25. Bieg ognia w kałuży benzyny (po korekcie)

4K 112 11
                                    

18.09.2017 r.

Wypuszczenie kogoś wymaga od nas o wiele większej odwagi, niż zatrzymanie" powiedział człowiek nazywany przeze mnie niegdyś ojcem. Te słowa padły z jego ust zaledwie kilka godzin przed tym, nim odszedł. Ja zostałam zmuszona, aby go wypuścić, on natomiast dobrowolnie mnie opuścił. Skoro przetrwałam porzucenie, które z czasem okazało się moim zbawieniem, czy zakład z Timothym Jangiem może również stać się czymś takim?

Chociaż w poniedziałek czułam się lepiej, moje zwolnienie lekarskie miało trwać jeszcze przez tydzień. Z początku naprawdę podobała mi się wizja spędzenia kolejnego tygodnia w łóżku, bez konieczności przebywania wśród dwulicowych, piekielnie bogatych, nastolatków. Chęci wyparowały dokładnie w tym samym momencie, gdy zaczęły przychodzić pierwsze SMS'y od Timothy'ego Janga.

Do tej pory nawet nie sądziłam, że ktoś może być zdolny do tak szybkiego pisania. Był już wieczór, a czarnooki przysłał trzysta wiadomości. Okazuje się, że można być wciąż irytującym snobem, nie wypowiadając na głos ani jednego słowa.

Niemal wszystkie SMS'y dotyczyły tego, jakim rzekomo jestem tchórzem i naiwniakiem. Myślał, że opuszczam szkołę przez Próbę Czasu. Podobno się przestraszyłam i uciekłam.

Ha, akurat!

Doskonale wiedziałam, jaka była rzeczywistość. A skoro on nie wiedział o mojej chorobie, tym lepiej dla mnie. Miałam w planach ignorować wszystkie wiadomości i nie brać ich do siebie, a po powrocie do szkoły zwrócić Jangowi telefon.

Psychopata Jang: Czyli naprawdę masz zamiar stchórzyć?

Psychopata Jang: Niewiarygodne!

Psychopata Jang: Spodziewałem się po Tobie niemal wszystkiego, ale nie tego, że jesteś zwykłym kamieniem. Pozwalasz się codziennie kopać przez tak wielu ludzi. Myślałem, że nie szukasz i nawet nie znasz czegoś takiego, jak prosta droga. A ty jedynie bezczynnie czekasz, aż ktoś Cię znowu kopnie.

Psychopata Jang: Albo po prostu zostajesz w tyle.

Psychopata Jang: Skoro lubisz, jak ktoś Cię kopie, to trzeba było powiedzieć. Milion razy powstrzymywałem się przed skopaniem Ci dupy.

Poprawka. Miałam zamiar ignorować wiadomości aż do tego momentu.

Tego było już za wiele! Proszę bardzo, niech mówi, że jestem ignorantką lub tchórzem, nawet nie zaprzeczę. Ale nikt nie będzie mnie obrażał od kawałków gruzu!

Wkurzona, wystukiwałam odpowiedź, wylewając w nią cały mój gniew i żale. Zanim zdążyłam ją wysłać, pojawiła się kolejna wiadomość.

Psychopata Jang: Nigdy nie czekaj na kopnięcie i nie szukaj prostej drogi. Kwiaty nie kwitną na gładkim asfalcie, lecz na wyboistej ziemi.

Psychopata Jang: Sama zdecyduj, czy jesteś gruzem, czy kwiatem.

Po przeczytaniu tych zaledwie trzech zdań, moja złość gdzieś wyparowała, a na jej miejscu pojawiło się uczucie, którego nie potrafiłam jednoznacznie określić.

Ulga? Spokój? Zdezorientowanie? Szok? Niepokój? A może wszystko po trochu?

Wiedziałam jedno. Chociaż w moich oczach Timothy Jang był moim największym wrogiem i kimś stworzonym na podobieństwo diabła, nikt, nigdy, nie powiedział mi czegoś tak dogłębnie trafiającego w czuły punkt duszy.

Te wiadomości były dla mnie czymś na kształt zapałki wrzuconej do kałuży benzyny. Nieświadomie zyskałam dodatkowe siły i determinację. Naszła mnie chęć spalenia wszystkiego, łącznie ze samą sobą. Być może po tym będę mogła zdecydować, czym jestem. Szybko spalającym się kwiatem, czy kamieniem niemożliwym do zniszczenia.

TIME of lies [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now