Rozdział 30

2.5K 72 38
                                    

Zastygłam. Przyglądałam mu się z wielkimi oczami, nie potrafiąc oderwać od niego wzroku. Na jedną, krótką chwilę cały świat się zatrzymał. Bałam się poruszyć, coś powiedzieć. Bałam się zniszczyć tą chwilę na zawsze.

Zastanawiałam się, czy słyszał, jak mocno zaczęło bić moje serce? Czy widział, jak tracę oddech? 

Nie byłam pewna, czy się nie przesłyszałam. Czy nie wyobraziłam sobie słów, które swobodnie opuściły jego usta? Ale to wszystko działo się naprawdę. Ten dzień składał się z odpowiedzi, na wszystkie moje pytania.

Nie wiem jak długo patrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem ile trwała ta chwila. Miałam wrażenie, że zatrzymaliśmy się wieczności i z jakiegoś powodu, nie chciałam z niej wracać.

Nagle usłyszałam, jak drzwi domu się otwierają. Przeklinałam w duchu wszystkie bóstwa. Dlaczego teraz? 

Potrzebowałam chwili, by się odwrócić. Nie chciałam tego. Nie chciałam spuszczać wzroku z błyszczących oczu Harry'ego. Nie chciałam widzieć nic innego, poza jego kręconymi włosami, opadającymi na czoło. Poza bliznami na policzkach i czole. Poza bladoróżowymi ustami. 

Przełknęłam ciężko ślinę, patrząc na James'a, który stał w progu. Oparł się o framugę drzwi i z zainteresowaniem się nam przyglądał. 

- Zastanawiałem się, czy się nie pozabijaliście - wypalił - Ale widzę, że wręcz przeciwnie.

Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Intymna atmosfera, która powstała między mną, a Harry'm już dawno odeszła w niepamięć. Chciałam do tego wrócić. Móc znów to poczuć.

- Cóż, nie będę dłużej przeszkadzał - powiedział, gdy ani jedno z nas nie zdobyło się na komentarz.

Harry miał uniesione do góry brwi i spoglądał gdzieś w dal. Miałam wrażenie, że czeka aż Morris odejdzie i zamknie za sobą drzwi. Może tak jak ja, czuł że coś utracił.

Usłyszałam trzaśnięcie, które dało znać, że James'a już nie było. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Wiedziałam, że powinnam przerwać jakoś ciszę, która zaczęła nieprzyjemnie ciążyć, ale nie potrafiłam. Wszystkie słowa nagle wydawały się być nieodpowiednie.

- Masz ochotę na spacer? - usłyszałam jego zachrypnięty głos.

Zmarszczyłam czoło, zdziwiona. Spojrzałam w ciemność przed nami. Znajdowaliśmy się na kompletny odludziu. Ścieżki dookoła domu nie były w ogóle oświetlone. A mimo to, pokiwałam twierdząco głową. W tym momencie, poszłabym za nim nawet do samego piekła.

Trzymałam się blisko Harry'ego, wciąż ze strachem rozglądając się po ścieżce, którą szliśmy. Nie do końca czułam się bezpiecznie. Krzaki dookoła nas wydawały pod wpływem wiatru, nieprzyjemne dźwięki. W głowie zachodziłam od koszmarnych scenariuszy. 

Wilson wydawał się za to niezwykle spokojny. Swobodnie szedł wąską drużką, spoglądając przed siebie. Ciemność najwyraźniej nie przerażała go tak, jak mnie.

- Opowiedz mi coś o sobie - powiedziałam nagle, zakłócając ciszę między nami.

Wyszliśmy na polanę. Odetchnęłam lekko, nie czując już tak dużego przytłoczenia. Większa przestrzeń dodawała mi odwagi. 

- Mam metr dziewięćdziesiąt trzy wzrostu - odpowiedział.

Zatrzymałam się na chwilę, nie dowierzając jego słowom. Widziałam, jak odwraca się do mnie i patrzy z uniesionymi do góry brwiami.

- Nawet nie mów, że zdradzisz mi też ile ważysz - odparłam - Co to byłby za zaszczyt.

Złapałam się teatralnie za serce. Coś błysnęło w jego oczach, ale niewielki płomień pojawił się tylko na chwilę. Pokręcił głową i znów ruszył przed siebie. Powoli za nim podążałam.

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz