21

445 59 23
                                    

Wstałam wcześnie rano i udałam się do posiadłości ojca. Mieliśmy się tam spotkać i razem w trójkę z dziadkiem ruszyć na ostatnie pożegnanie mamy.

Mój humor nie wskazywał na to, abym dobrze zniosła ten dzień. Od wczorajszego płaczu mam całe czerwone oczy. Zwykle nie byłam typem osoby, która płakała, ale robiłam to jeśli chodziło o dziadka, bądź Mina.

Dzisiaj nie było nikogo z pracowników w posiadłości, ojciec chciał mieć spokój.

Czy to możliwe by jednak kochał mamę?

Zwykle nie okazywali sobie uczuć, każdy by mógł stwierdzić, że największą rolę grały tutaj pieniądze. Mimo wszystko widziałam po ojcu, jak bardzo jest w rozsypce po stracie mamy.

Moim jedynym wsparciem był dziadek, który non stop zasypywał mnie pytaniami odnośnie mojego samopoczucia. Mimo moich zapewnień, że wszystko jest OK, nikt nie chciał uwierzyć, a w szczególności Yoongi. Przyjaciel do wczoraj nie opuszczała mnie na krok, był przy mnie, gotował dla mnie. Poświęcił czas dla mnie tak, by pokazać mi, że nie jestem sama. Dzisiaj też będzie przy mnie, wiem to. Może nie będzie obok, ale będzie stał gdzieś w oddali razem z chłopakami. Tyle mi wystarczyło.

Poprawiłam swoją czarną sukienkę i ruszyłam do gabinetu ojca, który prosił mnie o przyjście. Przez ostatni czas rozmawialiśmy więcej, nie kłóciliśmy się, aczkolwiek wciąż ojciec miał do mnie problem.
Weszłam przez duże drzwi i stanęłam na środku, do moich nozdrzy doszedł nieprzyjemny zapach alkoholu. Ojciec siedział na swoim skórzanym fotelu, zwrócony w stronę okna. W jego dłoni znajdowała się szklanką z bursztynowym trunkiem, przełknęłam ślinę. Nie chciałam, by upił się jeszcze przed pogrzebem.

- Wolałeś mnie - odezwałam się.

- Tak.

Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, wywołana tonem w jakim do mnie mówił. Czekałam, aż w końcu się odezwie i przejdzie do rzeczy.

- Jesteś dumna z siebie? - wciąż na mnie nie patrzył.

- Ja? Nie rozumiem ojcze. Z czego mam być dumna? - dopytałam niepewnie.

- Zabiłaś swoją matkę - spojrzał na mnie - To przez ciebie zasnęła i się nie obudziła.

- Słucham? - czułam jak mój głos się łamie - Nie miałam z tym nic wspólnego. Dobrze wiesz, że nawet nie rozmawiałyśmy.

- Broniła ciebie tego cholernego dnia - znalazł się przede mną, łapiąc mnie mocno za łokcie - Była taka zdenerwowana. Zabiłaś swoją matkę!

Krzyknął prosto w moją twarz, czułam jak paznokcie ojca wbijają się w moją skórę zjeżdżając w dół. Spojrzałam przerażona na swoje ręce, które miały głębokie ślady zdrapanej skóry. Przymknęłam oczy czując okropny ból i sączącą się krew.

- Ojcze.. - próbowałam się odsunąć, ale nawet nie poluźnił uścisku - Nie wiem o czym mówisz, ale to nie prawda. Nie mam z tym nic wspólnego. Nie zabiłam mamy.

- Gówno prawda! - popchnął moje ciało w tył, przez co zderzyłam się z komodą - Pokłóciliśmy się tego dn przez ciebie! Brzydzę się Tobą I tym co zrobiłaś! Przez swoje zachowanie masz własną matkę na sumieniu!

- Ojcze proszę... - w moich oczach zebrały się łzy.

Pierwszy raz od dawna łzy pojawiły się z innego powodu, niż dziadek czy Yoongi. Byłam wystraszona, zdenerwowana, obolała i załamana. Moje ręce zostały zranione, tak jak psychika.

- Broniła ciebie, próbowała mi z głowy wybić ten cały ślub! Położyła się na drzemkę i już nie wstała! To wszystko twoja wina! Nienawidzę dnia w którym się urodziłaś! Nienawidzę tego, że mam taką córkę jak ty! Nienawidzę ciebie i wszystkiego co jest z tobą związane!

