Rozdział 17

2.6K 71 9
                                    

Spędziliśmy w restauracji sporo czasu. Zajadałam się najlepszym homarem, jakiego jadłam w życiu i rozmawiałam z Harry'm. Zwyczajnie i naturalnie. Jakby nigdy wcześniej nie było między nami żadnych spięć. Bez wyrzutów, ironii, nadmiernego przekomarzania się i bez wybuchów złości. Opowiadaliśmy sobie o zwykłych rzeczach, o ulubionym kolorze, potrawie. Wykłucałam się, dlaczego kuchnia włoska jest najlepsza i dużo się śmiałam. Było dziwnie, a mimo to czułam się niezwykle naturalnie. Jakiś mur między nami runął.

Po dwóch godzinach wyszliśmy na zewnątrz. Zrobiło się chłodniej, więc szczelniej otuliłam się ramionami. Noc była ciemna, a niebo przejrzyste.

- Przejdziemy się? - zapytał Harry, wskazując głową w stronę plaży.

Potaknęłam energicznie głową, zgadzając się. Nie minęła chwila, a już staliśmy na piasku. Mimo, iż było zimno, schyliłam się i ściągnęłam z nóg swoje trampki. Wilgotny piasek zetknął się z moimi stopami i było to bardzo przyjemne uczucie. Wzięłam w dłonie buty i się wyprostowałam. Willson patrzył na mnie z uniesioną brwią.

- Tak jest wygodniej - wytłumaczyłam.

Podeszliśmy do wody. Fale rozbijały się przy moich nogach, mocząc moje gołe stopy. Szliśmy wzdłuż brzegu, w kompletnej ciszy. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć. Czy w ogóle warto było zakłócać ciszę, która o dziwo  nie była niekomfortowa? Wręcz przeciwnie, była kojąca.

Szczelnie obejmowałam się ramionami, gdy nagle Harry przystanął. Zdjął ze swoich ramion marynarkę i zarzucił ją na moje plecy. Spojrzałam na niego spod rzęs, zaskoczona. Kim był ten chłopak, który właśnie stał przede mną? Czy to możliwe, że był tym samym, który jeszcze nie tak dawno, kazał mi wracać do domu?

Odchrząknęłam, robiąc krok do przodu. Powstało między nami niewielkie napięcie, które jak najszybciej chciałam rozładować.

Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przy małym pomoście. Harry wszedł na niego pierwszy. Stare deski lekko skrzypiały, pod jego ciężarem. Niepewnie poszłam za nim. Rozglądałam się dookoła, napajając się widokiem. Można było stąd dostrzec miasto, zatopione w światłach. Wszystko było takie piękne, magiczne.

W końcu spojrzałam na bruneta. Stał kilka stóp dalej, patrząc pusto przed siebie. Fale rozbijały się o drewnianą kładkę, ale była na tyle wysoka, że woda tutaj nie docierała.

- A mówiłeś, że ten Harry nie jest romantyczny - wypaliłam.

Prawie od razu poczułam się głupio. Co ja najlepszego wyprawiałam? To nie była prawdziwa randka.

- Bo nie jest - odpowiedział, odwracając się w moją stronę - Aż mnie skręca, gdy pomyślę jakie to banalne.

Miał kamienną minę. Patrzył prosto na mnie, ale przez ciemność panującą dookoła, nasze spojrzenia nie mogły się spotkać. Przełknęłam ciężko ślinę, zaciskając dłonie na rękawach marynarki.

- Fakt, brakuje tylko kwiatek i serduszek - odparłam.

Uśmiechnęłam się pod nosem, ale on tego nie odwzajemnił. Znów odwrócił się, wlewając wzrok przed sobą. Zastanawiałam się, czy powinnam do niego podejść? Czy mogłam zrobić krok w jego stronę i go nie wystraszyć? Czy sama tego chciałam?

Nie poruszyłam się jednak. Staliśmy długo, wciąż w tej samej pozycji. Ciszę zakłócał jedynie szum fal. Kojący dźwięk, a jednak czułam, że coś się między nami zmienia. Że tworzą się inne mury, a przecież jeszcze jakiś czas temu jeden został zburzony.

- Umiesz pływać? - zapytałam w końcu.

To pytanie było tak zwyczajne i banalne, że aż skręciło mnie w środku. A mimo to, poczułam, że było niezwykle potrzebne, by powoli rozładować atmosferę.

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz