Część 41

14.8K 440 48
                                    

2/4

Dzisiaj po południu wychodzę ze szpitala i lecę do Hiszpanii. Cieszę się bo już mam dosyć tego miejsca. Ten dupek ani się nie odezwał, ani nie zjawił się. Zabawne, nie? Najlepsze że widziałam na snapie u tej rudej kurwy jak był z nią w klubie. Chyba nie trzeba być filozofem żeby się domyśleć reszty. Brad mi przepisał jakieś mocniejsze tabletki na tą anemię. Dokładniej nie zagłębiałam się, po prostu mam mocniejsze tabletki i tyle. Wczoraj Amber mnie odwiedziła, a że byłyśmy sam na sam to wszystko jej opowiedziałam. Ona sama nie wiedziała co mi ma doradzić. Stwierdziła że sama muszę zadecydować. I zadecydowałam. Koniec użalania się nad sobą dalej i nad tymi uczuciami. Nie mam się już zamiaru przejmować tym. Będę po prostu robiła to co będę chciała. Może trochę kontrowersyjne, ale taką podjęłam decyzję.

Jadę już z rodzicami do domu. Muszę się spakować. Całe szczęście że rodzice zgodzili się na wyjazd. Mam dwa tygodnie ferii, więc mam zamiar je wykorzystać. Wysiadam z auta i przepuszczam rodzicach w drzwiach, po czym wchodzę do domu za nimi. Nie mogłam uwierzyć w to jaką niespodziankę tam zastałam.

-Diego!-Podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się na szyję.

-Bella też się cieszę że cię widzę, ale zaraz mnie udusisz.-Puściłam chłopaka i stanęłam z gigantycznym uśmiechem na twarzy.

-Co ty tu robisz?-Zapytałam radosna.

-Twoi rodzice do mnie dzwonili i powiedzieli wszystko co się dzieje, więc stwierdziłem że przyjadę i zabieram cię na tydzień do siebie.-Powiedział chłopak z uśmiechem.

-I nic mi nie powiedzieliście?-Rzuciłam i odwróciłam się w stronę rodziców.

-To miała być niespodzianka księżniczko.-Powiedział tata.

-Lecę się pakować.-Pobiegłam na górę nie zważając na to co cała trójka do mnie mówiła. Na pewno byli bardzo ubawieni tą całą sytuacją.

Wpadłam do swojego pokoju a tam stała już moja duża walizka.

-Spakowałem cię.-Powiedział Diego

-Serio?-Zapytałam rozbawiona.

-No oczywiście. I tak ci tyle razy pomagałem wybierać ciuchy więc można uznać że połowę twoje szafy znam.-Powiedział rozbawiony chłopak. 

-Diego, ale ja miałam jechać do Miguela przecież na ten tydzień.

-Nie martw się z nim też rozmawiałem. Powiedziałem że będziesz na drugi tydzień.

-Jesteś najlepszy!-I znowu rzuciłam się chłopakowi na szyję.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, a potem moi rodzice odwieźli nas na lotnisko. Boże co ja bym zrobiła bez takiego przyjaciela.

***

Jest nowy dzień. Obudziłam się już we Włoszech. Jestem w pokoju gościnnym u Diego. Przeciągam się i przecieram oczy. Postanawiam zejść na dół. Patrząc na to że jest godzina 11:13, a mój przyjaciel nie należy do śpiochów, to zapewne już wstał. Schodzę po schodach na dół do kuchni i tak jak się nie myliłam, zastałam tam chłopaka.

-A gdzie twoi rodzice?-Pytam. Chłopak siedzi przy wsypie kuchennej jedząc płatki i przeglądając coś w telefonie. Jednak gdy się pojawiam odkłada telefon na bok.

-W pracy.-Mówi i się uśmiecha.-Wyspałaś się?

-No nawet.-Odpowiedziałam z uśmiechem.

-To dobrze. To teraz śniadanko.-Powiedział i podszedł do lodówki.

-Nie jestem głodna.

-A wiesz gdzie ja to mam? Zdajesz sobie sprawę ile ty dziewczyno schudłaś?! Zjesz to czy ci się to podoba czy nie. Obiecałem twoim rodzicom że cię przypilnuję.

-Ehh no dobra.-Mówię  i unoszę ręce w geście poddania.

-Smacznego.-Powiedział z uśmiechem i wyciągnął z lodówki miskę w której był twarożek, oraz kilka grzanek i postawił je przede mną.

***

Obecnie razem z Diego chodzę po całej trzypiętrowej włoskiej galerii i odwiedzamy prawie każdy butik. Przyjaciel zadecydował że idziemy dziś na imprezę i nie mam szans odmowy. Nawet bym tego nie zrobiła. Cały czas od kilku dni widzę na sanpie u Cheryl ja Nathan dobrze się z nią bawi. Droga wolna. Weszliśmy do kolejnego butiku. Po chyba dziesiątym przestałam już liczyć, który to z kolei. Oboje od razu zaczęliśmy przeglądać wszystkie wieszaki.

-Kelly! Musisz to przymierzyć!- Diego zaraz pojawił się obok mnie z wieszakiem w ręce. Wybraliśmy kilka rzeczy i oboje weszliśmy do przymierzalni.

Byłam w trakcie przymierzania ciuchu który wybrał mi przyjaciel. Był to czarny kombinezon z nogawkami do kostek, jego wąska góra sięgała do żeber, a od tamtego miejsca były wycięcia na krzyż, na piersiach były dwa duże kwadraty, a od ich górnego materiału rozchodził się wokół szyi jeden łączący całość pasek, plecy natomiast były zasłonięte.

-No i jak?-Zapytałam wyłaniając się z przymierzalni, po chwili Diego wyszedł ze swojej.

-Jest genialny! Wiedziałem że będzie ci pasować! Bierzesz go.-Powiedział z wielkim uśmiechem.

***

Szykowaliśmy się właśnie do klubu. Ja byłam w trakcie robienia makijażu. Włosy lekko zakręciłam. Potem założyłam czarny kombinezon który wybrał mi przyjaciel a do tego szpilki. Założyliśmy kurtki bo jakby nie patrzeć była zima i wyszliśmy.

Gdy weszliśmy już do klubu. Uderzył do moich nozdrzy od razu ostry zapach alkoholu, imprezy, seksu i jeszcze raz alkoholu. O tak teraz to moja noc na zabawę. Naszym pierwszym celem z Diego był bar. Zamówiliśmy od razu 4 kolejki na rozgrzewkę i wszystkie wypiliśmy. Potem zamówiliśmy sobie po drinku, ja zamówiłam sobie mocnego drinka o nazwie Blue shark, a Diego jakiegoś o nazwie Mistolin. Wypiliśmy i ruszyliśmy na parkiet, a ja już czułam jak obecność alkoholu w moim organizmie zaczyna robić swoje. Na początku tańczyliśmy razem, ale po jakimś czasie Diego znalazł sobie partnera do tańca. Ja udałam się do baru po shota i po wypiciu wróciłam na  parkiet. Na prawdę grają świetną muzykę w tym klubie. W końcu znalazłam sobie partnera do tańca. Postanowiłam że ja też zrobię mały spam na snapie i zaczęłam dodawać zdjęcia i filmiki. Tańczyłam z poznanym blondynem przez dłuższy czas, a potem poszliśmy do baru gdzie zamówił nam po drinku.

-Hej jestem James.-Przedstawił się.

-Kelly.-Odpowiedziałam z uśmiechem.

-Jesteś urocza.-Powiedział z uśmiechem, a barman postawił przed nami nasze drinki.

-Każdej to mówisz?-Zapytałam pijąc drinka.

-Tylko tym w których widzę potencjał.

-Potencjał?

-Jestem fotografem.-Powiedział dumnie.

-A rozumiem. Więc mam potencjał?

-Owszem. Ja niestety muszę się zbierać ale zostawię ci swoją wizytówkę gdybyś kiedyś może miała jakąś sprawę.-Powiedział z uśmiechem i podał mi swoją wizytówkę.

-Miło było cię poznać.

-Ciebie też.-Powiedział i wyszedł.

Okej, teraz muszę tylko znaleźć Diego w tym tłumie. Będzie trudne. Na początku siedziałam i wypatrywałam przyjaciela. Niestety bez skutków. Postanowiłam więc ruszyć na parkiet. Przeciskałam się przez spoconych, napalonych i pijanych ludzi. Ugh W końcu po chyba 20 minutach poszukiwań znalazłam przyjaciela.

-Bella, coś się dzieje?-Zapytał na ucho przyjaciel.

-Wracamy pomału? Może zaliczymy kebab po drodze?-Zapytałam.

-Dobry plan.-powiedział uśmiechnięty przyjaciel.

Wyszliśmy z klubu i ruszyliśmy dalej.

Znienawidzony dupekWhere stories live. Discover now