Rozdział 29

2.6K 70 15
                                    

Trudno było mi dotrzymać tempa Wilson'owi. Na jego jeden krok, składało się kilka moich. Nie miałam pojęcia, gdzie zmierzamy. Harry najwyraźniej nie przejmował się brakiem znajomości terenu, pewnie idąc przed siebie. Ja jednak czułam się lekko zestresowana. Pomimo odurzenia alkoholem, chciałam wrócić cało do znajomych. 

Nie wiem jak długo szliśmy w ciszy. Byłam zdyszana i zmęczona. Jeszcze jeden krok, a padłabym na ziemię i nigdy więcej z niej nie wstawała. 

Ciężko oddychałam, spoglądając na profil chłopaka. Patrzył gdzieś przed siebie, odwrócony w stronę jeziora. Dookoła nikogo nie było. Słyszałam tylko ciche cykanie owadów i śpiew ptaków. 

- Chcesz mnie zamordować? - zapytałam z ironią, rozglądając się wokoło.

Bałam się, że z krzaków wyłoni się za chwilę jakieś zwierzę. Mój pijany mózg podsyłał mi tragiczne scenariusze. 

- Czasami chcę - oparł, spoglądając na mnie.

Jego twarz oświetlały promienie słońca. Loki miał niedbale ułożone na głowie i Boże, nie wiem dlaczego, ale poczułam niebywałą potrzebę ich zaczesania. 

- Dlaczego zawsze, gdy o coś pytam nie potrafisz odpowiedzieć wprost? To męczące - powiedziałam, siadając powoli na trawie.

Niepewnie wymacałam miejsce. Nogi mi się chwiały, gdy kładłam się na ziemi. Zdecydowanie przesadziłam z ilością alkoholu. 

- Przecież odpowiedziałem wprost - odparł.

Przewróciłam oczami. Dlaczego musiał być taki męczący? Dobrze wiedział, że nie o to mi chodziło. Powróciłam wspomnieniami do moich wcześniejszych pytań. Naprawdę chciałam znać na nie odpowiedzi. Od dawna męczyłam się z myślami. Nie miałam siły dłużej rozwiązywać tych zagadek.

Widziałam, jak powoli siada nieopodal mnie. Wciąż patrzył pusto przed siebie. Chwycił za źdźbło trawy i zaczął się nim bawić w dłoniach.

- Odpowiedz - powiedziałam cicho.

Nie spojrzał na mnie. Nawet na moment nie odwrócił wzroku. Widziałam jednak, że jest zmęczony. Może moje pytania go męczyły. Może cała ja.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytał.

Jego twarz skierowała się w moją stronę. Wzrokiem błądził po moim ciele. Znów czułam się, jakby prześwietał mnie na wylot. Alkohol sprawił jednak, że zamiast skulić się pod ciężarem jego spojrzenia, pokiwałam tylko pewnie głową.

Słyszałam, jak wzdycha ciężko. Patrzyłam na jego dłonie. Na kawałek trawy, którą wciąż w nich obracał. Cisza powoli zaczęła mi ciążyć. Atmosfera nieprzyjemnie zgęstniała. 

- Nie wiem - usłyszałam jego cichy głos.

Potrząsnęłam głową, zdezorientowana. To wszystko? Nie wiedział? 

- Nie rozumiem? - odparłam, nachylając się lekko w jego stronę.

Szukałam w nim odpowiedzi. Skanowałam każdy cal jego twarzy, chcąc z niej coś wyczytać. Dowiedzieć się co myśli, co czuje. Dlaczego musiał być tak dużą zagadką?

- Początkowo to nie miała być randka - jego głos był pusty - Coś zmieniło się w trakcie. Ale gdy nawet długo się nad tym zastanawiam, nie potrafię ci odpowiedzieć, czy później się nią stała.

Spojrzał na mnie czujnie, jakby czekał na moją reakcje. Wstrzymałam powietrze, a moje usta lekko się rozchyliły. Nie tego się spodziewałam. Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam. Wszystkie słowa, uwięzły mi w gardle. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Po prostu mnie zatkało.

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now