20. Opady wylewające się spod powiek (po korekcie)

3.6K 101 2
                                    

– Co ty najlepszego wyprawiasz, dziewczyno!? – Wydzierał się w moim kierunku Simon, stojąc na przystanku autobusowym, z dala od szatana w ludzkiej postaci.

– Aktualnie stoję – powiedziałam obojętnie, jednak całe moje wnętrze wciąż drżało z podenerwowania.

Kiedy dotarło to mnie, co powiedziałam, po moim cele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Kilka godzin w pobliżu Janga i już zaczynałam mówić, jak on.

Nie chciałam upodabniać się do szatana.

– Nie widzieliśmy się zaledwie od środy, a ty już obracasz się w towarzystwie jakichś czterech kolesi?! Jeśli masz chłopaka, którym, jakbyś zapomniała, jestem ja, to powinnaś się trzymać mnie, a nie innych facetów! Nie będę pozwalał i akceptował robienia mnie w chuja!

Zaledwie?

W chuja?

Jak zwykle zapanowała lekceważąca i wulgarna sytuacja.

A ja byłam na tyle wzburzona, że tym razem nie potrafiłam tego przemilczeć.

– Może i zapomniałam, że mam chłopaka, skoro nie odebrałeś ode mnie telefonu ani razu od prawie trzech dni! – Warknęłam, zaciskając pięści.

– Och, daj spokój. Każdy może mieć swoje życie i sprawy, nie jesteś przecież pępkiem świata. Nie muszę się skupiać wyłącznie na Tobie i związku – zirytowany, przewrócił oczami.

– Czyli ty masz prawo do swojego życia, ale ja do mojego już nie? Moje życie musi się zawsze wiązać z Tobą i nie mogę mieć nawet znajomych!? – Prychnęłam gniewnie.

– Nie możesz się zadawać z innymi facetami – podkreślił ostatnie słowo. – Nie mam zamiaru się potem dowiadywać, że mnie zdradziłaś!

– Dlaczego opowiadasz takie głupoty!? Ja ich nawet dobrze nie znam. I nigdy bym Cię nie zdradziła! – Wyjaśniłam wciąż zła.

– Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej – odparł hardo.

– Wyglądało to dla Ciebie inaczej, bo o niczym nie masz pojęcia... Nigdy nie pytasz, czy wszystko u mnie dobrze, czy nic złego się nie dzieje. Nawet teraz nie zapytałeś, dlaczego krzyczałam na tamtego chłopaka! – Wykrzyczałam prosto w twarz Simona. – Nie mam zamiaru dłużej słuchać Twoich odrażających uwag na temat tego, że mogłabym Cię zdradzić. Daj znać, jak Ci trochę przejdzie – powiedziałam chłodno, po czym odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.

– Jeszcze będziesz przepraszać! – Usłyszałam na odchodne krzyki z oddali.

Chociaż miałam spod pracy do domu trzy mile drogi, nawet to nie wydawało się takie straszne. W końcu lekkoatleci nigdy nie powinni narzekać na dodatkowe treningi w ciągu dnia. Spacer mógłby być naprawdę udany, gdyby nie fakt, że nie miałam ze sobą telefonu, przez co nie mogłam nawet posłuchać ulubionej składanki, a kostka pobolewała. Był jeszcze jeden problem.

Po zaledwie pięciu minutach spaceru moje emocje skumulowały się do tego stopnia, że resztę drogi szłam zapłakana.

Simon nawet mnie nie przeprosił za nieodebrane połączenia. Krzyczał i posądzał o niestworzone rzeczy. Naprawdę uważa mnie za taką osobę? Za kogoś zdolnego do zadawania bólu i okłamywania? Nie jestem kimś takim.

I nigdy nie będę. To nie leży w mojej naturze ani zasadach, jakimi się kieruję.

Na zewnątrz robiło się już szaro, a ja nawet nie miałam odrobionej pracy domowej. Na dodatek pieprzone koszule Janga wciąż wisiały w mojej szafce, zamiast w jego garderobie. Czy jego wybuch agresji był spowodowany ubraniami?

TIME of lies [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz