Drakonis Severus (bxb)

By aspoleczny_gnom

175K 17.3K 5.2K

Mieszkańcy jednego z wielu Podgórz już od wieków wpatrują się w lśniący białym śniegiem szczyt. Kiedy podróżn... More

Zlecenie
Kielich
Złodziej
Wola
Bransoleta
Para
Cierpliwość
Kolacja
Krew
Alarm
Rutyna
Nauka
Koszula
Szkło
Kłamca
Rozkaz
Gwiazdy
Obraz
Wybaczenie
Głos
Nuda
Kryształ
Niepamięć
Historia
Wino
Czułości
Zabawa
Chmury
Śmiech
Skandal
Sprawiedliwość
Zguba
Wyjście
Sadza
Lalka
Dusza
Gniew
Walka
Ostateczność
EPILOG
Dodatek: Stare sprawy
Dodatek: Gniazdo
Dodatek: Gniazdo II

Znajomości

4.2K 467 274
By aspoleczny_gnom

Spojrzałem w bok, skąd padło pytanie. Obok mnie siedziała, a jak, kolejna dziewczyna. Na początku myślałem, że mi się przesłyszało, bo nie patrzyła w moją stronę, ale po chwili ta postanowiła rozwiać moje wątpliwości. Spojrzała na mnie, nie przerywając spokojnego raczenia się kaszą, będącą zresztą w bardzo podobnym kolorze co jej włosy. Złociste, gładkie i proste, trochę ciemniejsze od moich i w o wiele cieplejszym odcieniu. Za to jej oczy... Były wręcz niepokojąco podobne do tych moich.

- Nie obchodzi mnie to. - odpowiedziałem, mimo że miedziany wzrok nie spływał po mnie tak obojętnie, jakbym sobie tego życzył. Blondwłosa zaśmiała się dosyć szyderczo, co zwabiło na nią moje kłujące spojrzenie.

- Jedz po prostu. I tak nie zrobisz na nim wrażenia. Poprosi cię żebyś zjadł dwa razy, a ty to zrobisz. Niepotrzebnie się głodzisz, tylko przysparzasz mu stresu, a tego wyjątkowo nie lubię. - powiedziała zaskakująco zimno, jak na kogoś kto przed chwilą się śmiał. 

- Pierdol się, nie będę jadł. Albo ten skurwysyn mnie wypuści, albo tu zdechnę.

- Nie przeklinaj. I nie nazywaj go tak. Za tydzień zmienisz zdanie, i tak jak my wszystkie zrozumiesz, co za szczęście cię spotkało. - teraz to ja zaśmiałem się, trochę wymuszenie, ale przekaz był prosty.

- No chyba nie. Nawet nie wiesz jak siedzenie tutaj rozpieprzy mi życie. - albo uratuje, trudno stwierdzić czy uciekłbym z zaliczką za zlecenie zanim ten grubas by mnie dorwał. Ale tego na pewno nie powiem na głos.

- Wiesz co? Mam nadzieję że Adan szybko zmieni zdanie, i zrzuci cię w ten gnojownik. - przy ostatnim słowie ściszyła głos, i rozejrzała się dookoła, jakby ktoś mógł to posłuchać.

- Dzięki. - powiedziałem cholernie nieironicznie, jednocześnie stanowczo odsuwając od siebie zapełniony talerz. Blondynka westchnęła, patrząc na to kątem oka.

- Idiota... - usłyszałem ją, co jak poznałem po jej minie, było w jej planach. Zdecydowanie tej baby nie polubię. Nie spojrzałem na nią. Nie zasłużyła na to. Sama jest idiotką. Niech sobie krytykuje moje instynkty samozachowawcze, proszę bardzo, albo to nie zmieni mojego zdania o całym tym porwaniu. 

- Mhm... Próba tłumaczenia ci tak oczywistych rzeczy faktycznie czyni mnie idiotą. Przecież to jasne że uległa płeć nie zrozumie niechęci do niewoli. - mruknąłem wyniośle. Ma za swoje, szczerość jej prosto na mordę. 

I chyba udało mi się ją mocno wkurzyć, bo jej spojrzenie mogłoby mnie w tamtym momencie zamienić w kupkę popiołu skuteczniej i szybciej niż smoczy oddech.

- Lepiej zamknij mordę. Adan przynajmniej traktuje nas jak ludzi, równych sobie i świadomych. 

- To tylko dowodzi jego albo waszego debilizmu. - wyprostowałem przygarbione wcześniej plecy w geście pewności i dumy. Trochę bardzo koloryzowałem własne poglądy, ale grunt że działało.

- Jesteś okropny. Typowy facet. - syknęła wściekle, widocznie wyprowadzona z równowagi,

- Jesteś głupia. Typowa kobieta. - dolałem oliwy do wulkanu. 

Trochę podskoczyłem przestraszony, kiedy mocno trzasnęła metalowymi sztućcami o stół. Zaciskała zęby, i w sumie bałem się już odrobinę, że widelec w jej dłoni zostanie zwrócony przeciwko mnie. 

