❄ ROZDZIAŁ 24 ❄

191 13 5
                                    

Rozdział dedykowany dla oliwia12309
_____________

EMILY POV.

Obudziałam się w nieznanym mi miejscu. Po otworzeniu oczu od razu zauważyłam obok siebie Lokiego. Wpatrywał swoje szmaragdowe oczy we mnie i można było w nich zobaczyć ulgę.

- Jak długo spałam? - spytałam.

- Prawie cały dzień - przyznał Laufeyson.

- No nieźle - przyznałam.

- Tak myślałem, że zaraz się obudzisz, dlatego przyniosłem Ci coś do jedzenia - wskazał na stolik obok łóżka.

- Dzięki - powiedziałam i zaczęłam jeść.

Po zjedzonym posiłku razem z niejakim Torstenem Prawym zaczęliśmy iść do pałacu.

- Wypoczełaś? - zapytał Loki przerywając panującą ciszę.

- Tak - odpowiedziałam. Nie chciałam mu mówić, że tak naprawdę od podania leku nie spałam. Niby ta cała Eleonora powiedziała, że po tym zasnę, to tak się nie stało. Byłam jakby to ująć... W pewnego rodzaju śpiączce. Przez cały czas słyszałam co się wokół mnie dzieje. I właśnie to nie daje mi spokoju. Nie mogę zapomnieć o tym co powiedział Loki. Ciężko jest mi uwierzyć w to, iż mnie kocha.

- Słuchasz mnie? - z zamysleń wyrwał mnie głos Lokiego.

- Tak tak.

- Nie słuchałaś - przyznał.

- Eee, no nie - Jelonek się zaśmiał, a ja zaraz z nim.

- O czym tak myślałaś? - zapytał. No i po mnie. Przecież nie powiem mu, że słyszałam jak mówi, że mnie kocha, bo będzie niezręcznie. A ja sama nie wiem co czuję. Chyba też go kocham. Ale chcę najpierw poukładać swoje uczucia.

- O naszej wyprawie - skłamałam. Mam nadzieję, że nie wyczuł, iż kłamię - No wiesz, o tym co nas może spotkać u kresu.

- Tak, też cały czas o tym myślę - powiedział.

LOKI POV.

- Cisza! - zawołał Torsten - Słyszycie to? - zapytał, po czym wskazał na obiekt przed nami - Znacie Volunda Niesfornego? - pokręciliśmy przecząco głowami.

-  Volund Niesforny zwany Trzęsiwłócznią z Nidavelliru.  Znakomity mag-kowal, znany ze swego krewkiego charakteru. Mieszka z dal od morza, w grocie pod górą Dymny Szczyt przy korzeniu Yggdrasila. Czasami też przebywa tutaj - ponownie wskazał na obiekt przed nami. Obiektem tym była jakaś jaskinia, z której wydobywały się dźwięki wykuwania jakiegoś narzędzia. Zajdziemy do niego. Stworzy dla was zbroje, które przydadzą się podczas kresu wyprawy - rzekł.

- Po co nam zbroje? - spytała Emily.

- Jesiona świata pilnuje pewien stwór. Nigdy nie wiadomo czy nie zaatakuje. Jego zadaniem jest wykrywać zagrożenie i to od niego zależy czy uzna was za nieprzyjaciela czy też nie - wyjaśnił.

Po chwili weszliśmy do owej jaskini. Dobrze, że mamy jeszcze soczewki, które pozwalają nam widzieć w ciemności.

- My w sprawie wyprawy - rzekł Torsten. Kowal jedynie przytaknął głową i gestem ręki wskazał abyśmy szli za nim. Mam coraz większe wrażenie, że wszyscy wiedzieli o tej wyprawie prócz mnie.

Po pomiarce i kilku godzinach wykuwania, nasze zbroje były gotowe. Ponoć mają być odporne na każdy żywioł i uniemożliwiać jakikolwiek kontakt nosiciela z bronią przeciwnika.

W Obliczu PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz