20-"To wszystko było chwilowym zapomnieniem. "

1.1K 37 2
                                    

Cały weekend przeleżałam w łóżku. Czułam się zraniona. Jak mógł mnie okłamać? Nie byłam laską, która dawała się tak traktować, więc dlaczego akurat jemu miało się to udać?

Poniedziałek przyszedł szybciej niż się spodziewałam. Miałam wybór. Iść i oglądać jego parszywą twarz, lub nie iść i katować seriale na Netflixie. Wybrałam to drugie. Po sporządzeniu przekąski, jaką był popcorn, otuliłam się kocykiem i wygodnie rozsiadłam się na kanapie w salonie. Nie bałam się o pytania Hope, gdyż ona sama odpuściła dzisiaj szkołę, idąc na randkę z mulatem.

Wszyscy szczęśliwi - oprócz mnie.

Właśnie miałam pocałować Dylana O'Briena, kiedy to nieoczekiwanie z krainy marzeń i snów, wybudził mnie dzwonek do drzwi. Przysięgam, że zabiję tego, kto ośmielił się przerwać mi taki moment.

– Ogólnie to siema, zabij... – Nic więcej nie powiedziałam, gdyż zostałam unoszona przez silne ramiona. Ten zapach... – Ash...

– Cześć, malutka, musimy poważnie porozmawiać.

I wszedł. Tak po prostu wlazł mi w buciorach do domu. No halo. Ja serio tu czasami sprzątam.

– Dlaczego cię dzisiaj nie było, młoda damo, w szkole? Cóż zrobił nasz seksowny brunet?

– Skąd wiesz, że... - Spojrzał na mnie. – Okej, chodzi o niego.

– To już wiemy, mów dalej – zachęcił mnie ruchem dłoni.

– On zaprosił mnie na randkę  Ash. – Blondyn wytrzeszczył oczy. – I wystawił mnie dla Mad.

– Zabiję go. Zabiję. Zgwałcę. Zrobię mu krzywdę. Dużą. – Chłopak był poważny, co mnie przerażało, ale i napawało satysfakcją. Cierpienie młodego Collins'a. To bym czytała, a nawet oglądała w filmowej adaptacji.

– Ona chciała się zemścić, a on mną zabawić. Idealnie się dobrali. – Zaśmiałam się gorzko – Nienawidzę go, to tylko zakład, tylko na tym mi zależy. Już go nie kocham i nigdy nie będę. To wszystko było chwilowym zapomnieniem. Nie chce już cierpieć przez kogoś, komu nigdy nie zależało i nie będzie zależeć na moim wnętrzu.

– Mała, nie nakręcaj się...

– Nie, Ashton, to koniec. Przez chwilę faktycznie myślałam, że coś mogłoby z tego być, ale nie. Nataniel nie potrafiłby pokochać kogoś więcej poza samym sobą.

– Wiem, że jest ci ciężko, Sadie. Ale radykalne odpychanie go nic nie zmieni. Bynajmniej nie na lepsze. – Pokręcił głową. – Jeżeli jednak chcesz zająć się tylko zakładem, to zacznij działać. I chyba nawet wiem, co musisz zrobić.

***

Wtorkowy poranek zaczął się od załadowania się do samochodu blondyna. Byłam nieco zestresowana przez nasz plan, ale stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia. Nathaniel i tak przestał mnie obchodzić więc mogłam robić co chciałam, prawda?

Na szkolny dziedziniec weszliśmy trzymając się za ręce, przykuwając tym spojrzenia niektórych osób. Przecież pół szkoły pamiętała konfrontację bruneta z blondynem, której to byłam powodem.

– Okej, kochanie, masz teraz hiszpański –  powiedział, dając mi buziaka w czoło i zaglądając czy niebieskooki na pewno jest już w klasie i to widzi.

Był i widział. Z zadowoleniem weszłam do klasy i zajęłam standardowe miejsce przed chłopakiem. Poczułam pukanie w plecy.

Bingo!

– Co to miało do kurwy być?

– Ale co? – Uśmiechnęłam się słodko, robiąc niewinną minę.

Powietrze to nie tylko tlen [W trakcie korekty]Where stories live. Discover now