Rᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 13

7 10 8
                                    

Cały gang zebrał się przed południem na dworze z przygotowaną bronią palną, ewentualnymi ładukami wybuchowymi i ciepłym ubraniem.

Juan palił już trzecie cygaro, nie wiem czym było to spowodowane.

Gdy byliśmy już gotowi wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy do Big Valley.

Juan po drodze wytłumaczył nam plan:

- Archibald Presidos i ostatni członkowie gangu Los Pistoleros ukrywają się w Strawberry. To tam ich załatwimy. Podobno zaszyli się w hotelu i przejęli całe miasteczko dla siebie. Archibald siedzi, albo w Hotelu, albo na poczcie, albo w biurze szeryfa.

Droga minęła nam szybko iż jechaliśmy galopem. Konie były zmęczone i spragnione gdy byliśmy blisko miasta.

Nagle zaczęło padać i rozpoczęła się burza. Błyskawice tańczyły na niebie, rozbłyskując ponure niebo.

Zanim wjechaliśmy do Strawberry wszyscy stanęliśmy.

- Zapalcie papierosy i zapamiętajcie ich smak, bo to może być nasza ostatnia godzina - Oznajmił Juan.

Tak jak kazał wszyscy, bez wyjątku zapalili papierosy. Tylko Juan zapalił cygaro....

Po minucie ruszyliśmy.

Wjechaliśmy do miasta kłusem. Każdy szykował broń. Nie było tłumów. Ogólnie nie było nikogo.

Rozglądaliśmy się za potencjalnym zagrożeniem, ciągle trzymając rękę na broni.

Nagle strzał gdzieś z góry! Kula przebiła klatkę piersiową jednego z naszych.... konie zaczęły wariować.

Zaczęła się ostra potyczka. Był ogromny deszcz ołowiu. Zabiłam kilkunastu i schowałam się za ścianą sklepu wielobranżowego.

Z moich naliczeń wrogów było dwudziestu. Ciągle ich przybywało, no i ciągle znikało.

Nagle ktoś z nożem się na mnie rzucił. Upadłam na ziemię, a ten mężczyzna próbował wbić swój sztylet w mój brzuch. Na szczęście zauważył to Lee i zastrzelił go.

- Dzięki, Chang! - odezwałam się, wstając z desek.

- Proszę bar.... - urwał gdyż ktoś strzelił mu w głowę obrzynem. Jego mózg doleciał, aż do mnie i upaprał mój płaszcz.

- Kurwa! - usłyszałam komentarz Juana. - Tracimy ludzi! Pendo ruszaj z drugiej strony mostu, weź panią Adler i Mateo!

We troje poszliśmy w lewo po moście i strzelaliśmy do małej liczby przeciwników.

Gdy dotarliśmy na drugą część miasta, zobaczyliśmy, jak Los Pistoleros rozkładają na wozie Gatlinga!

- O cholera! - krzyknął Pendo. - Ruszam ostrzec Juana. Wy dwaj rozwalcie ich!

Zaczęliśmy zadymę z znienacka. W sumie nie było ich tak wielu, więc dotarliśmy do wozu w minutę.

Przejęłam Gatlinga i zabiłam ostępy wrogów na moście. Zostali tylko ci którzy walczyli z kompanią Juana.

Nagle ktoś rzucił do nas dynamit, a wybuch rozwalił tylne koło.

- Cholera! - skomentowałam. - Ruszaj po innych!

- Jasne, Adler! - krzyknął biegnąc w stronę drugiego mostu.

- Sadie! - poprawiłam go. - Proprostu. Sadie!

Nagle z tyłu osaczyli mnie jeźdźcy. Zaczęli do mnie strzelać, a ja wykończyłam ich Gatlingiem.

Na horyzoncie widziałam nie tylko nadchodzących mężczyzn z gangu, ale także kolejnych wrogich jeźdźców.

 Sᴀᴅɪᴇ Aᴅʟᴇʀ - Łᴏᴡᴄᴢʏɴɪ Nᴀɢʀᴏ́ᴅ / Red Dead Redemption Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz