❄ ROZDZIAŁ 26 ❄

180 16 5
                                    

LOKI POV.

Całą drogę do Asgardu przebyliśmy w ciszy. Nawet nie wiem o czym mam rozmawiać z matką. Nie wiem nawet czy mam ją tak nazywać.

Zauważyłem, że Emily co jakiś czas przyglądała się Farbauti. Jestem ciekaw dlaczego.

Będąc już w domu Asów i Bogów, od razu udaliśmy się do sali tronowej, gdzie znajduje się Odyn. Siedzi i nam się przygląda.

- Widzę, że podróż zakończyła się sukcesem - rzekł nie odwracając od nas wzroku.

- Wszechojcze - głos zabrała Jotunka - Dziękuję, że zająłeś się Lokim - rzekła. Prychnąłem na te słowa.

- Zajął się mną?! Porwał mnie. Miał przez te wszystkie lata gdzieś. Stawiał Thora nade mną, jakbym ja się wogóle nie liczył. Wiecznie tylko Thor i Thor. To przez Ciebie się taki stałem. Całe życie starałem się dorównać Thorowi żebyś był ze mnie dumny. Ale gdy się dowiedziałem prawdy... To wszystko straciło sens. Po co mam starać się zaimponować obcej dla mnie osobie - wyrzuciłem z siebie.

- To ja poprosiłam Odyna aby się tobą zaopiekował! Laufey był nieobliczalny. Widział w tobie zagrożenie. Bał się, że straci władzę - odparła - Zabiłeś go dwa razy. Nie mówię, że to źle. To jedyne co mogłeś zrobić. Kiedy ponad pięć lat temu Laufey zginął już na dobre, chciałam stamtąd uciec. Jednak rzucił na mnie klątwę. Nie mogłam opuścić Jotunheimu dopóki on nie zginie. Gdy już jego dusza trafiła do Helheimu, ja przeniosłam się do Yggdrasila. Nie wiem dlaczego. I czekałam dopóki do mnie nie dotrzesz. Tylko Ty mogłeś mnie uwolnić od tej klątwy.

- Już wiem skąd Cię kojarzę. Byłaś pięć lat temu w Jotunheimie. Widziałam Cię. Nawet ci chciałam pomóc. Ale powiedziałaś, że muszę pomóc Lokiemu - powiedziała Emily.

- Zgadza się - powiedziała z lekkim uśmiechem - Synu...

- Nie mów tak do mnie - powiedziałem - Nie jesteś moją matką. Chciałaś żebym Cię odnalazł, tylko po to żebyś odzyskała wolność.

- Wiesz, że to nie tak - odparła.

- A jak?! To ja ryzykowałem życie. Swoje życie. Jakby tego było mało, ryzykowałem życie Emily. O mało nie zginęła!

- Dziewczyna cały czas była pod ochroną Bogów - rzekł Odyn.

- Co? - spytała Emily.

- Twoje życie było z góry zaplanowane. Twój los był znany od wielu wieków - mówił Wszechojciec - Istniała kiedyś legenda. Sam w nią do końca nie wierzyłem. Mówiła, że Bóg Kłamstw odnajdzie swoje uczucia i prawdziwe ja. Jednak aby tak się stało, potrzebował pomocy pewnej śmiertelniczki. Ta legenda jest o was - dodał na końcu.

- Legendy to wyssane z palca historie - mruknąłem.

- Być może. Jednak w każdej kryje się małe ziarenko prawdy - powiedziała Farbauti - Loki - zwróciła się bezpośrednio do mnie - Nie wiń nikogo za to kim się stałeś.

- Jak mam nie winić Odyna za to co mi zrobił?! Całe życie stawiał Thora ponad mnie. To on żył w wiecznej chwale...

- Dość tego! - rozkazał Odyn - Nie chciałem abyś był taki jak Thor. Przez jego arogancję został wygnany. Odpokutował za swoje winy. Stał się lepszą wersją siebie. Chciałem abyś był inny. Brałeś przykład ze swojego brata. Nie był to dobry przykład. Dlatego Cię tak traktowałem. Może nie byłem dobrym ojcem. Dobrym dla Ciebie. Ale zawsze starałem się aby to tobie było dobrze. Kiedy Frigga Cię ujrzała po raz pierwszy, od razu Cię pokochała. Wiedziałem, że się tobą lepiej zaopiekuje. Dlatego spędzałeś z nią tyle czasu. To dzięki niej nie byłeś taki jak Thor.

W Obliczu PrawdyWhere stories live. Discover now