Rᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 27

14 9 10
                                    

Jestem w obozie Juana od 24 godzin. Cały gang El Hernández szykuje się d9 bitwy z O'Driscollami. Juan wyznaczył Daniela Pendo by oszukał gdzie obecnie znajduje się Bill Chash i cały gang.

Reszta zbierała broń, amunicję i ewentualnie ładunki wybuchowe.

Był poranek dnia w którym mieliśmy wyruszyć na O'Driscolli. Pendo przyjechał wczoraj wieczorem z informacją, że są w chacie Six Point w okolicach Heartlands.

Wszyscy już przygotowani, czekaliśmy na McCalla z jego Gangiem. Siedziałam na krześle i paliłam z Juanem papierosa.

- Gdy załatwimy tych draniów - odezwał się Hernandez. - To to potem...

- Odchodzę - oznajmiłam paląc papierosa. - Pomogłam wam i poznałam gang, ale obecnie po tym wszystkim myślę, żeby już przestać kraść i zabijać...

- Chcesz powiedzieć, że idziesz na "emeryturę"? - spytał się mnie poprawiając kapelusz.

- Yhm - potwierdziłam. - Znasz jakieś dobre miejsce dla takich jak ja?

- Tak. Jest pewien stan... - zaczął Hernández. - Nazywa się South Yountea. Graniczy z San Perito od strony wschodnich kopalń i Kalifornią. Myślę że to idealne miejsce dla Ciebie.

- South Yountea? - zapytałam. - Skąd wiesz o takim miejscu?

- Mój wujek tam mieszkał. Często do niego jeździliśmy na wakacje z Flaco - odpowiedział.

- Dzięki Juan - podziękowałam mu wrzucając papierosa w piach. - Na pewno się tam wybiorę...

I wtem do obozu wjechało 15 ludzi, z bronią w kabinach i na plecach. Na czele tych jeźdźców był nikt inny jak Jonathan McCall, który jak tylko zatrzymał konia, zsiadł z niego i przywitał się z nami.

- Dokąd zmierzamy? - spytał gdy już sobie podawaliśmy dłonie.

- Do chaty Six Point - oznajmiłam.

- Znam to miejsce - rzekł McCall. - Aż za dobrze...

- Jak to? - spytał Hernandez.

- Dwa lata temu mieliśmy układy z O'Driscollami, jeszcze zanim umarł ten cały ich szef. Szybko pożałowalismy tego... zabili moich 4 ludzi. A chodziło tylko o bimber i broń...

- Możecie tą bitwę uznać za zemstę za to co każdemu z nas zrobilły te podłe bydlaki - oznajmiłam. - Mi zabili męża...

- Mi czterech ludzi - dodał McCall.

- A mi tylko wujka... - Oznajmił Juan.

- Tego z South Yountea? - spytałam.

- Tak. Wyjechał raz do nas powozem. Niestety nie dojechał... - Oznajmił ze smutkiem Juan.

- Dobrze... wyruszajmy! - krzyknęłam do gangu El Hernández. - Podobno czas to pieniądz. Mam nadzieję, że jeszcze są w tej chacie Six Point!

Cały gang, licząc McCalla i Juana, wsiadł na konie i wyruszył za mną.
Obok mnie w galopie jechał Hernandez i Jonathan na swych koniach.

- Myślisz, że na tym zrobimy? - spytał Richard do McCalla.

- Tu nie chodzi o zarobek - odpowiedział. - Ale o spłacenie długu i zemstę...

- Jak chcesz - stwierdził Rick i zakończył rozmowę.

- Podobno jest tam ponad 150 ludzi - oznajmił do Juana Pendo. - Na 100% kogoś stracimy...

- Może stracimy może nie - odrzekł Juan. - Ważna jest nadzieja, że tak się nie stanie...

Jechaliśmy dalej galopem. Wjeżdżaliśmy właśnie do West Elizabeth kiedy to cztery osoby, ubrane w mundury pinkertońskie zaczęły nas śledzić...

 Sᴀᴅɪᴇ Aᴅʟᴇʀ - Łᴏᴡᴄᴢʏɴɪ Nᴀɢʀᴏ́ᴅ / Red Dead Redemption Where stories live. Discover now