Rozdział 54

2.4K 71 5
                                    

Powoli otwierałam powieki, przyzwyczajając wzrok do ciemności. Ze zmarszczonymi brwiami, rozglądałam się dookoła. W pierwszej chwili, nie rozpoznałam miejsca, w którym się znajdowałam, przez co moje serce niemal podeszło mi do gardła. 

Spojrzałam w bok, natrafiając wzrokiem na śpiącego tuż obok mnie Harry'ego. Leżał na brzuchu, a jego plecy były do połowy przykryte kołdrą. Miał rozrzucone w nieładzie włosy, a twarz tak spokojną, że miałam wrażenie, że wszystko, co się dzieje, jest tylko snem. 

Wspomnienia wczorajszego wieczoru zalały moją głowę. Przyjemne ciepło rozlało się po moim wnętrzu, wypełniając mnie szczęściem. 

Leżałam dłuższą chwilę, po prostu mu się przyglądając. Ciężko było mi się opanować, przed tym by go nie dotknąć i nie sprawdzić, czy aby na pewno jest prawdziwy. 

Przeskanowałam powoli pomieszczenie, natrafiając wzrokiem na niewielki zegar ustawiony na komodzie. Za piętnaście trzecia.

- O mój boże! - wykrzyczałam, zrywając się na równe nogi.

Od razu poczułam chłód na swoim ciele. Z szeroko otwartymi oczami spojrzałam na swoje nagie ciało. Szybko sięgnęłam po kołdrę i szczelnie się nią zakryłam.

- Co się dzieje? - wychrypiał zaspanym głosem, przewracając się na plecy.

W momencie zamknęłam oczy, zdając sobie sprawę, że i on jest nagi. Kręciłam głową, nie będąc pewna, jak wyjść z tej sytuacji.

- Jenny, co ty robisz? - zapytał ze zdziwieniem.

Wciąż miałam przymknięte powieki i nie byłam w stanie się poruszyć. Zaciskałam dłonie na materiale, którym zastawiałam swoje ciało.

- Jesteś nagi - wydusiłam.

Usłyszałam ciche prychnięcie.

- I dlatego tak wrzeszczysz? - zapytał lekko zmęczonym tonem.

Przełknęłam ciężko ślinę. Przekręciłam głowę w bok i zmusiłam się być lekko otworzyć oczy. Przyglądałam się pustemu, beżowemu wazonowi, który stał na komodzie.

- Muszę wracać do domu - odparłam nerwowo, przypominając sobie która jest godzina - Ojciec mnie zabije - dodałam po chwili, mówiąc bardziej sama do siebie, niż do niego.

- Nie przesadzaj - odpowiedział powoli - Napisz do William'a żeby cię krył i po sprawie.

Słyszałam, jak przewraca się na łóżku. Wzrokiem skanowałam pomieszczeniu, próbując gdzieś odnaleźć swój telefon. 

Nie byłam pewna, czy był to dobry pomysł, ale nic lepszego nie przychodziło mi do głowy. Oczywiście mogłam się ubrać i wrócić do domu, tylko nie byłam pewna, czy naprawdę tego chciałam.

- Możesz się ubrać? - zapytałam, gdy kątem oka natrafiłam na jego nagi tors.

Przetarł dłonią twarz, powoli tracąc cierpliwość. Czułam na swoim ciele jego palące spojrzenie, przez co szczelniej okryłam się kołdrą. 

- Dobra - odparł w końcu z irytacją i powoli wstał z łóżka.

Starałam się patrzeć na wszystko, tylko nie na niego, gdy nadzwyczaj wolno podchodził do szafy.

- Wczoraj ci to nie przeszkadzało - powiedział, gdy wyjmował z pułki dresy i koszulkę.

Widziałam, jak otwiera szufladę i znajduje w niej parę bokserków. Czułam, jak moje policzki zaczynają mnie palić i jak najprawdopodobniej robią się całe czerwone. Znów poczułam dziwny skurcz w podbrzuszu. 

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now