❄ ROZDZIAŁ 4 ❄

249 18 0
                                    

EMILY POV.

Po dniu spędzonym z Michelle marzę tylko o łóżku. Miałyśmy tylko spotkać się na kawę, a skończyło się na wielogodzinnych zakupach.

Od razu gdy przekroczyłam próg wieży zauważyłam, że coś jest nie tak. Udałam się na górę, zaniosłam wszystkie torby do pokoju i poszłam do salonu. Okazało się, że są tam prawie wszyscy Avengersi. Wszyscy oprócz Thora i Bruce'a. Przywitałam się ze wszystkimi, poszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kolację.

- Młoda, przyniesiesz mi piwo z lodówki? - zapytał Barton. Popatrzyłam na niego, potem na lodówkę i weszłam do salonu.

- Nie - powiedziałam siadając na kanapie i kładąc talerz z tostami na stoliku.

- W takim razie biorę to - powiedział i zabrał mi jednego tosta. 

- Aż tak ciężko pójść do kuchni i sobie zrobić?

- Aż tak ciężko podejść do lodówki i wyciągnąć z niej browara? - spojrzałam na niego gniewnie, po czym za pomocą mojej mocy wylałam na niego wodę - Masz szczęście, że nigdy nie rozstaję się z moim łukiem - rzekł i zaczął we mnie celować.

- Ogarnij dupę Barton! - zawołała Natasha.

- Nie będzie mi tu gówniara pyskować - powiedział.

Droczenie się z Clintem to moje ulubione zajęcie.

- Emily, pamiętasz jak byliśmy umówieni na sparing - powiedział Steve.

- Pamiętam, ale to jutro. Dzisiaj już nie mam sił na nic - odparłam.

❄❄❄

- Jak na człowieka, który ma setkę na karku, nieźle się trzymasz - przyznałam. Właśnie skończyliśmy trening. Muszę przyznać, że się zmęczyłam. Wyszłam z formy. Teraz muszę ją odzyskać.

- W przeciwieństwie do Ciebie, ja trenuje regularnie i nie wychodzę z formy.

- Rzeczywiście jest się z czego nabijać - mruknęłam.

- No nie obrażaj się - zaśmiał się - Cieszę się, że w końcu wzięłaś się w garść. Do TARCZY też już wróciłaś na dobre? - spytał.

- Jeszcze nie. Mam w planach dzisiaj iść do Fury'ego - powiedziałam.

- Nie wiem jak ty, ale ja bym jeszcze poćwiczył - przyznał Steve.

- To ma być wyzwanie? - zapytałam. Rogers nic nie powiedział tylko lekko się uśmiechnął.

❄❄❄

Po obiedzie pojechałam do siedziby TARCZY. Nick powinien się ucieszyć z tego, że wracam. Już wcześniej mnie do tego namawiał.

- Gdzie jest Fury? - spytałam pierwszą napotkaną osobę. Była to Maria.

- U siebie w gabinecie - odpowiedziała. Od razu się tam skierowałam. Weszłam bez pukania.

- Wydaje mi się, że Cię nie wzywałem - powiedział.

- Chcę wrócić - spojrzał na mnie niezrozumiale - Na pełen etap - dodałam.

- Skąd ta nagła zmiana? - zapytał.

- Przemyślałam sobie parę rzeczy - powiedziałam.

- Cieszy mnie ta wiadomość. Jednak narazie nie mamy żadnych zadań dla agentów - odparł - Jak będzie jakaś robota, dowiesz się o tym jako pierwsza - powiedział.

Chwilę jeszcze posiedziałam u Nicka i wróciłam do domu. Mam nadzieję, że nikt mnie nie będzie o nic prosić. Weszłam do mojego pokoju i rozejrzałam się po nim. Na myśl mi przyszło aby zrobić w nim jakieś zmiany. Znowu. Po "kłótni" z Lokim zupełnie zmieniłam wystrój pokoju. A to tylko po to aby nie przypomniał mi o nim. Teraz jak tak patrzę, to nie wiem co ja sobie myślałam. Jutro biorę się za remont w pokoju. Akurat Steve, Clint i mój brat mogliby mi pomóc.

❄❄❄

- Jaki kolor farby? - zapytał Clint, kiedy byliśmy w sklepie budowlanym, gdzie robimy zakupy. Na szczęście zabrałam jedną z kart Starkowi. Ma ich tyle, iż nie zauważy, że brakuje mu jednej.

- Niebieski, ale weź też czerwoną - powiedziałam.

Pół dnia spędziliśmy w tym sklepie, ale było warto. Jeśli wszystko pójdzie dobrze (nie będziemy się wygłupiać, ani nic z tych rzeczy) to już jutro wieczorem mój pokój będzie wyremontowany.

Prace nad remontem zaczęły się zaraz po śniadaniu. Tony jak zwykle marudził, bo każe mu się coś robić. Jeśli poskładanie kilku mebli to taki duży wysiłek, to ja już wysiadam. Tylko o to poprosiłam Starka. Jednak nie miał wyboru i musiał to zrobić. Na moje szczęście pozostali nie sprawiają problemów. Steve i Peter malują ściany, co jest komiczne. Wyraźnie powiedziałam im, że maluje się w jednym kierunku, góra-dół. Rogers robi to dobrze, czego nie można powiedzieć o moim bracie. Macha pędzlem tak sobie. Co jak co, ale on powinien się starać najbardziej.
Clint montuje żyrandol. Szkoda, że rozładował mi się telefon. Nikt mi nie uwierzy jak będę opowiadać co tu się działo.

- Zróbcie sobie chwilę przerwy. Mam babeczki - powiedziała Natasha, trzymając w rękach dwie tacki z babeczkami.

- Kocham Cię Tasha! - zawołał Clint zeskakując z drabiny i do niej podchodząc, zabierając jedną babeczkę.

- Dzięki. Dobrze wiedzieć, że kochasz mnie za babeczki - powiedziała z udawanym oburzeniem.

- Wiesz, że to nie prawda - powiedział.

- Za piętnaście minut wznawiamy robotę - rozkazałam.

Podczas trwania przerwy, Clint i Tony starali się ją przedłużyć, co spowodowało, że trwała ona za długo. Nic już dzisiaj nie wskóramy. A ja nie mam gdzie spać.

- Tony, mamy jakiś wolny pokój? - spytałam.

- No jedynie ten, który Loki kiedyś zajmował - skrzywiłam się na myśl, że mam zajmować pokój, w którym był Loki, ale nie mam innego wyjścia.

Po kolacji udałam się do tego pokoju. Niby niczym się nie różni od pozostałych, jednak dziwnie się tu czuję. Starając się o tym nie myśleć, wzięłam słuchawki, włączyłam muzykę i położyłam się do snu. Mam nadzieję, że uda mi się szybko zasnąć.

W Obliczu PrawdyWhere stories live. Discover now