Rozdział 3

3K 251 44
                                    

Piątek minął szybko, i nadeszła przez wszystkich długo wyczekiwana sobota, pan Clark wytłumaczył nam, że w lesie jest pełno magicznych stworzeń, najróżniejszych, więc w lesie powinniśmy znaleźć swoich towarzyszy.

Więc tak, o punkt dwunasta wszyscy się rozeszli, po lesie, a ja tak jak ten jeleń, rozglądałem się nie wiedząc co robić, każde napotkane zwierzę, tylko na mnie patrzyło i odchodziło, z resztą ja robiłem to samo. Więc po całym dniu, gdy nic nie znalazłem wróciłem przed szkołę, i to co zobaczyłem zdziwiło mnie ogromnie. Andrew siedział z centkowanym kotem na głowie, Will miał szczeniaka wilka na rękach, Nathan bawił się z białym lisem, Victor za to spał na trawie, a na jego brzuchu leżała kapucynka, co jeszcze mnie bardziej zdziwiło to zwierzęta moich przyjaciół, Cain zaprzyjaźnił z Hipogryfem! Hipogryfem! Mcklein z fretką, Chloe z królikiem, a Logan z sową!

Wszyscy spojrzeli na mnie, ja tylko pokręciłem głową i do nich podszedłem, wszyscy patrzeli na mnie współczująco.

- Przykro mi stary.- powiedział Andy.

- A mi nie.- powiedziałem zaplatając ręce na klacie.- W końcu to i tak bez sensu.

- Chłopcy !- krzyknęła z daleka Lynn.- Poznajcie Elliot 'a!- powiedziała a za nią szedł jeleń z ogromnym porożem. Za to za nimi dreptała Dominica z jeżem na rękach.

No to ładnie, tylko ja jestem takim przegrywem?!... Cóż gdy z lasu wyłonił się James z ogromnym, czarnym pegazem, mogłem rzec jedno. Jestem cholernym przegrywem.

*

- Cóż, tak też się zdarza.- powiedział z uśmiechem pan Clark.- Niektórzy też nie mają swoich zwierząt.- pokiwałem głową. Mimo iż mnie to nie przekonało. Wszyscy siedzieliśmy w wspólnym salonie domu ognia.- Wszyscy macie wspaniałych towarzyszy.- powiedział z podziwem. Nagle naszym domem zatrząsnął potężny ryk.

- JEREMY!- z dworu dało się usłyszeć dziewczęcy krzyk, nasz profesor szybko wybiegł, a my podeszliśmy do okien, na dworze stał ogromny niebieski smok, z kolcami wzdłuż grzbietu i siodłem, miał również założoną uzdę. Blondynka mówiła coś szybko, machając przy tym rękami. Mężczyzna pokiwał głową, kobieta szybko wsiadła na smoka, a on odbił się mocno od ziemi i wzbił się w powietrzę.

- Wow.- mruknął jakiś chłopak.

Niestety z tym miał rację. Po chwili gdy profesor nie wrócił, wszyscy rozeszliśmy się do pokoi. Położyłem się na łóżku i momentalnie usnąłem.

Mały stworek mocno drapał w swoją skorupkę, jednak ona była twarta i nic nie dało się z nią zrobić.

- Musimy coś zrobić! Skoro Furia twierdzi, że smok może się udusić we własnym jajku!

- Robimy! Ale to jest zakazany las!

To był głos profesora.

Stworek drapał jeszcze przez chwilę, ale później się poddał.

Obudziłem się gwałtownie i zwróciłem na siebie, uwagę moich współlokatorów.

- Colin, co jest?- spytał Andy.

- Musimy iść.- spojrzałem po swoich współlokatorach.

- Niby gdzie?- spytał Nat.

- To zakazanego Lasu.- powiedziałem poważnie, a kot Andrew'a najeżył swoją sierść.

*

Szliśmy oświetlając drogę różdżkami, kot Andiego nie chciał puścić go samego, więc teraz trzymał się mocno wczepiony w jego ramię.

Strażnicy SmokówWhere stories live. Discover now