Poza zasięgiem wzroku

880 75 4
                                    

Godzina 17:10. Za 20 minut Karol ma pociąg do Warszawy.

- Na pewno wziąłem wszystko? - spytał, gdy staliśmy już na dworcu
- Chyba tak - odpowiedziałem. Karol miał ubrany plecak, obok niego stała jego mała walizka. Rzeczy typowo kempingowe zostawił u mnie.
- I tak dzięki, że mogłem u ciebie spędzić tę jedną noc - dodał rozglądając się po peronie. Pociąg kilka minut wcześniej się zatrzymał. Niektórzy pasażerowie już wsiadali do pojazdu.
- Spoko - odpowiedziałem - nie ma za co

Nastała cisza. Patrzyłem na niego z lekkim smutkiem. Przykro mi było, że nie może zostać, ale nie będę go też trzymać tu  na siłę. Karol wciąż rozglądał się po peronie.

- Muszę już iść - powiedział po chwili, a ja kiwnąłem głową. Lekko go przytuliłem i uśmiechnąłem się, aby poprawić mu humor.
- Miłej podróży - dodałem
- Dzięki - Karol odwrócił się, żeby zobaczyć najbliższe wejście do wagonu. - Cześć
- Paa Kari

Poszedł. Ja w dalszym ciągu stałem i patrzyłem jak daje bilet przed wejściem i wsiada. Usiadł od strony okna, więc jeszcze pomachałem mu i pociąg powoli ruszył. Karol wystawił głowę przez okno i również mi pomachał. Chwilę później był już w poza zasięgiem mojego wzroku.

----------------------------------------------


Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do mojej mamy. Odebrała po trzech sygnałach.
- Halo? - odezwała się
- Hej - powiedziałem - kiedy wrócicie?
- Jutro - odpowiedziała, a ja skierowałem się na parking, gdzie zaparkowałem Camaro.
- Okej
- Coś się stało? - spytała
- Nie, nic. Wszystko w porządku
- To dobrze
- Dobra kończę, bo zaraz wsiadam do samochodu
- Okej, do zobaczenia skarbie.

Rozłączyłem się. Co prawda na parking miałem jeszcze kawałek drogi. W jednej chwili miałem zadzwonić do Julki, żeby jej wszystko powiedzieć, ale jak ona zareaguje na to, że była w związku z gejem? Może lepiej ukryć ten fakt przed nią?

Gdy Camaro znajdowało się w zasięgu mojego wzroku zobaczyłem przed nim grupkę dzieci. Poznali mnie. Podszedłem do nich, a na ich twarzach pojawiły się uśmiechy.
- Doknes? - spytał chłopiec, w wieku może 12 lat.
- Tak, to ja - odpowiedziałem powstrzymując się od przewrócenia oczami
- Śpieszysz się? - spytał inny
- A chcecie zdjęcie?
- Tak! - krzyknęli chórem. Ustawiłem się, a dzieci po kolei robiły sobie ze mną zdjęcia. - dzięki
- Podpiszesz mi się na koszulce? - spytał jeszcze inny
- Masz jakiś pisak?
- Mam - Podał mi go ,a ja szybkim ruchem zrobiłem autograf
- Ja muszę spadać - powiedziałem patrząc na nich
- Okej - odpowiedzieli - dzięki za zdjęcia i autograf
- Nie ma problemu - dodałem - cześć

Wsiadłem do samochodu i włożyłem do niego kluczyki. Popatrzyłem w lusterka i pomachałem dzieciom, które posłusznie przesunęły się na chodnik. Wyjechałem.

Moi rodzice wracają jutro. Na kolację zjem pizze, która została z obiadu, a na śniadanie kanapki. Wody mam pod dostatkiem. Nie muszę jechać do jakiegoś sklepu.

Gdy dojechałem do domu szybko wysiadłem z samochodu, zamknąłem bramę i otworzyłem drzwi. Wszedłem i w kuchni nalałem sobie wody. Poszedłem do swojego pokoju i usiadłem przed komputerem z myślą nagrania jakiegoś odcinka.

I still love you Dealereq x DoknesWhere stories live. Discover now