Rozdział 13

2.2K 190 10
                                    

- Czy tylko mnie dziwi, że od czterech dni, praktycznie co wieczór pada śnieg? - pytam i spoglądam na moich znajomych, z którymi siedzimy pod drzewem na dziedzińcu szkoły.

- To tylko lekkie opady. - mruczy Lynn - Z rana nawet nie widać śniegu.

- To nie dziwne? - pytam.

- Nawet jak coś się dzieje, nie dowiemy się póki nie będzie to nam zagrażało śmiercią. - śmieje się Cain a ja parskam cicho.

- Punkt dla starszego klona! - woła Summer, razem z moim bliźniakiem wywracam oczami. - No klony!

Cóż, Cain zyskał sobie przychylność Summer, więc w niedługim czasie wciągnęła go do naszej paczki, nie tyle że mi to przeszkadza, nawet mnie to cieszy. Jednak jako jedyny z moich przyjaciół jest z błyskawicy. A z kim mógłby się trzymać mój brat w błyskawicy? Oczywiście że z Jamesem i Aaronem. Mam mu trochę to za złe, jednak, zmienić tego nie mogę.

Grupa moich przyjaciół milknie, gdy koło nas ląduje Ashera, spoglądają na mnie niepewnie, a ja tylko wzruszam ramionami. Smok przygląda mi się badawczo, wstaje i podchodzę do niego, a reszta ponownie przechodzi do przerwanej dyskusji.

- Co tam? - pytam przystając przy nim.

-" Nudzi mi się." - oświadcza i wbija we mnie wzrok. Unosze brwi.

- I ja mam ci umilić czas? - pytam.

-" Tobie też się nudzi." - stwierdza, uśmiecham się rozbawiony, Ashery nie da się oszukać.

- Coś proponujesz? - pytam.

- "Chodźmy polatać." - mruczy, wzdycham cicho i spoglądam w stronę mojej grupy. Jednak ci są tak zajęci dyskusją, że bez zastanowienia wskakuje na grzbiet smoka. Ten mruczy wyraźnie zadowolony i już po chwili wzbijamy się w powietrze.

- Jakiś konkretny plan? - pytam.

-" Jak najdalej stąd." - mruczy a ja wybucham śmiechem. Miło wiedzieć, że nie tylko ja mam dość tej szkoły, która coraz bardziej owija się w tajemnice.

*

Nasza mała wycieczka z Asherą, przedłuża się aż po sam wieczór, jest już po kolacji, a ja mam tylko dwie godziny do ciszy nocnej.
Spokojnie siedzę na grzbiecie smoka, z zaplątanymi nogami, podziwiając ciemne niebo.

- Chciałbym stąd uciec. - mrucze cicho, Ashera zerka na mnie kątem oka. - Czuje się tutaj jak głupek. - wzdycham - Nie rozumiem większości materiałów z magii które omawiamy. - mrucze - Chciałbym mieć zwykle ludzkie życie, chodzić do zwykłej szkoły, gdzie największym problemem była by matematyka. - mrucze cicho i wzdycham, przymykajac na chwilę oczy. - Czuje, że to wszystko mnie przerasta, a jeszcze niedługo, będę musiał oficjalnie zgodzić się na zostanie strażnikiem. - mówię cicho. - Przywiążą mnie do magii i tej szkoły na zawsze.

Słysze głośne westchniecie Ashery. Obraca on głowę w moją stronę, jednak jego ciepłe spojrzenie, upewnia mnie, że nie dostanę ruzgii tak jak od każdej innej osoby, z którą próbuje porozmawiać o swoich objawach.

- "Ludzkim jest aby mieć obawy, każdy je ma. - mruczy cicho - Nie ludzkim było by nie mieć ich wcale. Ty tego nie wiesz Colin. Ale w tobie drzemie coś wyjątkowego."

Parskam cicho.

- Duże pokłady nie wykorzystanej magii. - parskam i kręce głową. - Słysze to, co chwilę od profesorów. - mrucze niechętnie. Smok prycha głośno a ja spoglądam na niego ździwiony.

-" kogo obchodzą duże pokłady magii? Jeszcze tego nie zauważyłeś? Nie zauważyłeś co masz w sobie? - potrząsam głową, a Ashera zamyśla się na chwilę, mrucząc przy tym. - Jaki masz cel, Colin'ie McRae?" - pyta poważnie. Marszcze brwi.

Strażnicy SmokówWhere stories live. Discover now