Rozdział 50

2.3K 63 10
                                    

Byłam zdziwiona. Nie spodziewałam się, że Harry może mieć coś swojego. Wizja, że posiada swój klub, była dla mnie ogromnym zaskoczeniem.

Wyglądałam za szybę, obserwując drogę, którą jechaliśmy. Wyglądało na to, że miejsce, do którego zmierzaliśmy, znajdowało się na obrzeżach miasta. Przez ciemne alejki, niewiele potrafiłam dojrzeć. Czym bliżej byliśmy, tym okolica zaczynała mi się coraz mniej podobać. 

Harry zaparkował obok krawężnika i sięgnął po swój telefon. Obserwowałam spory, szary budynek obok siebie, który nie wyglądał zbyt imponująco. Nie zachęcał do wejścia, a wręcz niemal krzyczał "uciekaj".

Odwróciłam się w stronę chłopaka, patrząc, jak wychodzi. Odpięłam pas, chcąc iść w jego ślady.

- Zaraz wrócę - powiedział stanowczo - Siedź tu i nigdzie nie wychodź, dobrze?

Byłam zdezorientowana. Pokiwałam powoli głową, dając tym znać, że rozumiem. Chciałam o coś zapytać, ale nim otworzyłam usta, drzwi auta już się zamknęły. Patrzyłam, jak idzie do środka i jak znika z mojego pola widzenia.

Poprawiłam się wygodniej na fotelu i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Oglądała przypadkowe filmiki w Internecie i sprawdzałam powiadomienia.

Powoli zaczynałam się irytować. Sprawdziłam kolejny raz godzinę, niedowierzając. Minęło dobre dwadzieścia minut, odkąd siedziałam sama w samochodzie i czekałam na Wilson'a. Zastanawiałam się, czy nie powinnam wysiąść i sprawdzić, co robi. Mimo, iż niekoniecznie spieszyło mi się do domu, wolałam wracać, niż siedzieć sama w ciemności.

Wzięłam głęboki wdech i wypuszczając powietrze, wydostałam się na zewnątrz. Z tej perspektywy okolica nie podobała mi się jeszcze bardziej. Wiatr nieprzyjemnie poruszał liśćmi, wydobywając złowrogie dźwięki. Miałam wrażenie, że zza krzaków zaraz wyjdzie jakieś zwierzę.

Przyspieszyłam kroku, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w środku. Nacisnęłam na klamkę i powoli uchyliłam drzwi, które wydały bolące uszy skrzypnięcie. Zmrużyłam oczy, przez ostre światło w pomieszczeniu. Powoli przeskanowałam wnętrze, niemal zamierając.

Harry stał niemal na końcu sali, oparty o ścianę. Nawet z tak daleka potrafiłam dostrzec gromy, jakie wydobywały się z jego oczu. Był całkowicie spięty, a jego szczęka mocno zaciśnięta. Nie spuszczał ze mnie wzroku nawet na moment, przez co czułam jak pali mnie całe ciało.

Nieopodal niego znajdował się Ethan. Podobnie, jak Wilson patrzył na mnie nieprzyjemnie, ale jego oczy wyrażały także zdziwienie. Najwyraźniej się mnie nie spodziewał.

Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło, był znajdujący się naprzeciw nich John. Uśmiech na jego wargach sprawiał, że miałam ochotę zwymiotować. Przy wejściu było też dwóch dosyć barczystych mężczyzn, a postawy każdego z nich, idealnie zdawały się pokazywać, że weszłam w złym momencie.

Nie byłam pewna, co powinnam zrobić. Nogi mi zmiękły, a przez napiętą atmosferę, coraz trudniej było mi oddychać. Wszystkie pary oczy były skierowane na mnie, a ja miałam ochotę odwrócić się i uciec. Tyle, że nie potrafiłam się nawet poruszyć.

- Jenny, jak miło cię widzieć! - usłyszałam radosny głos John'a.

Wystawił ręce do góry i zrobił kilka kroków w moją stronę. Nie wiedząc czemu, moje ciało spięło się jeszcze bardziej. Rozejrzałam się nerwowo dookoła, zatrzymując na moment wzrok na Harry'm. Gdyby jego spojrzenie potrafiło zabijać, już dawno byłabym martwa.

- Cz-cześć - wydusiłam, drżącym głosem.

Widziałam, jak chłopak wskazuje ręką gdzieś za mnie, dając tym znak mężczyzną, którzy sali nieopodal. Obserwowałam, jak idą obok mnie i zatrzaskują za mną drzwi. Wszystkie wnętrzności zaczęły się we mnie wywracać. O co tu chodzi?

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz