32. Ludzie zakładają maski nie tylko w Halloween

4.6K 104 92
                                    

23.10.2017 r.

Czy kiedykolwiek bałam się tego, co może nadejść? Takie pytanie byłoby zbyt proste. Zbyt oczywiste. Powinnam lepiej zapytać samej siebie: "Czy kiedykolwiek nie bałaś się konsekwencji swoich czynów?". Ale wtedy okazuje się, że to też jest oczywiste. Bo bałam i boję się cały czas. Moje życie obleka strach. Paniczny lęk. Bojaźń w najróżniejszych postaciach. Od lekkiego niepokoju, po kołatanie serca, dezorientację, przerażenie. Ale tak naprawdę nie wiem, przed czym. To uczucie stało się codziennością. Już nie musi mieć żadnego podłoża. Przylgnęło niczym cień. Z tą różnicą, że strach nawet w nocy nie znika.

Czego tak naprawdę się boję? Nie mam pojęcia – w tym największy problem. Zatem jeśli nie znam podłoża swojego strachu, może sama nim jestem? Może boję się tego, co chwila nieuwagi, roztargnienia i nadziei może ze mną zrobić?

– Nadal nie wierzę, że poszłaś tam przez niego, a przez cały wieczór się nie odezwał – Torres podbiegła do mnie i zagadała, gdy wychodziłyśmy z sali od literatury.

Ruby przypominała mi o tym, odkąd skończyła się impreza urodzinowa Emily. Może starała się mi pomóc znienawidzić Ivana, ale to naprawdę nie pomagało. Przez to jeszcze częściej o nim myślałam.

– Ja też – odparłam zdawkowo, ziewając. W nocy prawie wcale nie spałam.

– To co robimy w Halloween?

– Jeśli chcesz iść na jakąś imprezę, to beze mnie. Po sobocie mam dość do końca życia.

– Och, daj spokój! Nie bądź sztywniakiem – skarciła mnie, szturchając w ramię.

– A ty nie zachowuj się jak królowa melanżu – odgryzłam się, pakując podręcznik do szafki.

– To może karaoke? W Pandorze oferują darmowe drinki dla każdego, kto przyjdzie przebrany – brunetka zatrzepotała swoimi rzęsami i starała się uroczo uśmiechnąć, aby wyglądała jak małe dziecko, któremu należy się nowa zabawka.

– Czy ja słyszałem karaoke!? – Nagle ktoś wyciągnął przede mnie rękę, z rozpędu zamykając szafkę, przez co podskoczyłam w miejscu.

Elliot. Oczywiście. Kto inny mógłby podsłuchiwać innych i jakby gdyby nigdy nic wparować w środku rozmowy!?

– Chcesz, żebym dostała zawału!? – Wkurzona przymknęłam oczy, biorąc głęboki wdech, po czym przywaliłam Woodowi w ramię.

– Ja też omal nie dostałem zawału, kiedy usłyszałem słowa "karaoke" i "darmowe drinki" – wyszczerzył się szeroko.

– Wchodzisz w to!? Powiedz, że tak – Ruby złożyła ręce niczym do modlitwy, a jej ton był niemal błagalny.

– Zgódź się. Proszę – Elliot wykonał dokładnie taką samą pozę, co dziewczyna obok.

– Jeśli będę mogła mieć w pracy wolny wieczór – wyjąkałam po kolejnych sekundach ich niekończących się namów.

– Mason Ci to ogarnie – Lio machnął ręką, jakby to była branie tylu dni wolnego była drobnostką. – Oho, idzie czarna owca naszego stada. Cześć, Timi! – Krzyknął szatyn i zaczął energicznie machać.

Kiedy odwróciłam się w tę samą stronę, w którą patrzył Wood, brunet momentalnie spiął się. Przypuszczam, że miał plany podejść i przywitać się ze swoim przyjacielem, jednak mój widok szybko te plany zmienił. Jang napuszył się niczym paw, uniósł wysoko głowę, którą jedynie lekko kiwnął i ruszył przed siebie.

– Co mu się znowu stało? – Zapytała Ruby.

– Nie mam pojęcia – odpowiedziałam znacznie głośniej i bardziej piskliwym głosem, niż zamierzałam.

TIME of lies [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now