angelusie - Lilith podeszła do byłego anioła i ucałowała go w oba policzki - Wcale nie bawię się w swatkę, tylko troszczę się o przyszłość moich synów i siostrzenicy. O twoje dzieciaki też zamierzam się zatroszczyć.

- Co przez to rozumiesz? - Angelus zajął miejsce przy stole i nalał sobie herbaty.

- Małą działalność charytatywną. Maledicta, moja służąca, oraz Rai, chowaniec Tiny, od kilku dni gotują jak szalone i robią przetwory. Będziecie mieć spore zapasy. Poza tym twoi podopieczni dostaną ode mnie swego rodzaju stypendia. Będą mieć trochę grosza na start w dorosłość.

- Nie wiem co powiedzieć. Zaskoczyłaś mnie, diablico. Dziękuję w ich imieniu.

- To nic takiego, przyjacielu - Lilith dotknęła jego dłoni - Twoi podopieczni zasłużyli na to. 

- Halo! Może mi ktoś pomóc? 

- Zobaczę o co chodzi - Tina wstała od stołu i wyszła do holu. Zastała tam Amadeusa ze stertą gazet w rękach - Co jest żywiołku?

- Hej wiedziemko. Mam trochę rzeczy do wniesienia. Pomożesz?

- Jasne. A te gazety na co?

- Dla kuponów rabatowych. A poza tym to materiały artystyczne. Nie tylko maluję, ale też robię rzeźby z papier mâche. - Sylf odłożył makulaturę pod ścianę i ruszył do wyjścia, a wiedźma za nim. Przed domem stał wózek wypełniony mnóstwem obrazów - Współcześni ludzie to nie mają za grosz gustu i wiedzy historycznej. Dasz wiarę, że te dzieła sztuki wywalono tak po prostu na śmietnik? - Niebieskowłosy z czułością pogładził ramę jednego z płócien. 

- Piękny przykład secesji - Tina przyjrzała się jednemu z obrazów - Szkoda tylko, że w takim stanie. Dasz radę go odnowić?

- Pewnie, choć będę potrzebował trochę czasu. Wnieśmy je do środka.

Tina wraz z Amadeusem zaczęli zanosić obrazy do pracowni chłopaka, umieszczonej na strychu. Wiedźma była tu pierwszy raz, bo sylf niechętnie zapraszał innych mieszkańców do swojego azylu. Wnętrze wypełnione było obrazami, szkicami, zaczętymi rzeźbami. W kącie piętrzyła się góra makulatury, a jedną ze ściań zajmował regał wypełniony farbami, pędzlami, lakierami i innymi akcesoriami.

- Piękne. To twoje dzieła?

- Te tutaj tak. A tamte obok regału znalazłem na śmietniku albo odkupiłem za kilka dolarów na targowisku. Odnowiłem i teraz czekają, aż znajdzie się kupiec. Chociaż ciężko mi się z nimi rozstać. Są wspaniałe.

- Kochasz sztukę, prawda?

- Jak nic innego na świecie. To w zasadzie moja najwierniejsza kochanka - zaśmiał się sylf - Ty też potrafisz ją docenić. Widzę to w twoich oczach.

- To prawda. Wiesz, wychowałam się w szlacheckim domu. Ciotka i wujek przez wieki gromadzili dzieła sztuki - obrazy, rzeźby, biżuterię, porcelanę. Codziennie, przez całe dzieciństwo, je oglądałam, słuchałam opowieści wujostwa o ich pochodzeniu. Sama teraz kolekcjonuję antyki.

- Chciałbym kiedyś obejrzeć twoje zbiory. Muszą być niesamowite, tak jak ich właścicielka. Wiesz co, tak sobie teraz pomyślałem... Może zapozowałabyś mi do portretu? 

- Czemu nie? Chętnie.

- Cieszę się. To umówimy się na  jakiś dzień, dobrze? A teraz wybacz, ale chciałbym trochę popracować - Amadeus delikatnie ujął wiedźmą za ramię i zaczął prowadzić w stronę drzwi.

- Jasne. A na obiad zejdziesz czy przynieść ci do pracowni?

- Zejdę, tylko mnie zawołajcie - Amadeus ucałował dłoń Tiny - Do zobaczenia.

Tina zeszła na dół, na schodach mijając Silvera, który zmierzył ją nienawistnym wzrokiem. Wiedźma nie przejęła się tym. Dobrze wiedziała, że mężczyzna miewa swoje humorki.

Silver, gdy tylko Tina znikła mu z oczu, prędko wbiegł na górę i zaczął kopać w drzwi do pracowni przyjaciela.

- Ej, ej! Co jest? Pali się? - niebieskowłosy otworzył drzwi, nim Silver zdołał je rozwalić.

- Ty pieprzony zdrajco! A miałem cię za przyjaciela!

- O co ci chodzi?

- Tina tu była!

- Aha, wejdź do środka. Pogadamy - Sylf wpuścił kumpla. - Faktycznie, dama twego serca tu była. I co? Myślisz, że uprawialiśmy tu wyuzdany seks? 

- A nie?

- Wyobraź sobie, że nie. Bez ciebie? Liczę na trójkącik z tobą i diablicą - zaśmiał się sylf, puszczając oczko przyjacielowi.

- Wyobraź sobie, że w tym momencie pokazuję ci fucka - prychnął Silver - To co robiliście?

- Tina pomogła mi wnieść obrazy, a potem trochę pogadaliśmy. I zaproponowałem jej pozowanie do obrazu. Nie patrz tak na mnie, to nie będzie akt. Robię to też dla ciebie. Będę mógł podpytać Tinkę, jacy faceci jej się podobają, co ją interesuje i takie tam.

- Dzięki bracie. I sorry, że się uniosłem.

- Nie ma sprawy, bro. Jak chcesz, możesz ze mną posiedzieć. Łaskawie zezwalam.

Nowe życie: historia rezydentkiWhere stories live. Discover now