-Peter, 5 osób właśnie obrabowuje bank na ulicy *******- odezwała się sztuczna inteligencja, przez co szybko puściłem telefon.
-Przyjąłem Karen, już lecę- powiedziałem z dziecięcą radością w głosie.
Nie minęła minuta, a już byłem na miejscu. Nie powiem, zaśmiałem się pod maską, gdy zobaczyłem w co ci złoczyńcy byli ubrani.
-Hej, przeszkadzam w czymś?- spytałem zwracając na sobie uwagę.
-O wy jesteście avengersi!- krzyknąłem do zbirów w komicznych maskach bohaterów.
-Thor!- krzyknąłem powalając pierwszego.
-Hulk! Stary w telewizji wydawałeś się większy!- uderzyłem drugiego, po czym szybko przyczepiłem go siecią do podłogi
-Iron Man! Po co obrabowujesz banki? Stary, jesteś miliarderem!- nie zwróciłem nawet uwagi, że ci idioci mieli jakieś dziwne bronie, nie minęła sekunda a całe moje ciało przeszedł dreszcz i padłem z bólem na ziemię.
Zabolało.
-Dobra... czas skończyć tę zabawę chłopaki- rzekłem powoli się podnosząc.
Przyczepiłem ostatniego do ściany, sprawnie odbierając mu broń.
-Co to za jakieś kosmiczne zabawki? Wygląda jak jakiś pistolet z gwiezdnych wojen...- mruknałem wyrywając z broni jej zasilacz czyli małą fioletową kuleczke.
-Dobra chłopaki, ja już będę spadał, jak coś to zadzwońcie, a i ty- wskazałem na gapia stającego niedaleko.
-Tak, Spidermanie?- spytał ewidentnie zaszczycony, że do niego się zgłosiłem.
-Zadzwoń proszę na policję- powiedziałem z entuzjazmem, po czym zadowolony wystrzeliłem pajęczynę kierując się na budynek, gdzie wcześniej przesiadywałem.
Od razu po wylądowaniu podbiegłem do plecaka, który wcześniej zostawiłem i wyjełem bandaże, gdyż podczas jednego upadku poczułem kilka otwierających się ran.
Usiadłem na krawędzi z wielkim uśmiechem, byłem bardzo zadowolony, że w pewien sposób pomagam ludziom.
Gdy w końcu się opatrzyłem spojrzałem na dziwny zasilacz.
-Karen, wiesz co to jest?
-Niestety nie mogę znaleźć tego urządzenia w żadnej bazie danych, to silny zbiór niezidentyfikowanej energii.
-Dzięki, trzeba będzie to rozpracować- mruknąłem, pakując przedmiot do plecaka, gdy nagle poczułem pajęczy zmysł.
Szybko założyłem na siebie maskę, po czym usłyszałem znany wszystkim głos.
Wstrzymałem oddech.
-Witaj Spidermanie- zamarłem, gdy moim oczom ukazał się nie kto inny jak Anthony Edward Stark.
-D-dzień dobry...- rzekłem, nie mogąc nic innego z siebie wydusić.
-Niezła robota, widziałem cię w tym banku- miliarder usiadł koło mnie bacznie mi się przyglądając.
-Jesteś cały?- spytał widząc bandaże leżące koło mnie
-Tak, to tylko kilka zadrapań, nie musi pan się przejmować- rzekłem z niedowierzaniem i entuzjazmem w głosie.
-Nie mam pojęcia jak definiujesz kilka zadrapań, lecz nie zgadzam się z tobą Spidey- odezwała się nie pytana sztuczna inteligencja, przez co przeklnełem w duchu, że jej to zaprogramowałem.
-Ugh, zamknij się Karen- zaśmiałem się w myślach, gdy Iron Man zaczął się szybko rozglądać nie wiedząc kto się odezwał.
-Przepraszam Panie Stark, to tylko Karen, moja sztuczna inteligencja- teraz już parsknołem śmiechem, widząc opuszczoną szczękę miliardera.
-Może i nie dorównuje Friday ale pomaga- dodałem lekko się uśmiechając, czego nie było widać przez maskę.
-Czuje się urażona, potrafię wiele więcej niż Friday- rzekła AI z smutkiem w głosie, a ja zrobiłem się cały czerwony, jak dobrze, że miałem na sobie maskę
-To ona odczuwa emocje?!- dopytywał miliarder, na co tylko pokiwałem głową
-A tak właściwie to co pana do mnie sprowadza?- spytałem z ciekawością w głosie.
Nastąpiła dłuższa cisza, najwyraźniej miliarder nie wiedział od czego zacząć.
-Od dłuższego czasu cię obserwuje dzieciaku i muszę przyznać nieźle sobie radzisz, tak sobie myśleliśmy, że jeśli byś chciał to moglibyśmy zrobić ci jakiś trening, wiesz... Poznałbyś avengersów... A i oczywiście nie musisz nam zdradzać swojej tożsamości, możesz być w masce.
-Jeżeli nie byłoby takiego problemu...- zacząłem, lecz starszy mi przerwał.
-Młody, gdybym miał coś przeciwko tobym cie nie zapraszał, a pozatym ta banda przebierańców już od tygodnia mnie męczy bym cię zaprosił do wierzy- na jego słowa lekko się uśmiechnęłem, po czym niepewnie odpowiedziałem.
-Myśle, że mógłbym wpaść.
-Świetnie, co ty na jutro o 16?
-Będę, dziękuję i do widzenia panie Stark- krzyknąłem, nakładając na ramię plecak i skoczyłem z budynku.
***
Pov Tony
Gdy Spiderman zeskoczył z budynku, od razu zerwałem się, kompletnie zapominając, że umie latać na pajęczynie.
Z przerażeniem w oczach patrzyłem jak spada w dół, po czym odetchnołem z ulgą gdy z jego nadgarstka wyleciała pajęczyna.
Jak on to robił?
CZYTASZ
Przypadek czy przeznaczenie? | Peter Parker
Science FictionGdy zagubiony nastolatek przypadkiem myli numery... jego życie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni.