Rozdział 51

976 107 30
                                    

- A kto jest urocze bobo? No, no kto? A chodź na rączki to przejdziemy na dywanik i pobawimy się w złapać złodzieja.

Pięciomiesięczna dziewczynka zagaworzyła wesoło i wyciągnęła rączki do WuXiana. Chłopak wziął ją do góry, a następnie posadził na dywanie, by dziecko miało blisko do pluszaków. Następnie usiadł obok niej i zaczął uciekać Panem Koalą, który w poprzedniej zabawie ukradł Pani Alpace pluszowy tort. Qiaolian goniła go Panem Królikiem, który pełnił rolę stróża prawa. Jako iż Qiaolian była bardzo mała, miała ograniczony zasięg, więc Pan Koala biegał bardzo blisko niej. Nic to jednak nie szkodziło, Qiao i WuXian i tak się świetnie bawili.

- Nie złapiesz mnie Panie Króliku! Nie ma szans! Jestem szybki jak błyskawica!

Qiao zaśmiała się, a następnie dotknęła misia królikiem, co znaczyło, że przestępca został złapany.

- No i znowu go złapałaś! Gratuluję kolejnego osiągnięcia w twojej karierze policjanta. - WuXian wziął dłoń dziewczynki i potrząsnął nią.

Dziecko ponownie zagaworzyło radośnie, a następnie zaczęło czołgać się bliżej chłopaka. WuXian zrozumiał o co jej chodzi, więc przytulił ją i położył się plecami na ziemi, wciąż mając dziewczynkę na brzuchu.

- Qiao jest taka mądra! Już nie mogę się doczekać jak pójdziesz do szkoły. No moja krew! - zawołał.

- Akurat twojej krwi to w niej nie ma. - powiedział ZiXuan, wchodząc do pokoju. - Ale niepokoi mnie fakt, że w przyszłości naprawdę może być podobna do ciebie.

Za chłopakiem do pomieszczenia weszła YanLi.

- W końcu XianXian to jej ulubiony wujek. - uśmiechnęła się.

- Mam propozycję by odciąć WuXiana od naszej Qiaolian. Jeśli nadal ciągle będzie z nim przebywać, nabierze bardzo złych wzorców. Jestem pewien, że gdy nas nie ma, WuXian prowadzi swoją propagandę, już teraz zachęcając młodą do psot. - oznajmił ZiXuan poważnym tonem.

YanLi zachichotała.

- Jeśli Qiao stanie się taka jak XianXian, nie powinno być większych problemów. XianXian był bardzo uroczym dzieckiem.

- Może i w domu będzie grzeczna, ale wątpię by zachowywała się równie spokojnie w towarzystwie innych dzieci. Raczej zacznie organizować jakieś powstania przedszkolne lub pranki na rówieśnikach i paniach pilnujących.

YanLi ponownie się zaśmiała, choć wiedziała, że jej mąż ma rację.

- Przynajmniej będzie wesoło.

ZiXuan westchnął i pokręcił głową z uśmiechem.

YanLi wzięła córkę na ręce i całą grupą przeszli do kuchni. Nadeszła pora karmienia, więc dziewczyna przygotowała mleko w butelce i podała je dziecku, by mogło samodzielnie pić.

- Nie musieliście tak szybko wracać z tego spotkania. Sam mogłem jej dać mleko. - oznajmił WuXian.

- Nie ma sprawy. To spotkanie było tak nudne i długie, że wszyscy obecni chcieli się zmyć. Jednak nie każdy posiada pięciomiesięczną córeczkę jako wymówkę. Wychodząc, widziałem tę zazdrość w oczach. Wspaniałe uczucie. - powiedział ZiXuan.

- Użyliście Qiao jako pretekstu?

- YanLi użyła. W takich momentach kocham ją jeszcze bardziej. Że też mi ten pomysł nie przemknął przez głowę...

WuXian zaśmiał się i spojrzał na swoją siostrzyczkę, która wzięła pustą butelkę od dziecka.

- Cieszę się, że znajdujesz czas by się z nią pobawić. - powiedziała nagle.

Samotna uczta przy księżycu (Mo Dao Zu Shi)Where stories live. Discover now