Rozdział 11

5.3K 154 26
                                    

Budzik. To on wyrwał mnie z błogiego snu o wiele za wcześnie. Po dziesięciu minutach walki samej ze sobą zwlekłam się ospale z łóżka. Dublin. Studio. Piosenka. Powtarzałam to sobie non stop w myślach inaczej chyba nie dałabym rady wstać. Podeszłam do okna i od razu je otworzyłam by świeże powietrze pozwoliło mnie ocucić i obudzić. Następnie uszykowałam ciuchy i kosmetyczkę i pomaszerowałam do łazienki by się uszykować. Gdy się zobaczyłam prawie dostałam zawału, moje włosy wyglądały jak siano a grzywka stała we wszystkich możliwych kierunkach, do tego podpuchnięte oczy i jakaś czerwona plamka na czole. Szybko wróciłam do pokoju i odszukałam moją wspaniałą przyjaciółkę- prostownicę. Po około 40 minutach wyglądałam na tyle znośnie, że mogłam pokazać się ludziom, wszytko dzięki pomocnym radom jakie wcześniej dostałam od Lou, włosy wyglądały zdrowo i świeżo a twarz nie wyglądała na taką zmęczoną. Kolejną rzeczą do zrobienia było śniadanie dlatego gdy odniosłam swoje rzeczy do pokoju od razu zeszłam na dół, do kuchni. Zrobiłam sobie dwie kanapki z serem i pomidorem, jedząc co jakiś czas popijałam pyszną herbatę. I wtedy zrozumiałam, że coś jest nie tak. Podniosłam się z krzesła i weszłam do salonu, w którym panował totalny chaos. Wszędzie walały się butelki po piwach, puste opakowania po chipsach, jakieś papierki, pełno szklanek. W środku całego bałaganu, na sofie spał słodko idol nastolatek na całym świecie- Niall Horan. Na początku chciało mi się nawet z tego śmiać, (zrobiłam mu nawet zdjęcie- na wypadek gdybym kiedyś miała go szantażować) do czasu kiedy przypomniałam sobie, że to on ma mnie zawieźć do Dublina a z tego co zdążyłam zauważyć nieźle wczoraj popił i raczej przez kolejne 12 godzin lepiej żeby nie wsiadał za kierownicę. Jakoś jednak musiałam się w tym nieszczęsnym studio znaleźć. Postanowiłam, że obudzę chłopaka i dowiem się w jaki sposób tam dotrzeć.

-Niall?- powiedziałam cicho. Nie uzyskałam jednak żadnej reakcji. -Niall?- powiedziałam głośniej. Nadal nic. -Niall?!- właściwie to krzyknęłam. Nic. -Niall kurde no!- zaczęłam nim nawet szturchać ale jedyne co otrzymałam od niego to chrapnięcie i machnięcie ręką. Wiedziałam, że budzenie go nie miało sensu. Starałam się myśleć logicznie i wpadłam na pomysł, że może uda mi się sprawdzić dojazd w internecie. Zanim jednak włączyłam laptopa przypomniało mi się, że Horan nie podał mi hasła do wi-fi i internet odpadał. Pomału zaczynałam wpadać w panikę, nie wiedziałam co mam zrobić. Takimi sprawami zawsze zajmowała się Klaudia a ja nie musiałam się o to martwić. Nie ma jej ze mną dwa dni a ja już się gubię. Musiałam coś zrobić a jedyne co przyszło mi na myśl to to, żeby wyjść z tego domu w poszukiwaniu przystanku autobusowego. W ostateczności mogłam zawołać taksówkę ale wczoraj wydałam na nią tyle kasy, że na 100% nie stać mnie na drugą taką podróż, tym bardziej, że moja karta miała dzienny limit i przez 24 godziny nie mogłam wypłacić więcej niż 250 euro a wczoraj na lotnisku wypłaciłam dokładnie taką sumę a doba jeszcze nie minęła. Pobiegłam do pokoju po torebkę, na nogi założyłam trampki, początkowo miałam plan by założyć sandałki na koturnie jednak w zaistniałej sytuacji w grę wchodziły tylko trampki. Zajrzałam jeszcze do portfela z nadzieją, że w jakiś magiczny sposób przez noc pojawiło się w nim więcej gotówki. Nic z tego. Nie chciałam tracić więcej czasu więc szybko zbiegłam ze schodów, zabrałam klucze, które uszykował wczoraj Niall i modliłam się by otworzyć bramę tym skomplikowanym pilotem. Wychodząc zakluczyłam za sobą drzwi i ruszyłam w kierunku bramy. Po chwili udało mi się ją otworzyć. Gdy wyszłam z posiadłości totalnie nie wiedziałam co dalej, starałam się przypomnieć sobie z jakiego kierunku przyjechałam wczoraj i po namyśle doszłam do wniosku, że muszę iść w prawo. Po dziesięciu minutach marszu spotkałam starszego pana, którego zapytałam o drogę. Wytłumaczył mi gdzie się znajduje przystanek z którego mogę dojechać do Dublina. Byłam mu ogromnie za to ogromnie wdzięczna. Była dla mnie jeszcze jakaś szansa choć totalnie nie wiedziałam co zrobię gdy już będę w mieście- stwierdziłam, że będę się tym martwić później. Dzięki wskazówkom mężczyzny nie byłam już tak bardzo zestresowana jak kilka minut wcześniej i dopiero teraz byłam w stanie docenić jak bardzo urokliwa jest okolica. Zewsząd otaczała mnie zieleń, z którą kontrastowała czerwień, żółć i biel kwiatów. Świeże, ciepłe powietrze otulało moje zmysły. Gdy dotarłam na przystanek usiadłam na ławce i rozkoszowałam się chwilą. Promienie słońca ogrzewały moją skórę a wiatr delikatnie rozwiewał włosy, w tej chwili było mi tak błogo, że aż zamknęłam oczy.

Turn To Stone- Harry Styles FFWhere stories live. Discover now