Powietrze to nie tylko tlen [...

By Pisarka_z_marzeniami

44.1K 1.1K 224

Wydawać by się mogło, że historia o nieśmiałej dziewczynie dołączającej do nowej klasy i chłopaku z przeszłoś... More

Prolog
1 - Wstęp
2 - Głupia, naiwna. Winna.
3 - Ktoś stały
4 - "Zmiany, [...] ale czy na lepsze?"
5 - "Taaak, to będzie ciekawy wieczór... "
6 - "Już nic nas nie łączy"
7 - "Wszystko robiłaś z własnej woli"
8 - "Żyłam będąc martwą"
9 - "Cholera, mielibyśmy ładne dzieci"
10 - "Powinni dołączyć do ciebie instrukcję obsługi"
11-"Wiesz kogo on jest przyjacielem?"
13 - "J-ja, pierdole, musimy pogadać..."
14 - "Nie chcę, żebyś tak mnie postrzegał"
15- Powrót do żywych
16-"Czułam, że umieram"
17-"[...] stracił coś, co wydłużało się na zawołanie. Ja bym to przemyślał"
18-"Kłopoty w raju?"
19-"Skarbie zaprosił cię tylko dlatego, że ja mu odmówiłam."
20-"To wszystko było chwilowym zapomnieniem. "
21-"Był nieprzytomny przez dwa tygodnie"
22-"Mogłabym cię przytulić?"
23-"ona to wszystko przeżywała sama"
24-"Koniec?"
Epilog

12 - "Wchodzisz w to...?"

1.5K 40 6
By Pisarka_z_marzeniami

Środa, centrum tygodnia. Dwa dni szkoły za mną i dwa kolejne przede mną plus jeden przejściowy. W ten słoneczny dzień obudziły mnie promienie słońca, które przebijały się przez niezasłonięte żaluzje. Dzisiaj nie poszłam do szkoły, nie miałam tego nawet w planach. Była szesnasta, a przynajmniej taką informacje wyświetlał mój telefon, co oznaczało, że przespałam większą część dnia. Niestety jakoś mnie to nie tknęło, więc z przeciągłym jękiem odwróciłam się na drugi bok z zamiarem ponownego zaśnięcia, co jednak uniemożliwił mi dźwięk telefonu, który to nagle postanowił się rozdzwonić na dobre. Na ślepo zaczęłam go szukać, kierując się wydobywanym z niego dźwiękiem najnowszej piosenki Eda Sheerana. Kiedy tylko ta forma poszukiwań nie przyniosła efektu, a urządzenie nieprzerwanie mnie rozbudzało, niezwykle niezadowolona podniosłam się do siadu, przeczesując wzrokiem łóżko.

– Mam cię – sapnęłam, chwytając smartfona w obolałą, od spania na niej, dłoń. - Halo? - zapytałam automatycznie, nie siląc ani na uprzejmość, ani zaszczycenie spojrzeniem wyświetlacza, by upewnić się, z kim tak właściwie rozmawiam.

Halo? Sadie? No nareszcie. Zbieraj się, będę po ciebie za jakieś 20 minut. Nie próbuj się zapierać, bo wyciągnę cię choćby siłą. – Połączenie zostało zerwane, a ja siedziałam jak ten debil z telefonem przy uchu, nie rozumiejąc do końca, co się przed chwilą odpierdoliło.

Fantastyczny Nathaniel dupek Collins postanowił do mnie zatelefonować, składając mi niechciane wizyty oraz zmuszając mnie do irracjonalnego wyjść w jego, jakże niepożądanym przeze mnie, towarzystwie. Ten typ jest ewidentnie bipolarny.

Rano żartowniś, w szkole poważny dupek, pieprzący wszędzie wszystko, co się rusza, a następnie znowu humorzasty Pan i władca, wpadający do mojego domu, kiedy tylko mu się żywnie podoba. Ja pierdolę, kiedy to się zdarzyło tak się skomplikować? Przecież ja nawet do tego nie dążyłam. Nie chciałam jego uwagi czy atencji i wydawało mi się, że w pierwszym dniu dostatecznie mu to pokazałam. Ale najwidoczniej on miał na tę znajomość, całkowicie odbiegający od mojego, pogląd jak i zakładam, że plan. Ciota, debil, zdegenerowany egoista.

Bardzo, bardzo wkurwiona wstałam z miękkiego materaca, po drodze znajdując kartkę od Hope, iż spałam tak słodko, że nie budziła mnie przed wyjściem. I wszystko byłoby super, świetnie gdyby nie fakt, że nie spławi ona frajera, które teoretycznie będzie tu za, już, piętnaście minut, gdyż pomimo, że lekcje skończyła już dawno, to była dzisiaj umówiona na kawę ze swoim księciem z bajki, cóż za ironia. Czasami mam wrażenie, że życie; suka, specjalnie spuszcza na mnie takie gówno, żeby mieć z czegoś polewkę. Kurwa, kpina. Moje życie to jawna K-P-I-N-A.

Wpadłam do łazienki jak burza, wykonując najprostszą formę "porannej" toalety. Zęby, włosy, twarz, dezodorant, bielizna. I wyjebane. Ubrałam się w czarne jeansy z wysokim stanem, w których to tylną kieszeń wsunęłam telefon, kompletując to z dużą, granatową bluzą, z napisem "fuck me" na prawej piersi, którą dostałam kiedyś od Hope. Przysięgam, że jeżeli rzuci jakikolwiek tekst odnośnie tego, to go, kurwa, pobiję. Lub naśle jakichś dresiarzy. Cokolwiek. Ważne, żeby cierpiał. Pieprzona natura masochistki.

Zbiegłam na dół, słysząc dzwonek do drzwi. "Cześć, spierdalaj", drzwiami w twarz i kolejny odcinek Teen Wolfa. Tak, to brzmi jak doby plan. Otworzyłam drewnianą powłokę, nie sprawdzając nawet wizjera, bo nie oszukujmy się, wiedziałam kto za nimi stoi. I, woah, jakie zaskoczenie, nie myliłam się. Spojrzałam na bipolara przede mną. Wyglądał naprawdę dobrze w poprzecieranych, czarnych jeansach i czarnej bluzie z kapturem. Jego włosy zaczesywane palcami do tyłu uciekały mu na czoło, a twarz wyrażała po prostu skrajne znudzenie, ale i miała coś z wyrazu determinacji.

– Cześć, spie... – zaczęłam realizacje planu, kiedy to chłopak niespodziewanie złapał za moje uda, przerzucając mnie sobie przez ramię.

Zaczęłam piszczeć, ale on tylko zatrzasnął za nami drzwi, przekręcając w nich klucz, który wyciągnął zza lampy oświetlającej wejście i... okey. To było trochę, bardzo, creeepy. Bo jakby, skąd on wiedział, gdzie ja trzymam zapasowe klucze? Przecież do kurwy z tą informacją mógł wcześniej na spokojnie wejść do mojego domu. Tak po prostu, jak do siebie. Ta myśl wywołała ciarki na moich plecach. Co on w psychola się bawił? A nie, sorki. On nim niewątpliwie był.

Czując ruch, wygięłam jak tylko mogłam szyję, aby zobaczyć dokąd zmierzamy. I nie musiałam być jasnowidzem, żeby wiedzieć, że chłopak miał w planach zapakować mnie do swojego samochodu. Pewnie do bagażnika, wtedy to ma przejebane jak mój własny telefon kocham. A serio, smartfon, który aktualnie spoczywa w mojej kieszeni, której zawartość sprawdzam co pięć sekund, aby upewnić się, że moje maleństwo tam jest, to jedna z ważniejszych rzeczy materialnych w moim popieprzonym życiu. Mam tam wszystko i gdybym miała to stracić, to chyba skoczyłabym z mostu.

O dziwo, Nathaniel postawił mnie przed drzwiami pasażera i otworzył drzwi. Czyżby chciał dać mi wybór? Nie, jak na prawdziwego gentlemana przystało, prawie siłą wepchnął mnie do środka, niemal natychmiast zajmując miejsce kierowcy i włączając blokadę przed dziećmi. Popieprzony, zepsuty, nienormalny degenerat. A już myślałam, że w tym człowieku jest chociaż Odrobina dobrego smaku czy wyczucia. A tu proszę. Nic, pustka, dziura, wyrwa, przepaść.

Phi, dupek

–Jedziemy, fajnie, że zapytałaś, na imprezę do Steve'a. – Brak odpowiedzi z mojej strony – Chyba nie jesteś obrażona, co? – prychnął, a ja nadal milczałam.

Widziałam jak napina wszystkie mięśnie, próbując zachować spokój. No tak "on nie przywykł do odmowy czy odrzucenia, Sad". Ciekawa jestem, jak bardzo cierpi na tym jego wychujałe ego. Hm, mam nadzieję, że bardzo, bardzo. Postanowiłam troszkę, ale tylko tak troszeczkę go podenerwować. Ja z własnej woli na tą imprezę nie pójdę, aleee jako iż po moich przyszłych protestach będzie, jak coś czuję, istna jatka i rzeźnia, to przynajmniej teraz zrobię teatrzyk. Tak dla zabicia czasu i nudy.

Niczym rasowa dziwka, położyłam spokojnie rękę na kolanie bruneta, na co otrzymałam natychmiastowe spojrzenie, którego ja jednak nie odwzajemniłam. W dalszym ciągu wbijałam wzrok w szybę przed sobą, zachowując kamienny wyraz twarzy. I byłam z siebie dumna, bo w środku aż się we mnie gotowało, ale nie. Nie dam mu tej pieprzonej satysfakcji. Po chwili bezczynności, przesunęłam dłoń na szew jeansów chłopaka, który to przebiegał centralnie przez środek jego...hmm...przyjaciela.

Swoimi czarnymi paznokciami badałam teksturę oraz wypuklenia szwu, po którym jeździłam góra - dół. Przez wykonywaną przeze mnie czynność, chłopak zrobił się nieco twardy, ale to nie było jeszcze to, czego oczekiwałam. Po chwili przestałam się pierdolić, zahaczyłam palcami o rozporek chłopaka, który to musiał go niemiłosiernie uciskać, gdyż widziałam jego rozanielony wzrok padający ku niemu. Sorki skarbie, nie w tym życiu. Kiedy tylko jego męskość sięgała materiału spodni, wyraźnie się na nim odznaczając, szybko odsunęłam rękę, opierając łokieć o szybę i opadając na nią głową.

Całą sytuację sfinalizował ostry zgrzyt zębów chłopaka i pisk opon. Samochód gwałtownie zahamował przez co, za sprawą niezapiętych pasów, poleciałam do przodu. Następnie wszystko działo się bardzo szybko. Nate odpiął swój pas bezpieczeństwa i odsunął fotel, na którym siedział. Złapał za moje biodra, wciągając moje oniemiałe ciało na swoje kolana. Brutalnie złapał mnie za żuchwę i przysunął moją twarz tak, że jego usta znajdowały się obok mojego ucha.

– Nie próbuj ze mną takich numerów kotku, bo uwierz mi, to źle się dla ciebie skończy – wychrypiał, po czym przygryzł jego płatek.

Złapałam jego szczękę w obie dłonie, po czym przysunęłam swoje usta do jego rozgrzanej szyi, którą zaczęłam ssać i podgryzać, na co brunet nie wykonał żadnego sprzeciwu. Kiedy odsunęłam się od swojego dzieła, lekko dmuchnęłam zimnym powietrzem w pokaźną malinkę.

Nie odezwałam się, a jedynie lekko nieporadnie wróciłam na swoje miejsce. W związku z zainicjowaną przez Collins'a sytuację, czułam się jak szmaciana lalka. Na wszystko mu pozwoliłam, a moje ciało uległo zbyt łatwo. To nie tak miało wyglądać, ale, na jego nieszczęście, nie tylko on lubi stosować nieczyste zagrania. Nie dam skurwielowi poczucia jakiejkolwiek przewagi, będę grać, żeby wygrać.

***

– Te, śpiąca królewna. Jesteśmy.

Usłyszałam ten znienawidzony głos, przytłumiony lekko przez odgłosy głośniej muzyki, docierającej do nas z ogromną siłą nawet, przez zamknięte drzwi samochodu. Sąsiedzi to serio mają przejebane. Ciekawe, kiedy ktoś zadzwoni na policje. Może sama powinnam zadzwonić? Przynajmniej nie byłabym zmuszona tu być. Był taki przyjemny wieczór. Dlaczego nie mogłam jak każdy normalny człowiek leżeć w domu, na kanapie oglądając Teen Wolfa i jedząc lody, którym to wyżalałabym się jakie to mam nudne i chujowe życie? Dlaczego do kurwy ten popierdoleniec wybrał sobie na cel zgorszenia i upodlenia właśnie mnie? Matko, jaka ja się przez niego stałam wulgarna, Chryste. No i ciul. Rozbudziłam się, super.

– Ej, ty kontaktujesz czy zaliczyłaś zgona bez alkoholu? 

Chuj, mały jak jegoooo

– Wypieprzaj, co? Nie leży mi po prostu twoje towarzystwo, twoje sprężynki w mózgu jeszcze nie zaskoczyły na miejsce? Trybiki się spieprzyły? Ah nie, czekaj. Nie liczmy na coś, czego nie ma... – odparłam sennie z udawanym współczuciem.

– Cięty masz ten języczek, ale nie szczekaj tak, bo...

– Tak, tak źle się to skończy. Powtarzasz się, wiesz? Szkoda, że kiedy robiłam Ci to – wskazałam na malinkę, co sprawiło, iż ponownie się spiął – nie byłeś taki zdegustowany pracą mojego języka. – Posłałam dupkowi zwycięski uśmiech, wychodząc z samochodu.

Mówiłam, że nie mam ochoty na tą imprezę? To teraz już mam. Alkohol. Dajcie mi kurwa A-L-K-O-H-O-L. Muszę się schlać. Nie jest to dobry pomysł w "moim stanie" ale no cóż. Cytując klasyka "jebać to". Mam już szczerze dość bycia zawsze tą odpowiedzialna i grzeczną. Dzisiaj mam szansę się wyluzować i dobrze bawiąc, więc to zrobię.

 Pewnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni, gdzie zapewne znajdował się cel moich poszukiwań. Wódka z colą, wódka z red bullem, wódka z sokiem...? Wódka z wódką. No i bajlando.

***

Po godzinie już byłam poważnie wstawiona. Nie widziałam się z Collins'em, od czasu naszej nieco ostrej wymiany zdań, po której wyszłam z jego auta, a on mnie nie zatrzymał, co bardzo mi odpowiadało. Korzystając z mojej popierdolonej sytuacji głównie piłam, przy okazji tańcząc z jakimiś przypadkowymi kolesiami. Bo dlaczego nie? Chciałam poczuć się wolna i bez zmartwień? Proszę bardzo. 

Aktualnie bawiłam się z jakimś blondynem, do wolnej, piosenki Rihanny. Czułam jego ręce na swoim ciele, co przez znaczący nadmiar trunku w moim organizmie, niezbyt mi przeszkadzało, a wręcz napędzało i było całkiem przyjemne. Chłopak nie był w moim typie, ale zdecydowanie jego uroda była niczego sobie.

Ciepły oddech blondyna owiewał mój kark, na którym to składane były mokre pocałunki. Było to przyjemne, ale nie było tym, czego podświadomie pragnęłam. Nie wiem czego brakowało temu chłopakowi, ale po prostu czułam, że to nie to. Odwróciłam się napięcie, przerywając osobie za mną wykonywaną czynność i szybkim krokiem przemierzyłam prowizoryczny parkiet, ponownie trafiając do kuchni. W kilka chwil przygotowałam sobie drinka, na szczęście pamiętając o tym, aby uważać na  innych ludzi w pomieszczeniu, gdyż nie miałam ochoty zostać naćpana, a następnie zgwałcona w jakiś krzakach. Kiedy przyrządzona w moim czerwonym kubeczku mikstura zniknęła po zaledwie kilku sekundach, postanowiłam przygotować sobie jeszcze parę kolejek.

Bo dlaczego nie?

Kiedy mój stan ze stabilnego gwałtownie przeszedł w mocno, naprawdę mocno nietrzeźwy, postanowiłam ruszyć na poszukiwania bruneta, który mnie tutaj przywiózł. Mam nadzieję, że nie pił, bo jak nie będę miała transportu to go zabiję. Przez zamazujący się obraz moje poczynania były dosyć marne, ale w końcu udało mi się doczłapać do schodów. Jeżeli nie ma go ani w kuchni, ani na parkiecie, ani na żadnej z kanap, to musi być albo w łazience, albo w jakimś pokoju, gdzie zapewne pieprzy jakąś szmatę, której imienia jutro nie będzie pamiętał. Lepiej dla niego, aby potwierdziła się pierwsza opcja, bo chce wrócić do domu, a jego nieskończony stosunek będzie mnie naprawdę mało interesował. Nie odpuszczę, choćbym miała go wyszarpać z tego domu za jego mikroskopijnego kutasa.

– Grant? – Za plecami poczułam dźgnięcie chudego palca.

Odwróciłam się napotykając błyszczące piwne oczy miedzianowłosej dziewczyny. Kojarzyłam ją. Siedziała ze mną na chemii. Tak, to ona śmiała się chyba najgłośniej, kiedy Johanson opowiadała, jak jej były facet przypadkowo wyrzucił kota przez balkon (długa historia). Urocza dziewczyna.

Sukces, coś pamiętam, więc chyba nie jestem AŻ tak pijana..

– Hmm, Mmm... – pamiętałam jakieś pierdoły, ale jej imię to dla mnie odległy kontynent.

– Megan, Meg – dopowiedziała z uśmiechem dziewczyna, widząc mój stan i zapewne domyślając się powodu zaniku mojej pamięci.

– A tak, przepraszam – wybełkotałam, łapiąc się za głowę, która zaczęła mi nieco pulsować – Widziałaś gdzieś może Collins'a? – zapytałam, pragnąć jak najszybciej znaleźć się jak najdalej stąd. Mój stan był opłakany.

– Ty się z nim trzymasz? Woah, nieźle – Twarz piwnookiej wykrzywiła się w czymś na kształt podziwu, a za razem niezrozumienia – Wydajesz się miła, więc coś ci powiem...

– Nie trzeba. Niczego z nim nie próbuję. Trochę go znam... – Trochę bardzo – I no ten, to duu u upek. Chcę tylko jego usługi szoferskiej, nic więcej. – Uśmiechnęłam się niemrawo, czując wzbierające się we mnie nudności. – To wiesz, gdzie jest?

– Pierwsze drzwi na prawo. – Poklepała mnie po plecach i z krótkim "cześć" ruszyła na dół.

Błagam, żeby tam nie było żadnej laski. Ja nie chcę tego widzieć. Moje oczy tego nie od zobaczą. Zostanie z tego trauma do końca życia. A co jak on będzie nago? Błagam, żeby on nie był nago. Matko, to byłoby najgorsze. Albo nie, gorsze by było, gdyby ona z nim, Jezu nie. Stop bo zarzygam nowe buty. Moja biedna, nadszarpnięta i pokiereszowana psychika... Ja będę potrzebowała jakiejś terapii. Dlaczego mój umysł wyobraża go sobie nagiego? Wtf

Stanęłam przed wskazanymi przez Megan drzwiami i zapukałam. No na tyle mocno, na ile pozwalał mi, nadal krążący w organizmie, alkohol. Duże pokłady wódki i innych kolorowych trunków. Kiedy po jakimś czasie nikt nie raczył mi otworzyć, postanowiłam po prostu tam wparować, bo jestem napierdolona i mi wolno. Konsekwencje będą, kiedy wytrzeźwieję. 

Już na wejściu usłyszałam niepokojące dźwięki, a po chwili tył chłopaka, który swoją drogą był całkiem niezły, ale na moje szczęście w nieszczęściu, nie był brunetem, którego szukałam. Krzyk dziewczyny i jego męski baryton utwierdził mnie w moim przekonaniu, dzięki czemu szybko wycofałam się z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.

– Ej no, było mówić, zamiast tylko patrzeć, mogłabyś uczestniczyć – Ten zachrypnięty, ale i niesamowicie dźwięczny głos będzie nawiedzał mnie w koszmarach chyba do końca życia.

– Pieprz się, Collins – wybełkotałam, odwracając się do osobnika stającego za mną.

– Z tobą? Zawsze. – Uśmiechnął się chamsko, ukazując rząd równych, białych zębów.

Dlaczego ci najbardziej nieodpowiedni są zazwyczaj tak bardzo idealni?

– Nie w tym życiu – Przewróciłam oczami. – Dobrze wiesz, że nawet kijem bym cię nie tknęła – powiedziałam szczerze. Nie miałam pojęcia, kiedy nasza znajomość z tej jego udawanki bycia miłym, przeszła w coś tak zdrowo popierdolonego.

– Oh, nie mów tak. Wiem, że o mnie marzysz.

– Tak, zawsze wtedy, kiedy planuję zostać mordercą, a następnie grabarzem.

– Możesz się wypierać ile chcesz, ale ja i tak wiem, że na mnie lecisz kotku. – Teraz to się wkurwiłam.

– Mamusia nie mówiła, że nie powinieneś zapominać o lekach na głowę, bo to ci szkodzi? – Na moje słowa Nathaniel spiął wszystkie mięśnie, a jego wzrok zaczął po prostu zabijać. I to bardziej niż zazwyczaj, było źle.

– Posłuchaj mnie kotku uważnie, ponieważ powtarzam to ostatni raz: ze mną nie wygrasz, więc nawet nie podejmuj tych swoich żałosnych prób, bo donikąd cię one nie zaprowadzą.

No i wybuchłam.

– Że co?! W kulki se ziomek lecisz? Jeżeli miałabym taką ochotę, wygrałabym z tobą we wszystko z zamkniętymi oczami. – czułam jak wszystko co wypiłam tego wieczoru wyparowywało ze mnie pod wpływem nagrzania przez emocje.

Plusem całej sytuacji był jedynie fakt, iż udało mi się wytrzeźwieć w naprawdę ekspresowym tempie. Minusem, że za chwilę miałam popełnić zbrodnię, za którą zamkną mnie na jakieś 25 lat, ale jako 40-latka też będę wyglądała zajebiście w sukience na bal z okazji zakończenia szkoły, więc nie ma dramatu.

– Ah tak? – zaśmiał się kpiąco. – W takim razie się załóżmy.

– Jakie są zasady?

– Kto pierwszy się zakocha, przegrywa.

Początkowo, gdy to zdanie padło z jego ust, myślałam, że się przesłyszałam. Chciałam się nawet zaśmiać, ale kiedy jego wyraz twarzy jak i postawa nie uległy zmianie, utwierdzając mnie w przeczuciu, iż nie żartował, mój żołądek boleśnie się skurczył. Ale kurwa, nie mogłam się poddać. Byłam taka głupia.

– Do końca szkoły zostało jakieś pięć miesięcy. Masz sześć, właściwe, my mamy – powiedziałam spokojnie. – Jakaś nagroda dla zwycięscy?

– Złamane serce przegranego. Wchodzisz w to Grant?

Nie wiem czy była to wina tego, jak spędziłam ostatnie kilka godzin, czy może niezmiennego uroku chłopaka, który to nie od dzisiaj mącił mi w głowie. Ale to właśnie wtedy podjęłam najgłupszą decyzje w swoim, stosunkowo mającym się za niedługo skończyć, życiu.

– Wchodzę.

I w tym momencie naprawdę przegrałam. Pierwszy i nieodwracalny raz.

***

Nareszcie
Musiałam odreagować. Przez całe swoje życie, poznaje samych toksycznych i niewłaściwych ludzi. To mnie tak bardzo wyniszcza. Taka mała, nic nie wnosząca dygresja.
PS. Ktoś to jeszcze czyta?
Sprawdzony przez @Sylwusiaa1 nie martw się, nie stracisz "pracy" haha specjalne dla ciebie będę robiła błędy, żebyś się nie nudziła, love you słonko
Pozdrawiam Pisarka_z_marzeniami

Continue Reading

You'll Also Like

99K 2K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
507K 17.9K 44
[Okładkę wykonała @Stokrotka_222_11] Minnie jako córka mężczyzny, siejącego postrach nad miastem. Nigdy nie miała łatwo. 17-latka nie była już małym...
91.4K 6.4K 9
Po aresztowaniu Remo wszystko, w co wierzyła Lucy Graves, okazało się paskudnym kłamstwem. Za rozkazem matki wyjeżdża z Filadelfii, aby plotki na jej...
321K 8.9K 81
Victoria Stone po pewnej imprezie postanawia zadzwonić do swojego ex i wykrzyczeć mu przez telefon jak bardzo go nienawidzi, za to, że ją zdradził...