Rozdział 43

2.2K 57 15
                                    

- Widzę, że przydałby ci się partner do tańca - powiedział, ignorując moje zaskoczenie.

Wpatrywałam się w jego dłoń, którą wyciągał w moją stronę. Teatralnie się schylił i założył rękę za siebie. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. Muzyka nagle zdawała się ucichnąć. Jakby wszystko na moment zamarło, wraz ze mną. Nie słyszałam już głośnych krzyków, rozmów, irytujących śmiechów. Byłam tylko ja i on, spoglądający sobie w oczy.

Nie myślałam nad tym, co robię, gdy chwytałam go za szorstką dłoń. Dziwny dreszcz, przeszedł mnie przez całe ciało, gdy nasza skóra się zetknęła. Od razu wygiął rękę, obracając mnie, przez co przez chwilę prawie straciłam równowagę. Wpadłam w jego ramiona, obijając się o jego tors. Uniosłam wzrok spoglądając w jego zielone oczy i mogłabym przysiąść, że nigdy wcześniej nie błyszczały tak pięknie, jak wtedy.

Przełknęłam ciężko ślinę, gdy ułożył dłonie na moich plecach. Zawiesiłam ręce na jego karku, starając się poruszać w rytm muzyki. Nogi miałam jak z waty. Miałam wrażenie, że gdybym się go nie trzymała, już dawno upadłabym na ziemię. Wciąż podtrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Ciężko było mi coś wyczytać z jego twarzy. Niewielkie uśmieszek błąkał się przy jego wargach, ale zdawało mi się, że niezwykle bardzo stara się go ukryć.

Z chwili na chwilę coraz bardziej się rozluźniałam. Puścił do mnie oczko, co naprawdę mnie rozbawiło. Zaśmiałam się pod nosem, odrzucając głowę do tyłu. Nie było żadnych czerwonych flag, żadnych alarmów - a przecież powinny być.

- Jenny? - usłyszałam gdzieś za sobą podniesiony głos.

Obróciłam głowę, próbując dojrzeć, kto do mnie mówi. Napotkałam wściekły wzrok James'a. Stał tuż obok nas, z założonymi rękami na piersi. Z oczu ciskał błyskawicami. Włosy miał lekko potargane i wyglądał, jakby chciał kogoś zamordować.

Przełknęłam ciężko ślinę, spoglądając na Harry'ego. Czułam, że lekko się spiął, ale poza tym, nic się nie zmieniło. Wciąż ciasno obejmował mnie ramionami i najwyraźniej nie miał zamiaru przestać. Opuściłam ręce wzdłuż ciała, czując na sobie palące spojrzenie swojego przyjaciela.

- Koniec zabawy! - powiedział Morris, podchodząc do nas bliżej.

Harry uniósł wysoko brwi i spojrzał na niego z politowaniem. Wydawał się absolutnie niewzruszony. Jakby James był dla niego jedynie irytującym komarem.

- Nie zauważyłeś, że nam przeszkadzasz? - wycedził Wilson, surowym tonem. 

Nadal pozostawałam w jego uścisku. Nie byłam pewna, co powinnam zrobić. Błądziłam wzrokiem to z James'a, to na Harry'ego, a mój mózg pracował na zwiększonych obrotach. Wiedziałam, że powinnam odejść, ale nie potrafiłam. Coś we mnie chciało zostać z Wilson'em i nigdy nie schodzić z parkietu.

- Jenny, idziemy! - James zwrócił się do mnie podniesionym głosem.

Spuściłam wzrok, czując jak gula w moim gardle zaczyna rosnąć. Zrobiłam lekki krok do tyłu, próbując się wydostać z uścisku chłopaka, ale bezskutecznie. Skanował dokładnie każdy cal mojej twarzy, a ja czułam, jak zaczynam maleć.

- Nie musisz - powiedział do mnie poważnie - Nikt nie będzie ci rozkazywał - zwrócił się nieco surowiej do Morris'a.

Mój przyjaciel miał zaciśniętą szczękę i pięści. Nie rozumiałam, skąd w nim tyle złości, ale nie chciałam tego pogłębiać. Przyszłam tutaj z nim.

Uśmiechnęłam się smutno, rozplątując zaciśnięte palce chłopaka na swojej tali. Niechętnie je poluzował i się ode mnie odsunął. Nagle zrobiło mi się niebywale zimno. Otuliłam ramieniem swoje ciało, spoglądając na swoje stopy.

LOST (ZAKOŃCZONE)Kde žijí příběhy. Začni objevovat