29. ᴄʜᴄᴇsᴢ ʙʏć ᴍɪᴌʏ?

119 7 1
                                    

~Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości~

Nie mogłam spać ze świadomością, że za ścianą trzeźwieje mój największy wróg, a jednocześnie przyjaciel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogłam spać ze świadomością, że za ścianą trzeźwieje mój największy wróg, a jednocześnie przyjaciel. Sojusznik w tym popierdolonym świecie, którego mogłam do woli wykorzystywać i który mógł do woli wykorzystywać mnie. Rano jednak chłopaka nie było, a mi pozostało tylko powolne i zmęczone ogarnięcie siebie i swoich potrzeb. Tak więc zjadłam, zrobiłam poranną toaletę, wypiłam dwie gorące, mocne herbaty i co najmniej dwadzieścia razy sprawdziłam, czy Reid do mnie czegoś nie napisał. Oczywiście za każdym razem okazywało się, że nie mam żadnych nowych powiadomień, sama karmiłam się tym żałosnym rozczarowaniem, aż postanowiłam zadzwonić. Nie obchodziło mnie to, że było chwilę po siódmej. Miał pieprzony obowiązek odebrać w takich okolicznościach.

Ale nie odebrał. Dzwoniąc, usłyszałam charakterystyczny dźwięk, który rozległ się na kanapie, na której chłopak spał tej nocy i na której wciąż utrzymywał się jego intensywny zapach. Uniosłam koc, który Reid bezprawnie sobie wczoraj przywłaszczył, zapewne gdy już spałam i zobaczyłam pod nim telefon, na którym wyświetlało się jedno słowo: Mackenzie. Wstrzymałam oddech i odrzuciłam połączenie, automatycznie mnie rozłączyło. Zostawił u mnie komórkę. Kurwa mać. Zostawił u mnie przedmiot, który prawdopodobnie był jego jedyną możliwością kontaktu z kimkolwiek. Ponownie zerknęłam na wyświetlacz telefonu Gavina. Nie było jeszcze tak źle, bo miał tylko dwa nieodebrane połączenia, jedno sprzed chwili, a drugie od Iana, ale z wczorajszego wieczoru. Próbowałam odblokować smartfona, ale nie mogłam zgadnąć hasła. Trudno, teraz nie to było najważniejsze.

Reid wyszedł ode mnie z mieszkania i pozostawił za sobą otwarte drzwi, co oznaczało, że w każdej chwili ktoś mógł wejść i na przykład mnie okraść lub co gorsza zamordować. Kurwa, Gavin miał pod opieką Kevina, który zapewne cholernie się o niego martwił, siedząc samemu w ciemnym, pustym mieszkaniu. Dlaczego ja o nim nie pomyślałam? Przecież to było tylko dziecko, tymczasem ja zajmowałam się jedynie ludźmi dorosłymi. Najwyraźniej nie powinnam była, ale moja empatia i zbyt dobre, współczujące serce wygrywały ze zdrowym rozsądkiem wciąż i wciąż. Niezmiernie mnie to denerwowało, ale nie miałam w tej chwili innego wyjścia - musiałam znaleźć tego nieodpowiedzialnego idiotę, choćbym miała zawędrować przez to do samego piekła i sprowadzić go na ziemię.

Nie chciałam dzwonić do Iana, a reszta nawet nie miała podobno prawa wiedzieć o alkoholowych libacjach swojego zapewne chorego psychicznie kolegi, więc musiałam wymyślić jakiś plan i działać sama, nic nowego.

Jedynym sensownym pomysłem wydawało mi się to, że Reid po prostu najzwyczajniej w świecie wrócił do domu. Kurwa. Trzeba było się zebrać i iść do niego, żeby to sprawdzić. Tak też zrobiłam, mimo że wiedziałam, iż później cholernie będą bolały mnie nogi, ale lepsze to niż kolejne pieniądze wydane na taksówkę. Nie mogłam sobie na to aktualnie pozwolić, bo już zaczynało mi brakować środków.

Examination Of ConscienceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz