𝘾𝙃𝘼𝙋𝙏𝙀𝙍 𝙓𝙇𝙄𝙄𝙄;

644 41 8
                                    

   -Więc... Myślałem, że wyjechałaś- mruknąłem, gdy zasiadaliśmy w kafeterii T.A.R.C.Z.Y. Uznaliśmy, że to o wiele lepsze miejsce do tego typu rozmów, zważając na to że agenci właśnie skończyli przerwę na lunch.

   -Wyjechałam- odparła krótko, smutno się do mnie uśmiechając. Uniosłem brew na te słowa.

   -Nie rozumiem- skomentowałem, a dziewczyna lekko parsknęła pod nosem.

   -Jak miałam dziesięć lat, doszło do wypadku. Moi rodzice byli agentami T.A.R.C.Z.Y, więc gdy w siedzibie nastąpił wybuch, byli pierwszymi osobami, które zainterweniowały. Do tej pory nie wiadomo co dokładnie tam zaszło, lecz gdy Nick Fury wszedł na miejsce zdarzenia, pokój był pełen ciał. W tym ciał moich rodziców- pobladłem lekko na słowa dziewczyny. Może i nie znałem jej rodziców długo, ale wiedziałem, że byli dobrymi ludźmi.

   Nieśmiało położyłem rękę, na jej dłoni. Chciałem, by wiedziała, że ma we mnie wsparcie.

   -Po wypadku Fury poczuł się zobowiązany, by zabrać mnie do swojego domu. Nie wiem czy to ze względu na fakt, że moi rodzice byli jego agentami, czy z innego powodu. Po prostu mnie przygarnął, a potem zaproponował mi posadę w organizacji. Zostałam najmłodszym agentem.

   Uśmiechnęła się mimo wszystko, a ja byłem nieco zdumiony, że mówiła to z taką swobodą.

   -Potem znalazłam ciebie. Jakoś udało mi się ubłagać ojca, by przeniósł mnie do twojej szkoły. Zaczęliśmy ze sobą chodzić, poznałam twój sekret o Spidermanie i zaczęłam sie zagłębiać w sprawę. Nie chciałam puki co o niczym mówić Fury'emu, nie wiedziałam nawet że zostałeś zamknięty w siedzibie.

   -Wiedziałaś, że jestem Spidermanem?

   -Rozmawiasz z agentką T.A.R.C.Z.Y., przegrywanie. Oczywiście, że wiedziałam.

   Nagle na dźwięk pukania, odwróciliśmy spojrzenia w stronę drzwi.

   -Nie przeszkadzam?- spytał Fury, lecz nawet nie liczył na prawdziwą odpowiedź. Po prostu wszedł do pokoju i usiadł naprzeciwko nas. Chrząknął i zaczął.

   -Wróćmy na temat przestępczości Spidermana.

***

Pov Harry

   Plan był gotowy. Ewentualna broń naładowana. Ludzie poinformowani o ostatnich szczegółach, a nawet udało nam się zdobyć dostęp do kamer wewnątrz cel więziennych.

   W normalnych okolicznościach bylibyśmy uradowani, lecz w żadnym z pomieszczeń nie mogliśmy znaleźć mojego przyjaciela.

   Było to na tyle niepokojące, że aż Tony Stark  zaczął pisać równania i wykresy na ścianach, by obliczyć prawdopodobieństwo pobytu Spidermana w bezpiecznym miejscu.

   Puki co wyniki nie były zbyt zadowalające.

   Z tego co udało nam sie wywnioskować, Peter musiał zostać zamknięty w specjalnie opancerzonej celi dla ponad przeciętnych złoczyńców.

   -Możesz przestać bazgrać po tych ścinach? Jesteś walonym miliarderem, możesz załatwić sobie sto zeszytów bez skinienia palcem- warknęła Natasha Romanoff, gdy Pan Stark zapisał już prawie wszystkie kafelki w łazience.

   -Tak jest wygodniej. Widzę wszystkie obliczenia na raz- odparł, a ja pochyliłem głowę do tyłu z poirytowania i wyszedłem z łazienki. Kto mógłby pomyśleć, że Avengers potrafią być tacy irytujący.

   Już chciałem iść do salonu, gdzie siedziała moja ciocia, lecz nagle poczułem wibracje wydobywające się z mojej kieszeni.

   Wyciągnąłem komórkę i na moment wstrzymałem oddech, gdy zdałem sobie sprawę kto do mnie dzwonił.

   Norman Osborn. Albo jak kto woli, mój ojciec.

   Mimowolnie kliknąłem zielony guzik i przycisnąłem telefon do ucha. Drugą wolną rękę wytarłem pot, który zebrał sie między moimi palcami.

   -Halo?- spytałem, wysilając się na najbardziej formalny głos, na jaki było mnie stać. Cała jednak pewność siebie uleciała ze mnie wraz z głosem ojca.

   -Harry, gdzie jesteś? Mam ważną konferencje i potrzebuję twojej opinii na temat nowego prototypu w Oscorp.

   -J-jestem u Neda, nie wrócę w najbliższym czasie, mam sporo lekcji do odrobienia- odparłem przeklinając samego siebie, iż głos mi zadrżał. Uwadze mojego ojca również chyba nie przepadł ten mały błąd, ponieważ tuż po moim małym kłamstwie, głos po drugiej stronie po prostu zamilkł.

   Trwało to dobrą minutę, aż w końcu ojciec zabrał głos.

   -W porządku. Mam nadzieję, że jednak nie zapomnisz kim jesteś. Harry Osbornie, synu i przyszły spadkobierco firmy. Jeśli chcesz osiągnąć sukces, musisz sobie na niego zapracoważ- odparł, po czym się rozłączył. Nie wysilił się nawet na wypowiedzenie prostego "pa" albo "na razie".

   Kimkolwiek był ten człowiek i jakie miał zamiary, już nigdy nie będę w stanie patrzyć na niego w ten sam sposób. Nie teraz, gdy jest po stronie wroga i chce zabić mojego przyjaciela.

***

Pov Peter

   Oczywiście nie skończyło się na jednej rozmowie.

   Doszliśmy aczkolwiek do pewnego porozumienia. Zostanie mi zagwarantowany powrót do normalności, pod warunkiem zastosowania się do poleceń Tarczy.

   Miałem podpisać z Nickiem Furym jakąś umowę, na mocy której Spiderman będzie podlegał T.A.R.C.Z.Y.

   Nie chciałem być pochopny, więc udało mi się wytargować tydzień na zastanowienie. Puki co dostałem z góry bezpieczeństwo i pomoc agencji, a Pan Fury obiecał mi znalezienie domu.

   Wspomninał wcześniej o wieży Avengers i adopcji, ale wszystko było dopiero luźno rzuconym pomysłem. Przecież bohaterowie w ogóle mnie nie znali.

   Poza Panem Statkiem nikt nie miał pojęcia, że istnieje ktoś taki jak Peter Parker.

   Poza tym nie jestem pewien czy umiałbym spojrzyć tak samo w oczy moich przyjaciół w momencie, gdy poznają prawdę.

   Postanowiłem jednak puki co odłożyć ten temat. Musiałem znaleźć Deadpoola, może w jakiś sposób udałoby mi się przekonać Fury'ego do dania mu drugiej szansy.

   Nie byłem naiwny. Oczywiście, że zdawałem sobie sprawę jak nikłe mogły być te szanse. Willson był w końcu najemnikiem.

***

   Zbliżałem się do cel, a u mego boku szła moja dziewczyna. Dopóki nie zostałem całkowicie uniewinniony z zażutu morderstwa, nie mogłem sam chodzić po agencji ani strefie więziennej.

   Nie przeszkadzało mi to jednak.

   -Otworzysz?- spytałem, a dziewczyna sięgnęła z kieszeni po karte dostępu i otworzyła drzwi.

   Gdy tylko przekroczyliśmy próg, zamarliśmy w bezruchu.

   W ścianie znajdowała się wielka dziura, a Deadpoola nigdzie nie było.

***

Hejooo
Dawno mnie tu nie było

Poprawiłam ortograficznie i interpunkcyjne wszystkie rozdziały i zrobiłam reread.

Miło jest w końcu się tutaj odezwać. Miłych świąt kochani 。⁠◕⁠‿⁠◕⁠。

Przypadek czy przeznaczenie? | Peter ParkerWhere stories live. Discover now