10. Współczesna bitwa pod Saratogą (po korekcie)

4.4K 107 12
                                    

Dobierając plan zajęć, starałam się wybrać takie grupy, żeby chociaż jakąś lekcję mieć ze swoją przyjaciółką. Tym oto sposobem będziemy chodzić na te same zajęcia z historii U.S i algebry. Oprócz tego, jesteśmy w innych grupach, więc nie będziemy widywać się zbyt często. Moja przyjaciółka to ścisłowiec, który marzy o pójściu w ślady rodziców i karierze lekarskiej. Ja natomiast myślę jedynie o bieganiu, ale lubię czytać, więc wybierałam przede wszystkim humanistyczne przedmioty. Nasze umysły dość mocno się różnią.

Pod każdym względem.

Po tym, jak Ruby wparowała do klasy i przeprosiła za spóźnienie, nauczyciel pozwolił jej zająć miejsce w ławce, którą ciężko tak nazwać. Bardziej przypomina ekskluzywne biurko za kilka tysięcy dolarów. Mi przypadło nieszczęsne bycie nową uczennicą, więc nie mogłam od razu usiąść.

Obawiałam się, że nauczyciel będzie wściekły, że nowa uczennica już się spóźnia. Co prawda, to był dopiero pierwszy dzień w nowym roku szkolnym, ale Torres mówiła, że grupy zajęciowe z obowiązkowych przedmiotów są stałe. Zatem, pomimo nowych zajęć w rok wyższej klasie, znali się już wszyscy, a ja stałam się intruzem.

Zestresowana, jednak niczym porządna, posłuszna uczennica, ruszyłam w stronę biurka i podałam nauczycielowi kartkę, którą wcześniej otrzymałam w sekretariacie.

– Nowa uczennica, cudownie! – odezwał się mężczyzna, klaskając w dłonie. – Bardzo miło Cię poznać... – zrobił krótką przerwę zerkając w kartkę. – ... Auroro! Nazywam się Harry Brown i jak pewnie już wiesz, to są zajęcia z historii U.S. – wykonał ruch prawą ręką, pokazując na wszystkich uczniów siedzących w klasie. – Może zechcesz opowiedzieć nam swoją historię? – Zapytał, uśmiechając się pogodnie w moim kierunku.

Rozszerzyłam zdziwiona oczy, bo tego kompletnie się nie spodziewałam. Nie umiem o sobie opowiadać.

Nikt nigdy nie chciał o mnie słuchać.

– Czy to konieczne? – Zapytałam z nadzieją, że w końcu będę mogła zająć jakieś miejsce.

– Nie wstydź się. Każdy z nich opowiadał o sobie dwa lata temu. Tym razem przyszła kolej na Ciebie – dodał pokrzepiająco Pan Brown.

– Em, w porządku. Więc... – podrapałam się zakłopotana po głowie, w tym samym czasie odwracając się twarzą w stronę reszty uczniów. – Cześć, mam na imię Aurora, lubię ten przedmiot, bo myślę, że życia i historie innych ludzi są znacznie ciekawsze niż moje. Poza tym lubię biegać i dostałam się do tutejszej drużyny lekkoatletycznej – opowiedziałam krótko.

Posłałam również niepewny, delikatny uśmiech w stronę siedzących i pożerających mnie wzrokiem równieśników.

– I jestem dziewczyną, która podpadła Jangowi! – Po całej klasie rozniósł się kogoś głos.

Po moim ciele przeszedł, kolejny tego dnia, nieprzyjemny dreszcz. Jedyne, co byłam w stanie zrobić, to spuścić głowę i utkwić wzrok na swoich stopach. W tej samej chwili Pan Brown wstał od biurka, podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu. Podniosłam głowę i zawstydzona spojrzałam na nowego nauczyciela historii.

– Widziałem, co się stało. Życzę powodzenia, Auroro – odetchnął i poklepał mnie pocieszająco. – Zajmij, proszę, wolne miejsce – wskazał ręką, po czym oparł się o swoje biurko, obserwując uważnie wszystkich uczniów.

Posłusznie usiadłam w ławce wskazanej przez Pana Browna, która znajdowała się przy oknie, przed miejscem Ruby. Uważnie przyglądałam się mężczyźnie w okolicach czterdziestki. Jasnobrązowe włosy, nieco dłuższe na czubku. Broda tego samego koloru, zadbana i idealnie przystrzyżona. Dość blada cera, nos szerszy, idealnie pasujący do typu urody. Ubrany w zwyczajną koszulę w czerwono-białą kratę, beżowe spodnie i czarne mokasyny. Ten ubiór przypominał typowego nauczyciela historii, jednak jego wyraz twarzy i sposób przekazywania informacji był zdecydowanie inny. Bardziej empatyczny. Myślę, że będzie jednym z moich ulubionych nauczycieli.

TIME of lies [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz