Ameryka i Ja

Por AlicjaStoryTime

42.2K 1.6K 124

Życie Maddison Erskin wywraca się o 180 stopni, gdy po utracie ojca odkrywa u siebie niespotykane zdolności... Más

1. Sierżant Erskine
2. Eksperyment
3. Kapitan Ameryka
4. Drużyna Kapitana
5. Bucky Barnes
6. Włamać się do HYDRY
7. Lądując w oceanie
8. Wyciągniemy Cię
9. 30 lat
10. Chwilowa wolność
11. To żebyś o nas nie zapomniała
12. Stara znajomość
13. Sam Wilson
14. Wszyscy podsłuchują
15. Powrót do przeszłości
16. Zimowy Żołnierz
18. Nowy początek
19. Avengers assemble
20. Ultron
21. Rodzeństwo Maximoff
22. Dom. Rodzina. Spokój...
23. Sokovia
24. Nowiny
25. Żołnierzu?
26. Ucieczka z więzienia
27. Schronienie w Wakandzie
28. Czasami trzeba zrobić coś wbrew sobie
29. Powrót do przeszłości
30. Nie zamykaj oczu
Epilog

17. Projekt WIZJA

1.2K 44 2
Por AlicjaStoryTime

Steve podbiegł do bruneta chcąc go przewrócić, lecz ten odwrócił się i uderzył metalową ręką w tarczę. Obaj przez chwilę siłowali się, jednak po chwili Zimowy, złapał tarczę kapitana, odciągając ją na bok i kopną Steve'a w brzuch. Blondyn odleciał kawałek do tyłu lądując na asfalcie. Zimowy zaczął strzelać, do Steve'a, gdy ten obronił się tarczą, brunet odrzucił pistolet na bok i zeskoczył z samochodu, wyjmując mały karabin. Steve podbiegł i schował się za samochodem. Gdy brunet przeładowywał broń, Kapitan skoczył na niego wytrącając mu broń z ręki. Po chwili zaczęli walkę wręcz. Zimowy, zabrał Kapitanowi tarczę, mając nad nim chwilową przewagę. Gdy Steve ruszył na niego, ten rzucił tarczą, która wbiła się w samochód. Brunet wyciągnął nóż i zaatakował Rogersa. Steve bronił się przed każdym zadanym ciosem, czasem sam atakując. Gdy udało mu się rozbroić bruneta, zaatakował go, posyłając go na jeden z samochodów. Po chwili walki Steve został podniesiony za szyje bionicznym ramieniem i rzucony do tyłu. Mimo to szybko się podniósł i kontynuował walkę. Kolejny nóż, kolejne ataki i obrona. Steve'owi udało się zdobyć tarcze i walczył dalej. Po chwili udało mu się, odrzucić Zimowego, przy okazji zrzucając jego maskę. Brunet przeturlał się kawałek, po czym wstał ukazując swoją twarz.

- Bucky? - spytał zszokowany Steve.

- Kim do cholery jest Bucky? - Spytał groźnie ruszając na blondyna. W tym momencie nadleciał Falcon, przewracając Bucky'ego. Brunet podniósł się szybko, strzelając do Kapitana, jednak nie trafił, a mi udało się w końcu zdobyć, porzuconą przez niego broń i podpierając się o samochód wystrzeliłam w stronę bruneta pocisk. Brunet zrobił unik, ale po wybuch nie było go już widać. Nagle na miejsce zdarzenia nadjechało kilka czarnych furgonetek. Agenci opuścili samochody i otoczyli nas celując do nas z karabinów. Puściłam trzymaną przeze mnie broń i oparłam się o samochód. Agenci podeszli do mnie i skuli moje ręce kajdankami, ciągnąc mnie do samochodu. Usiadłam na tylnym siedzeniu opierając głowę o ścianę samochodu. Na przeciwko mnie posadzili Sama, a obok mnie Steve'a.

- To był on – odezwał się po chwili Steve, patrząc nieprzytomnym wzrokiem na podłogę. - Patrzył mi w oczy, ale mnie nie poznał.

- Stary daj spokój, minęło siedemdziesiąt lat – powiedział Sam.

- Zola. Odział Bucky'ego dostał się do niewoli robili na nim eksperymenty. Jakoś odratował Bucky'ego po upadku. Jakoś go znalazł i...

- Nie twoja winna, Steve – przerwałam mu, słabym głosem opierając głowę na jego ramieniu. Blondyn przeniósł swój wzrok na mnie i ocknął się.

- Ona potrzebuje pomocy – zwrócił się ostro do strażników. - Jeśli jej nie opatrzycie zaraz się tu wykrwawi. - Strażnik uniósł tylko pałkę na prąd i włączył ją ostrzegawczo. Steve już chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu.

- Daj spokój, dam radę - po moich słowach, strażnik grożący Steve'owi, zamachnął się i obezwładnił drugiego strażnika. Po chwili zdjął hełm i ukazała nam się Maria Hill.

- Ten nocnik uciska na mózg – westchnęła patrząc na kask. - Co to za jeden? - spytała patrząc na Sama. Gdy furgonetka jechała, Hill wycięła dziurę w podłodze, którą uciekliśmy. Na ulicy czekał już na nas drugi samochód. Wsiedliśmy do niego i ujrzałam Natashe, za kierownicą.

- Dobrze cię widzieć - uśmiechnęła się do mnie rudowłosa.

- Powiedziałabym to samo, ale jak na razie to kiepsko widzę. - uśmiechnęłam się słabo, siadając na fotelu. Steve usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem. Hill podała mu gazę, którą przycisnął do mojego ramienia. Wyjechaliśmy z miasta, kierując się w stronę lasu. Oparłam głowę o ramię Steve'a przymykając oczy.

- Tylko nie zasypiaj – dotarł do mnie zatroskany głos blondyna. Uśmiechnęłam się słabo z trudem otwierając oczy. Dojechaliśmy na miejsce, a Steve pomógł mi wysiąść z samochodu i podtrzymując mnie ruszyliśmy w stronę konstrukcji przypominającej tamę. Potknęłam się i całe szczęście, że Steve mnie trzymał bo zaliczyłabym niemiłe spotkanie z ziemią.

- Może jednak cię zaniosę - powiedział z uśmiechem łapiąc mnie w tali i pod kolanami. Objęłam rękami jego szyje i oparłam głowę o jego ramię. Steve wniósł mnie do budynku, po chwili podszedł do nas lekarz. Steve wniósł mnie do sali sadzając na łóżku, a lekarz od razu zaczął mnie opatrywać.

- Niech pan wyciągnie kule. Rana się zaraz zregeneruje – powiedział Steve stojąc nad nami.

- Ktoś czytał moją kartotekę – zaśmiałam się, lecz po chwili moją twarz wykrzywił grymas bólu.

- Musicie kogoś zobaczyć – do pomieszczenia weszła Hill. Lekarz wyciągnął pocisk z mojego ramienia i zakleił ranę. Wstałam z pomocą Steve'a i razem weszliśmy do pomieszczenia, gdzie siedział Nick Fury.

***

- Uszkodzony kręgosłup, przebity mostek, złamany obojczyk, dziura w wątrobie i totalny ból głowy. - wymieniał obrażania, gdy piątką siedzieliśmy przy stole.

- Jeszcze odma opłucnej – dodała Hill.

- Ta wypadło mi z głowy. Ale poza tym to nic mi nie jest.

- Jak to możliwe? - spytał Steve – Lekarz podpisał akt zgonu.

- Erytrotoksyna B, serce uderza raz na minute. Banner to wynalazł na stres. Nie bardzo mu pomagało, ale nam się przydało.

- Po co to wszystko? Mogłeś powiedzieć - Steve odezwał się z żalem.

- Chcieliśmy, żeby myśleli, że im się udało. - odparła Hill.

- Jak zginiesz, zamachy ustają – dodał Fury. - A zresztą, nie wiedziałem komu ufać.

- Co z HYDRĄ? - spytałam po chwili ciszy.

- HYDRY nie pokonamy, ale musimy zapobiec projektowi wizja. - odparła Hill, otwierając walizkę z trzema kartami.

- Gdy lotniskowce osiągną pułap kilometra, łączą się z satelitą i namierzają cele. Musimy się na nie dostać i podmienić układy celujące na nasze. - tłumaczył Fury.

- I wszystkie trzy na raz. Musimy mieć pod kontrolą całą formacje. Jeżeli zostanie chociaż jeden sprawny zginą tysiące. - uzupełniła Hill.

- Musimy zakładać, że członkowie załóg należą do HYDRY. Trzeba ich pokonać i zainstalować te układy i może miejmy nadzieje uda nam się ocalić...

- Niczego nie będziemy ocalać – przerwał czarnoskóremu Steve. - Nie rozwalamy tylko statków Nick, ale całą TARCZĘ.

- Nie miała z tym nic wspólnego. - kłócił się Fury.

- Zleciłeś mi tę misję i tak się ona skończy. TARCZY nie można ufać, sam tak mówiłeś. Mieliście HYDRĘ pod nosem i nikt nie zauważył. - podniósł głos Rogers.

- A czemu siedzimy w jaskini? Ja zauważyłem.

- Ilu najpierw zginęło ludzi? - Fury popatrzył po wszystkich zgromadzonych.

- Nie wiedziałem o Barnsie – odpowiedział po chwili.

- Gdybyś wiedział, nie ukryłbyś tego? - zapytał z wyrzutem Steve. - Ograniczenie dostępu do informacji, tak? TARCZA, HYDRA, dosyć tego.

- Popieram – odezwała się Hill. Fury spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym przeniósł pytający wzrok na Natashę. Dziewczyna odchyliła się na krześle patrząc wymownie w oczy Nicka. Ten następnie przeniósł swój wzrok na Sama.

- Na mnie nie patrz robię to co on tylko wolniej. - Fury, przeniósł wzrok na mnie z nadzieją w oczach.

- Widziałam jak działa HYDRA i jak wyglądała TARCZA na początku. Te dwie organizacje dużo się nie różnią. Każdy eliminuje wroga. Eliminują siebie nawzajem. Mam dosyć patrzenia na śmierć niewinnych osób. Szczególnie, że do większości się przyczyniłam. Trzeba zniszczyć obie organizacje.

- Hm. No to... - Fury oparł się o krzesło – Teraz ty wydajesz rozkazy Kapitanie.

***

- Steve - podeszłam do stojącego na dachu budynku blondyna. Przeniósł na mnie swój wzrok i uśmiechnął się lekko.

- Lepiej wyglądasz – powiedział odwracając się w moją stronę. Uśmiechnęłam się lekko, lecz zaraz spuściłam wzrok na swoje stopy. - Co się dzieje? - spytał Steve łapiąc mój podbródek i lekko unosząc. - Maddie?

- Wiedziałam o Buckym – wypaliłam w końcu, wiedząc, że za chwilę może zabraknąć mi na to odwagi. Steve spojrzał na mnie z żalem, odwracając się po chwili i opierając dłonie o poręcz, a ja poczułam jak do oczu napływają mi łzy.

- Czemu nic nie mówiłaś? - przełknęłam gule w gardle, na jego suchy głos.

- Steve przepraszam, ale za każdym razem jak chciałam ci powiedzieć coś się działo. Po za tym, jak miałam ci to przekazać. Steve, nasz przyjaciel z dzieciństwa jest zawodowym mordercą, a ja pomagałam HYDRZE czyścić mu pamięć? - Steve odwrócił się do mnie. - Wiesz, że on tam będzie? - przerwałam chwile ciszy.

- Tak. - odparł spuszczając głowę.

- I wiesz również, że może nas nie poznać? I będziemy musieli się bronić, a nawet... - nie dokończyłam czując blokującą dalej moje słowa gulę w gardle.

- Wiem, ale również wiem, że żadne z nas nie będzie w stanie go zabić. - podeszłam do barierki i stanęłam obok blondyna patrząc się przed siebie. - Pamiętasz pogrzeb mojej mamy? - przerwał ciszę. Obróciłam głowę w jego stronę, gdy patrzył na mnie wyczekująco. Pokiwałam twierdząco głową. - Powiedział mi, że nigdy nie zawiedzie kumpla. Ja tego też nie zrobię.

- Nie poznał nas dzisiaj. - powiedziałam patrząc z powrotem na krajobraz.

- Dzisiaj, tuż przed tym jak zacząłem z nim walczyć, celował do ciebie, ale nie strzelił. Myślę, że sobie przypomniał.

- HYDRA na pewno wyczyściła mu pamięć...

- To mu ją przywrócimy. - warknął uderzając rękoma w barierkę i zaciskając na niej dłonie. Odsunęłam się kawałek lekko wystraszona. Po chwili blondyn wziął głęboki oddech, zamykając na chwilę oczy, po czym obrócił się do mnie. - To nasz przyjaciel i nie poddam się dopóki go nie odzyskam. Mam nadzieję, że mi pomożesz.

- Oczywiście – odpowiedziałam bez chwili zawahania. Steve podszedł do mnie, i przyciągnął do siebie zamykając w szczelnym uścisku. - Przepraszam, że nie powiedziałam ci o nim wcześniej. - powtórzyłam.

- Nie myśl już o tym. Najważniejsze, że wiem, że żyje i że mam ciebie. - Steve odsunął mnie od siebie po czym odwrócił się i ruszył przed siebie. - Szykuj się musimy ruszać.

- A ty dokąd? Wejście z drugiej strony. - patrzyłam na niego skonsternowana.

- Muszę pójść po strój – odpowiedział odwracając się na chwilę. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi, lecz blondyn szybko zniknął mi z pola widzenia. Wzruszyłam ramionami po czym skierowałam się na schody, prowadzące do wejścia.

-Szukaliśmy cię -powiedział Bucky, wchodząc za Stevem po schodach, prowadzących do jego skromnego mieszkania. – Rodzice chcieli cię podwieźć na cmentarz.

- Wiem, przepraszam. - powiedział blondyn przeczesując swoją chudą ręką włosy. - Chciałem pobyć sam.

- Jak poszło? – spytałam opierając się o balustradę, gdy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania.

- W porządku – odparł Steve – Leży koło taty.

- Słuchaj Steve... - zaczął Bucky, ale nie dane mu było skończyć.

- Wiem co chcesz powiedzieć, ale jakoś... - Steve urwał, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów.

- Będziesz spał na kanapie, wiesz jak kiedyś – Bucky uśmiechnął się lekko, próbując rozluźnić atmosferę. Steve wsadził ręce do kieszeni kurtki szukając klucza. – Będzie fajnie. Wyczyścisz mi czasem buty, albo wyniesiesz śmieci. - Bucky podszedł do leżącej obok słupka cegły i kopnął ją odsłaniając leżący pod nią klucz. Brunet schylił się i podniósł metal wręczając ją przyjacielowi. - No chodź – powiedział już poważnie, z troską w oczach.

- Dzięki Buck, ale dam sobie rade – odparł blondyn uśmiechając się lekko.

- Jasne – westchnął Barnes - Ale nie musisz. Ja kumpla nie zawiodę Steve – położył dłoń na kościstym ramieniu blondyna i ścisnął lekko.

- Naprawdę dam radę – odparł Steve otwierając drzwi mieszkania.

- Wiemy – powiedziałam odpychając się od barierki i stając naprzeciwko blondyna – Ale pamiętaj, zawsze jesteś u nas mile widziany. Miejsca nie zabraknie – uśmiechnęłam się przytulając blondyna. - Trzymaj się – powiedziałam puszczając go. Steve uśmiechnął się tylko i wszedł do swojego mieszkania zamykając za sobą drzwi.

- Hej, wszystko w porządku? – z rozmyślań wyrwał nie głos Natashy.

- Tak, tak. Zamyśliłam się tylko – uśmiechnęłam się lekko. - Masz może pożyczyć jakiś strój do walki?

- Chyba nie chcesz jechać na tę misję? - rudowłosa zmarszczyła brwi – Jesteś ranna.

- Nic mi nie jest – odpowiedziałam odwijając bandaż i pokazując zasklepioną ranę. - Szybsza regeneracja. - dodałam widząc jej zdziwiony wzrok.

- Niech ci będzie – uśmiechnęła się lekko i razem poszłyśmy do pomieszczenia z ubraniami i bronią.

Szliśmy przez las kierując się do Triskelionu. Na przodzie szła Maria Hill, wyznaczając trasę. Za nią ubrany w swoje skrzydła Sam, dalej szedł Steve w swoim stroju, który jak się okazało „pożyczył" z muzeum. Wyszliśmy na małą polane, a między drzewami widać było, dwa wysokie budynki, należące do TARCZY, a właściwie to do HYDRY. Zatrzymałam się na chwilę patrząc na dwie betonowe wieże. Steve obrócił się i widząc moje zawahanie, podszedł do mnie.

- Będzie dobrze – powiedział łapiąc mnie za dłoń. Pokiwałam jedynie nieznacznie głową, nadal wpatrując się w budynki. Steve uśmiechnął się lekko i ruszył do przodu, nadal trzymając moją dłoń, w efekcie czego pociągnął mnie lekko za sobą. Zrobiłam dwa kroki, po czym zatrzymałam się, zmuszając do tego samego blondyna. Rogers odwrócił się patrząc na mnie pytającym wzrokiem.

- Postaraj nie dać się zabić, dobrze? Zostałeś mi tylko ty i... ja... - zaczęłam się jąkać nie mogąc dobrać dalszych słów.

- Też cię Kocham – powiedział z uśmiechem, zbliżając się o krok. Oddałam uśmiech, zawstydzona spuszczając swój wzrok na ziemie. Po kilku latach w HYDRZE i wypraniu mnie z emocji, nigdy nie powiedziałam nikomu, że go kocham. Szczerze mówiąc to nie miałam nawet komu. A teraz stoi przede mną miłość mojego życia, a ja nie potrafię, wypowiedzieć do niego tych dwóch prostych słów. Blondyn widząc moje zmieszanie złapał mój podbródek w dwa palce i podniósł, zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na niego. Po chwili nachylił się przyciskając swoje usta do moich. Po kilku sekundach oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy uśmiechając się lekko.

- Nie musisz tego mówić, żebym wiedział, że mnie kochasz. - otworzyłam szerzej oczy, zastanawiając się, czy Steve przypadkiem nie umie czytać w myślach. Kapitan zaśmiał się pod nosem, po czym złapał moją dłoń ruszając w dalszą drogę.

Przemknęliśmy do środka budynku, obezwładniając po drodze kilku agentów i zabierając im bronie. Przeszliśmy do serwerowni - centrum całego budynku i-Hill podłączyła się do głównej sieci, zmieniając częstotliwość wszystkich słuchawek osób w środku, co musiało zmusić kogoś do wyjścia. Wszystko poszło zgodnie z planem, bo po chwili wielkie drzwi otworzyły się powoli. Stanął w nich młody mężczyzna, a gdy tylko zobaczył nas z wycelowaną w jego stronę bronią, zamarł.

- Pan pozwoli – odezwał się Steve. Mężczyzna podniósł ręce w geście poddania przepuszczając nas w drzwiach. Blondyn podszedł do głównego panelu, zdejmując maskę i kładąc ją na blacie. Pochylił się nad mikrofonem, a gdy Hill dała mu znak, zaczął przemowę.

- Pracownicy TARCZY mówi Steve Rogers. Ostatnio dużo o mnie słyszeliście. Niektórym z was kazano mnie tropić. Czas byście poznali prawdę. TARCZA nie jest taka jak sądziliśmy, opanowała ją HYDRA. Dowodzi nią Alexander Pierce, ekipy STRIKE i WIZJI również do niej należą, nie wiem kto jeszcze, ale na pewno tu są. Mogą stać koło was. Są o krok od celu, władzy absolutnej. Usunęli dyrektora, a to dopiero początek. Jeśli te lotniskoptery wystartują, HYDRA będzie wstanie zabić każdego kto się jej sprzeciwi. Musimy ją powstrzymać. Wiem, że wiele żądam, ale cena wolności jest wysoka. Od zawsze. Ja jestem gotów ją zapłacić. Jeśli zostałem sam to trudno. Lecz wierzę, że tak nie jest. - Steve zakończył swoją wypowiedź i wyłączył mikrofon.

- To z netu ten tekst? Nie mów, że ty tak z głowy – zaśmiał się Sam podchodząc do Steve'a. Uśmiechnęłam się lekko na tę uwagę, co zauważyłam również u Steve'a. Maria usiadła przy jednym z komputerów, podłączając się pod dane TARCZY na temat lotniskopterów. Razem z Samem i Stevem wyszliśmy z pomieszczenia kierując się w stronę podziemi, gdzie stały maszyny.

- Właśnie startują – usłyszałam w słuchawce głos agentki. Całą trójką skierowaliśmy się do pasów startowych skąd mogliśmy łatwo przedostać się na startujące maszyny.

- Hej, jak odróżnimy dobrych od złych? - zapytał Sam, gdy biegliśmy do krawędzi budynku.

- Źli będą do ciebie strzelać – odpowiedziałam skacząc i za pomocą mocy przeniosłam się na wznoszący się pierwszy lotniskopter. Od razu po wylądowaniu w moją stronę poleciały pierwsze pociski. Upadłam na ziemie robiąc przewrót w przód i chowając się za jedną ze skrzyń. Wyjęłam z kabury pistolet i wychyliłam się lekko by oddać kilka celnych strzałów. Agenci padli na ziemie a ja wyszłam z kryjówki kierując się do wnętrza maszyny, w tym samym czasie zmieniając zużyty magazynek. Włożyłam nowe naboje i odbezpieczyłam broń, gdy poczułam zimno metalu na mojej kostce, a potem mocne szarpnięcie w dół. Wylądowałam na ziemi tym samym wypuszczając z dłoni broń, która poleciała aż na krawędź lotniskoptera, by następnie spaść w przepaść. Obróciłam się na plecy, by dostrzec, wpatrujące się we mnie wyprane z emocji czekoladowe oczy.

- Dlaczego zawsze atakujesz mnie? - westchnęłam, wyrywając nogę z jego uścisku i podnosząc się szybko gotowa do walki, a po chwili metalowe ramię zadało pierwszy cios.

Seguir leyendo

También te gustarán

39.3K 1.1K 52
Isabella Riddle, córka najpotężniejszego czarnoksiężnika trafia do Hogwartu. Poznaje tam grupkę przyjaciół, Dracona Malfoy'a, Blaisa Zabinni oraz Th...
61.6K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
145K 6.8K 49
Angel jest córką Luka i Daisy Hemmings. Cameron jest synem Ashtona i Rosalie Irwin. Razem przyjaźnią się od zawsze. Urodzili się w tym samym dniu. Ch...
72.1K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?