Rozdział 8

2.6K 66 17
                                    

Wokół zrobiło się tak cicho, że wyraźnie słyszałam własny oddech i szybkie bicie serca. Ktoś wyłączył muzykę. W pomieszczeniu zrobiło się tłoczno. Każdy z zaciekawieniem obserwował sytuację tuż przede sobą.

Widziałam, że koledzy Tom'a stoją niedaleko. Mieli zaciśnięte pięści i ewidentnie byli przygotowani na walkę. Zupełnie przeciwnie niż Harry i Ethan. Oni ze znudzeniem obserwowali Mike'a. Nie byli spięci, ani zdenerwowani. Na ich twarzach nawet nie było widać zaskoczenia. Jakby szarpanie kogoś było najnormalniejszą rzeczą na świecie.

- Nawet nie dziwi mnie, że z tobą spała - wysyczał Tom, patrząc prosto w oczy bruneta - Zawsze mierzyła nisko.

Wydawało się, że alkohol odebrał mu całkowicie zdolność myślenia. Co mu przyszło do głowy, żeby wciąż go prowokować?

- Na szczęście zawsze zmieniło się zaraz po tym, jak sięgnęła po samo dno - wycedził Mike - Po ciebie.

Widziałam jak brew Tom'a zaczęła nerwowo drgać. Jak jego twarz zrobiła się czerwona. Chwycił koszulkę Davis'a i mocno zacisnął na niej pięści. Błądził wzrokiem po oczach bruneta.

Mike o dziwo puścił go, rozprostowując swoje dłonie. Chłopak na ten nagły ruch lekko się zachwiał, ale nadal zaciskał ręce na jego koszulce.

- Radziłbym Ci się odsunąć i ładnie przeprosić - głos Mike'a nadal był zimny.

Tom jedynie zaśmiał się kpiąco, po czym mocniej zacisnął szczękę. Nie wyglądał na kogoś, kto miałby posłuchać. Wręcz wydawało się, że obudziła się w nim chęć walki.

- Ciebie? - zapytał.

- Dobrze kombinujesz - uniósł brew - Ją też - wskazał głową w stronę mojej przyjaciółki.

Tom zmrużył oczy. Atmosfera była tak napięta, że można by było kroić ją nożem.

- Wolałabym zdechnąć, niż przeprosić takiego śmiecia jak Ty - wysyczał - I taką dziwkę.

Otworzyłam usta w zdziwieniu. Wszystko później działało się szybko. Mike chwycił jedną ręką za koszulkę chłopaka, a ten w zdziwieniu rozluźnił swoje wcześniej zaciśnięte palce. Drugą zrobił zamach i z całej siły uderzył w twarz Tom'a. Zasłoniłam usta w szoku. Chłopaka z hukiem opadł na ziemię. Trzymał się za twarz, a stróżka krwi powoli spływała mu po szczęce.

Mike nachylił się nad chłopakiem. Jedną rękę oparł na podłodze, obok jego głowy. Palcem wskazującym drugiej ręki, dotknął jego czoła.

- Zapamiętaj to sobie. Nigdy więcej nie mów do mnie takim tonem. Nie dotykaj mnie - mówił kładąc nacisk na każde słowo - I ostatni raz chociaż spojrzałeś w jej stronę - wskazał na Ashley.

Tom prawie niezauważalnie pokiwał głowę. Davies uśmiechnął się na to i wstał. Otrzepał spodnie z kurzu i odetchnął.

Patrzyłam na niego w osłupieniu, gdy podchodził w naszą stronę z widocznym zadowoleniem na twarzy. Znów wyglądał tak jak wtedy, gdy do nich podeszliśmy.

Starałam się poukładać sobie to w głowie. Sytuację, która miała miejsce kilka sekund temu i jego nastawienie. Jakim cudem zachowywał się jakby nic się nie stało?!

- To co, może się napijemy? - zapytał wesoło.

Otworzyłam szerzej oczy. Jak to może się napijemy?

James wyglądał na tak samo zaskoczonego jak ja. Nerwowo spoglądał na swoje buty. Przynajmniej wiedziałam, że nie jestem jedyną osobą, dla której nie jest to normalne.

Nie minęła chwila, gdy Tom podbiegł do Mike'a i popchnął jego plecy. Chłopak zachwiał się i poleciał do przodu. W ostatniej chwili zdążył oprzeć się o ścianę, a jego mięśnie się napięły.

Miałam ochotę krzyczeć, gdy Tom zaszedł go z boku i wykorzystał zaskoczenie chłopaka, aby uderzyć go w brzuch, a potem w szczękę. Mike jęknął cicho, otrząsając się. Złapał chłopaka za ramiona i rzucił go na ziemię. Plecy Tom'a uderzyły o podłogę. Davies usiadł na nim okrakiem i zaczął okładać go pięściami.

Nie potrafiłam się ruszyć. Wszędzie była krew, ale Mike nie przestawał. Tom nie był już w stanie się bronić, leżał poruszając się niezdarnie na ziemi i biernie przyjmował coraz to więcej ciosów.

Koledzy Tom'a podbiegli do Mike. Jeden z nich uderzył go w tył głowy. Harry z Ethan'em szybko zareagowali, chwilę później znajdując się tuż przy nich. Złapali chłopaków i odepchnęli do tyłu. Harry zacisnął ręce na ramionach Mike'a i podniósł go do góry, ciągnąć za sobą.

- Już dosyć, kurwa! - krzyknął do niego.

Miałam nogi jak z waty. Nie potrafiłam się ruszyć, odezwać, zrobić cokolwiek. Chciało mi się wymiotować, płakać.

Patrzyłam wciąż tylko na Tom'a leżącego we krwi na ziemi. Ledwo widziałam jego twarz. Czerwona ciecz była wszędzie. Na jego koszulce, spodniach, rękach, butach. Krew była w jego włosach, pokrywała całą twarz.

Jego przyjaciele podnieśli go z podłogi i oparli na swoich ramionach. Czołgał po ziemi nogami, gdy wyprowadzali go z domu. Nikt poza nimi nawet się nie poruszył. Jakby każdy bał się chociażby wydać najcichszy dźwięk.

Spojrzałam znów na Mike'a stał oparty o ścianę, patrząc zamglonym wzrokiem na Harry'ego, który próbował go opanować. Wciąż ciężko dyszał i miał zaciśnięte pięści.

Zebrałam się w sobie i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Odbijałam się od ludzi, próbując wydostać się na zewnątrz. Gdy tylko poczułam świeże powietrze, przykucnęłam na trawie, starając się dojść do siebie. Ręce mi drżały, serce biło jak szalone.

Nie potrafiłam pojąć co się stało. Nieraz widziałam bójki, ale nigdy czegoś takiego. Tom się prawie nie poruszał, gdy Mike wciąż, jak w amoku okładał go pięściami. Jakby nie potrafił przestać. Jakby nie wiedział co się właśnie dzieje. Zupełnie jakby nie potrafił nad sobą zapanować.

- Na pewno wszystko w porządku?

Podniosłam głowę do góry, słysząc znajomy głos. Ashley spoglądała na Mike'a zatroskanym wzrokiem. Przystanęli, gdy mnie zauważyli.

- Jenny? Wszystko w porządku? - zapytała podchodząc do mnie.

Pokiwałam delikatnie głową, potwierdzając. Ale nic nie było w porządku. Uważnie przyglądałam się jej twarzy. Pocierała moje ramię, ciepło spoglądając w moje oczy.

Wyjrzałam za nią patrząc na trzech chłopaków, których nie chciałam widzieć. Na ich znudzone twarze, obojętną postawę. Na ich chore zachowanie.

James stanął na przeciwko mnie i wyciągnął do mnie rękę, pomagając mi wstać. Trzymałam się jego dłoni kurczowo, jakby miała pomóc mi utrzymać się w ryzach. Jakby była moim jedynym ratunkiem.

- Zbierajmy się - rzucił Ethan, spoglądając gdzieś przed siebie.

Bez słowa ruszyli do przodu, nawet na nas nie patrząc. Przyglądałam się jak im jak wsiadali do czarnego samochodu i zatrzaskiwali za sobą drzwi. Mogłabym przysiąc, że na ułamek sekundy widziałam jak Harry kątem oka patrzy w naszą stronę i że coś w tym spojrzeniu było innego niż dotychczas. Ale było to tak szybko, a ja byłam oszołomiona, że ta chwila mogła być jedynie wytworem mojej wyobraźni.

- Też już powinniśmy wracać - James mruknął cicho.

Ale wszyscy w trójkę wciąż spoglądaliśmy w stronę, w którą odjechał samochód. W tamtej chwili marzyłam tylko o tym, aby więcej ich nie zobaczyć.

__________
Dajcie znać co myślicie 🖤

LOST (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now