~Bardziej niż wszystkiego innego, czego należy pilnować, strzeż swego serca, bo z niego pochodzą źródła życia~
Obudziłam się, czując potworny ból pleców. Wygięłam się, czując na sobie obcy oddech. Pomrugałam trochę, żeby przyzwyczaić swoje oczy do światła i ku własnemu zdziwieniu zorientowałam się, że leżałam w wannie, w łazience Iana. Z Reidem.
Poruszyłam się, a chłopak siarczyście zaklął, dostając moim kolanem w brzuch. Chwilę mu zajęło, zanim całkowicie się rozbudził, ale nie zamierzałam go w tym pośpieszać. Miałam nadzieję, że przynajmniej on pamiętał, co się wczoraj wydarzyło. Jego spojrzenie jednak nie mówiło nic konkretnego.
- Odleciałem - Skrzywił się przepraszająco.
- Ja też - przyznałam.
Jakimś cudem jako pierwsza wydostałam się z wanny, a Reid po chwili uczynił to samo.
- Boże - powiedział, chwytając się za głowę i jednocześnie mocno marszcząc brwi. Również miałam potężnego kaca, ale przynajmniej nie mieszkałam tego wczoraj z żadnymi prochami.
Spojrzałam w lustro. Reid wyglądał okropnie, ale to wiedziałam już wcześniej. Niestety ze mną było jeszcze gorzej. Moje włosy wyglądały, jakby właśnie ktoś bardzo nieudolnie je natapirował, a wyraz twarzy uwydatniał jedynie moje wady.
Kiedy ja przyglądałam się w lustrze swoim cieniom pod oczami, Reid otworzył drzwi. O dziwo nie były zamknięte. Nie pamiętałam momentu, w którym je otworzyliśmy.
Wyszliśmy z pomieszczenia, widząc wkoło tragiczny niepożądek. Porozrzucane puszki po piwie, niedopałki papierosów, szklane kawałki butelek od wódki i inne podobne akcesoria walały się absolutnie wszędzie. Nagle z rogu wychylił się Connor. Od razu było po nim widać, że także źle się czuje.
- Patrzcie, kto wstał - Uśmiechnął się chłopak półgłębkiem. W przeciągu kilku sekund stanęła przede mną reszta znajomych. Wszyscy uśmiechali się praktycznie jednakowo. Trzymali w dłoniach ogromne worki na śmieci.
Było mi tak cholernie głupio. Boże... Co ja sobie myślałam? Że wyjdziemy z tej pieprzonej łazienki i będą nam bić brawo? To musiało toczyć się w tak niezręczny dla mnie sposób. Reid zaś nie narzekał. Jak zwykle dystansował się od absolutnie wszystkiego. Wszystko po nim spływało.
- Dobrze się spało? - zapytał Ian, na co Reid wyraźnie zmarszczył brwi.
- A jak myślisz? - burknął, udając, że go to wszystko gniewa. Nie potrafił ukryć swojego rozbawionego spojrzenia. Nie przed ludźmi, którzy od dawna go znali. I nie przede mną.
- Mavin - zachichotała Bonnie.
Reszta buchnęła gromkim śmiechem. Jedynie ja i Reid nie widzieliśmy w tym nic zabawnego. Bo to nie było zabawne. Shipname? W dodatku dla nas?
YOU ARE READING
Examination Of Conscience
מתח / מותחןWięc przypomnij sobie swoje grzechy. Niezmienne, marne i pozbawione radości życie Mackenzie Margott codziennie przypomina jej o wszystkich problemach, z którymi musi się mierzyć już od najmłodszych lat. Kiedy w jej pozornie poukładany świat, wdziera...