26. Arogancja przysłaniająca prawdę (po korekcie)

4K 100 3
                                    

Moje poczucie zwycięstwa tak szybko, jak się zaczęło, tak szybko się skończyło. Nie potrafiłam się chełpić przechytrzeniem Janga, gdy ten, stał dwie stopy ode mnie i przypominał uruchamiającą się machinę do zabijania. Jego oczy pociemniały, chociaż sądziłam, że jest to niemożliwe, bo już wcześniej przypominały onyksy. Mrużył je z taką siłą, że wyraźnie widziałam, jak powieki intensywnie drgały. Jabłko adama co jakiś czas się poruszało, a żyły na szyi były uwypuklone. Do tego zaciskająca się szczęka i nieco poczerwieniała twarz, której róż wyróżniał się na tle jasnej karnacji.

Powinnam uciec? Odwołać swoje wcześniejsze słowa? Brnąć w to dalej?

Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w tak irracjonalnej sytuacji, więc nie miałam pojęcia, jak się zachować... Zapewne nikt jeszcze nie napisał instrukcji pod tytułem „Jak wytrzymać w pobliżu Timothy'ego Janga i nie dać się zabić"!

– Od kiedy, to ty, Panno Freeman, prawisz mi morały? Wciąż nie zrozumiałaś, że nie masz do tego prawa? – Wychrypiał, podchodząc o krok bliżej.

Przełknęłam głośno ślinę, spuszczając głowę. Bawiłam się swoimi palcami wskazującymi, starając się skupić uwagę na nich, a nie, na uwierającej bliskości bruneta.

– Nie prawię morałów. Chcę jedynie, aby każde z nas postępowało zgodnie z podpisaną umową – odpowiedziałam niepewnie, zaciskając usta w wąską linię.

– W zasadzie, to ma rację, Timmy – zaśmiał się niezręcznie Elliot, co poskutkowało odsunięciem się Janga.

– Czy ktoś Cię pytał o zdanie? – wysyczał do Wooda, a ja wciąż nie miałam odwagi unieść głowy i spojrzeć w ich stronę.

– Wiedziałeś, co podpisujesz, więc teraz rozwiąż sprawę tak, jak przystało na poczciwego, honorowego człowieka.

To zdanie podziałało, abym zapomniała o swoim przerażeniu i podniosła głowę. Całą piątką niemal równocześnie spojrzeliśmy w stronę dochodzącego głosu. Ivan zbliżał się w naszym kierunku, znów cały na czarno, z mętnym wyrazem twarzy i z dłońmi schowanymi w kieszeniach bluzy.

Gdzie był przez cały czas? Widział bieg? Dlaczego się teraz odzywa? Chce mi pomóc?

Przecież wcześniej twierdził, że nie zrobi nic, co mogłoby wpłynąć na jego przyjaźń z Jangiem.

Sądziłam, że brunet wyskoczy do Ivana z pięściami lub od razu przejdzie do poważniejszych czynów, przypominając, że jego się nie poucza, a już na pewno nie mówi, co ma robić. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, Jang przez dłuższą chwilę obserwował szatyna, po czym odetchnął. Jego ciało wciąż wyglądało na spięte, ale odrobinę spokojniejsze.

– Tak, masz absolutną rację, przyjacielu – zwrócił się do Kelly'ego przez zaciśnięte zęby, następnie kierując spojrzenie na mnie. – Panno Auroro Freeman, załatwmy to w cywilizowany sposób – zaproponował chłodno.

– W porządku – odparłam po namyśle. – Jakie rozwiązanie proponujesz?

– Skoro Ivan wspomniał o niezwykle cudownych wartościach, to proponuję, abyś w poczciwy sposób zerwała z blond szują i po problemie – uśmiechnął się ironicznie, przechylając nieco głowę.

– Jaki masz problem do Simona? Bo z całą pewnością jakiś masz, skoro to kolejny raz, gdy w jakimś sensie go atakujesz – zauważyłam, uważnie obserwując Janga.

– Nie mam problemu. Lubię czasami obejrzeć tragikomedię, a że ty akurat byłaś w pobliżu, to możesz czuć się zaszczycona, że przyglądam się akurat Twoim poczynaniom – odpowiedział poważnie, odgarniając w tył, mokre od potu, włosy.

TIME of lies [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now