Słowa wylatywały z ust ojca jak pociski, nie żeby to była nowość, ale nigdy nie wypowiadał się w taki sposób jak teraz. Nigdy nie sądziłam, że jego słowa mogą sprawić mi przykrość, a jednak teraz to robiły.

Czy to przez mój gorszy nastrój?

Drzwi się otworzyły z hukiem. Do gabinetu ojca wpadł wściekły dziadek, który po chwili znalazł się przed ojcem. Wymierzył z otwartej dłoni w jego polik, a ten zatoczył się w tył.
Mimo wieku dziadek miał siłę, było to widać zaraz na sinym poliku mojego ojca.

- Jak śmiesz to robić!? - krzyknął - Twoje dziecko straciło matkę, a ty próbujesz na nią zwalić winę!? Kim ty w ogóle jesteś, by osądzać innych!?

- Ojcze.. - odezwał się mój ojciec.

- Nie! Nie wypowiadaj do mnie słów, a już na pewno nie nazywaj mnie swoim ojcem! Po pogrzebie nie chcę cię tu widzieć! Masz się wynieść z domu i nigdy więcej nie pokazuj mi się tutaj!

- Ojcze proszę... - wychlipiał mój ojciec.

Ja też go tak prosiłam...

- Skończyłem z tobą rozmawiać! Opuścisz stanowisko prezesa, albo osobiście podpisze Twoje zwolnienie dyscyplinarne.

Dziadek pociągnął mnie za sobą, kierując nas do łazienki.

- Wnusiu... tak mi przykro - złapał za moje ręce, które zaczął odkażać.

- Jest ok dziadku. Dziękuję - powiedziałam łamiącym się głosem.

- Jeszcze chwilę się pomęczymy z tym potworem i zniknie z tego domu. Obiecuję, że wszystko wróci na dobre tory. Zadbam o to wnusiu, byś miała w końcu kochający dom.

Poczułam jak dziadek przytula mnie do siebie, po tym jak nałożył opatrunki na moje ręce.

Chciałam mieć w końcu kochający dom, a wiem, że z dziadkiem taki będę miała

* pov Yoongi *

Stałem z chłopakami i swoją dziewczyną niedaleko [Y/N] i jej dziadka. Zaciskałem usta w wąską linie, widząc jak moja przyjaciółka cierpi, a ja nie mogę nic zrobić.

Rozglądałem się szukając wzrokiem Jin-Younga, bo powinien być przy niej. Taka była jego rola narzeczonego, musiał się pokazać przed ludźmi.

- Hyung.. - szturchnął mnie Jungkook.

- Nie teraz młody - odpowiedziałem.

- Ale Yoongi patrz - ścisnął moją dłoń, wskazał palcem w stronę mojej Minnie - Ręka.

Zerknąłem w tamtym kierunku i dostrzegłem jak z jej dłoni kapie czerwona ciecz. Musiała tego nie czuć, przez nerwy.

Wyrwałem dłoń, za którą trzymała mnie Dani. Chciałem jak najszybciej znaleźć się obok [Y/N], nie potrzebowała pytań innych ludzi.

- Yoongi skarbie - odezwała się moja dziewczyna - Gdzie idziesz?

- Dani ja muszę - spojrzałem na nią - [Y/N] mnie potrzebuję.

- Nie musisz, nic jej nie jest. Jest z dziadkiem i ojcem, ty nie musisz tam być.

- To wyjątkowa sytuacja. Proszę cię o zrozumienie.

-Nie Yoongi. Będę zła.

- To bądź, nie obchodzi mnie to - odparłem wściekły i ruszyłem w stronę [Y/N].

Znalazłem się obok Minnie i złapałem za jej małą rączkę, by ucisnąć miejsce skąd sączyła się krew. Dziewczyna uniosła wzrok, a moje serce zabolało widząc jej czerwone oczy i bladą twarz.

- Yoongi? - odezwała się cicho.

- Shhh.. - objąłem dziewczynę ramieniem - Porozmawiamy później.

Czułem pod swoją dłonią opatrunki na rękach.

Tylko skąd się tam wzięły?

Chciała się skrzywdzić?

Mogłem domyślić się kogo to sprawka, ale nie zrobię teraz sceny. To nie czas na to.
Liczyłem, że karma w końcu wróci do tego potwora.

Teraz liczyło się dla mnie to, by dać mojej Minnie jak największe wsparcie.

~~~~~~~

• Always You • / Min YoongiWhere stories live. Discover now