Z hukiem ląduje na ziemi, turlam się parę razy zanim się zatrzyam. Jęczę głośno a Ashera ląduje przy mnie i trącając mnie nosem.
- Żyje. - mrucze cicho i poklepuje Ashere po nosie. Słyszę westchniecie Louis'a i to jak ląduje.
- W ciągu 30 minut treningu, spadłeś już 5 razy Cole. - mruczy zrezygnowany, a ja wzdycham głośno.
- Zauważyłem. - mrucze i podnosze się do siadu. Masuje obolałe ramię.
- Nie chce nic mówić, ale jesteś kiepski. - mruczy szatyn i zeskakuje ze swojego smoka. - Bardzo kiepski, stary. - mruczy i przytakuje swoim słową.
- Wiem Louis, wiem. - jęczę i zerkam naburmuszony na chłopaka. - Mówiłem aby zacząć z ziemi. - burcze cicho.
- A ja ci mówiłem, że lepiej od razu iść na głęboką wodę. - uśmiecha się szeroko chłopak. - Więc wstawaj i zaczynamy od nowa.
- Może przerwa? - jęczę głośno a chłopak wzdycha.
- McRae! Nie bądź mięczakiem. - mówi zirytowany.
- Jeśli nim będę, to zrobimy przerwę? - pytam a Lou wywraca oczami.
- Niech ci będzie. - mruczy niezadowolony. Uśmiecham się lekko pod nosem. - Ale nie myśl sobie, że tego nie nadrobimy. - mruczy i mruży swoje jasne oczy, przytakuje niechętnie.
Louis jest naprawdę fajny, jednak treningi z nim to istna katorga. Chłopak próbuje nauczyć mnie obrony w powietrzu, jednak z całego treningu obroniłem się może przed trzema ciosami. Boli mnie dosłownie wszystko, Louis jest już w czwartej klasie, nic dziwnego, że jest dobry w tym co robi, bo o ile dobrze się zorientowałem, uwielbia on walki.
I mimo tego, że najpierw nie darzyłem go zbyt dużą sympatią, od ostatniej lekcji z Panem Clark'iem, która odbyła się tydzień temu, zdążyłem naprawdę go polubić. Nie narzucał się jak Isabelle, ani nie był wrogo nastawiony jak Aaron, po prostu był sobą i gdy się mijaliśmy na korytarzu, zaczepiał mnie, chwile gadaliśmy i szliśmy dalej. Wczoraj zaproponował mi mały trening, byłem zdziwiony, ale jednak zbyt ciekawiło mnie jak można walczyć z grzbietu smoka, i już wiem, że to jest prawie nie wykonalne. Bynajmniej przeze mnie.
Ashera szturcha mnie pocieszająco nosem, uśmiecham się krzywo. jeśli tak dalej pójdzie, skończę połamany.
- Starczy ci już? - pyta Louis a ja jęczę przeciągle, chłopak uśmiecha się krzywo. - W końcu uda ci się nie spaść.
*
Ponownie tego dnia dostałem długim kijem po głowie od Louisa, tylko w porównaniu do poprzednich uderzeń, w końcu nie zarzucił mnie z Ashery.
- Ha! - wołam głośno, Louis parska śmiechem.
- Jeden raz. - mruczy rozbawiony i ponownie mnie uderza, tym razem, prawie strącając mnie z grzbietu.
- To nie fair! - jęczę - Ja ledwo na nim siedzę! - burczę zły.
- Mówiłem Ci, że siodło się przyda. - mruczy rozbawiony chłopak i poklepuje swoje siedzenie. Wywracam oczami.
Rzecz jasna, Louis od początku mówił abym załatwił sobie siodło, bo inaczej, a z bólem musze mu to przyznać, będę spadał z grzbietu Ashery. Jednak nie czuł bym się komfortowo z tym, że mój smok będzie musiał mieć siodło, jak zwykłe zwierzę.W końcu to nasi towarzysze. Towarzysze innych osób, które w zwykłym świecie noszą takie rzeczy jak siodła, uzdy, tutaj tego nie mają. Więc dlaczego mam na to skazywać swojego przyjaciela? Zwłaszcza, że sam Ashera nie jest zbyt na to chętny.
![](https://img.wattpad.com/cover/200610699-288-k550924.jpg)
YOU ARE READING
Strażnicy Smoków
Fantasy"Zanim wybuchła wojna, świat magii był bezpieczną przystanią dla każdego, jednak gdy świat podzielił się, na złą stronę i dobrą, nic już nie było takie samo. A Strażnicy szóstych smoków zginęli, a od tamtej pory szósty smok nie wykluwał się, i tak m...