Niech to szlag, całe życie bez śladu kobiet było takie w miarę możliwości udane, aż tu nagle w tajemniczy sposób, wszystko się pieprzy i nagle otaczają mnie baby.

Po ostatnim zdaniu blondynka milczała, więc i ja się nie odzywałem. Wbiłem wzrok w stół, spokojnie czekając... na coś. Po niedługim czasie "coś" nadeszło, przybierając postać głośnego brzdęku odsuwanych naczyń. Puste i prawie puste talerze zostały odsunięte. Mój w takim otoczeniu aż raził po oczach swoim nietkniętym stanem, i ściągał na mnie wzrok tego "cudownego" Adana. 

Jako jedyny nie wstałem gdy wstawali wszyscy. Wyjątkowo nie było to w celu okazania sprzeciwu czy nieposłuszeństwa, po prostu nie wiedziałem co mam zrobić, ani gdzie iść, co widocznie nie było problemem dla tego tłumu, który zaskakująco dobrze unikając chaosu, wylała się przez ogromne, główne drzwi. Na miejscu pozostały jedynie Alissa i moja niemiła sąsiadka, z czego ta druga raczej po prosty ociągała się z wstaniem.

Nagle poczułem męską dłoń na moim ramieniu. Mocny uścisk skutecznie zmusił mnie do wstania.

- Pokażę ci gdzie będziesz spać. Na pewno zmęczył cię już ten dzień. - zdziwiłem się kiedy słowem nie wspomniał o moim pełnym talerzu. Patrzył mi z góry w oczy, a ja nie potrafiłem przed nimi uciec. Moje serce uspokoiło się dopiero, gdy mężczyzna zainteresował się nagle blondwłosą wredotą. 

- Maya, widziałem że już przełamałaś pierwsze lody. Mam nadzieję że będziecie się dogadywać. Przyda mu się ktoś, kto wyjaśni mu wszelkie niejasności. Dziękuję. - powiedział do niej z wdzięcznością, na co dziewczyna zarumieniła się, co było bardzo widoczne na jej jasnej cerze. Czekałem, aż zaprzeczy i zacznie mnie wyzywać, albo coś, bo ja niechybnie właśnie tak bym się zachował. Cóż, widać tylko ja, bo ona tylko patrzyła na Adana ze zdziwieniem, i... pokiwała głową, na co miedzianooki uśmiechnął się promiennie. 

- Dziękuję ci za to. Chcę żeby poczuł się tu jak w domu. - ścisnął moje ramię odrobinę mocniej. Na jego słowa miałem ochotę parsknąć śmiechem. 

Dziewczyna zarumieniła się pod wpływem pochwały, czy tego czegoś na jej kształt, po czym wstała.

- N-nie ma za co, Panie. Jestem do usług w razie czego.- powiedziała z grzecznym dygnięciem, i po ostatnim wrogim łypnięciu w moją stronę, po prostu wyszła przez jeszcze domykające się drzwi. Wtedy Adan znowu spojrzał na mnie, życzliwie, ale z lekkim zmartwieniem.

- Chodźmy. - nakazał, ciągnąc mnie w jakąś stronę, o dziwo nie w stronę drzwi. Pozwoliłem się prowadzić, nie widząc zwyczajnie innej opcji, jak okna, czy coś.

- Panie! Panie, zaczekaj! - znowu stanęliśmy w miejscu. Nawet zdziwiłem się, gdy "Pan" wydał z siebie zirytowane westchnienie na słowa Alissy, dochodzące nas zza pleców. Adan był bardzo dobry w przywdziewaniu masek. W jednej sekundzie znowu był miły i opanowany. 

Boję się takich ludzi... Nawet nie wiesz kiedy masz uciekać, nie wiesz kiedy ten ma ochotę ci przyjebać, nic nie wiesz. Nienawidzę tego.

- Tak, Alisso? O co chodzi, jak widzisz trochę się śpieszę. - choć wcale się nie śpieszył, przynajmniej widocznie, jego próba pozbycia się dziewczyny była na prawdę miła, i uprzejma.

- Umm... Chciałam tylko powiedzieć, że jeszcze raz dziękuję ci za nowy teleskop, i... może mógłbyś posłuchać o moich teoriach? Myślę że mogą cię zainteresować... Narysowałam też mapę gwiazd, z uwzględnieniem nowo odkrytych ciał niebieskich... Twoja opinia o niej byłaby dla mnie wielce cenna. - powiedziała, cała czerwona, i z wzrokiem wbitym podłogę. Uśmiechała się łagodnie, z nadzieją błyszczącą w niebieskawych oczach.

- Wybacz mi, ale dzisiaj nie znajdę na to czasu. Jak widzisz muszę się zająć Lyiarą.

- Wcale nie. Idź z nią, i daj mi kurwa spokój. - wkurzyłem się. Alissie widocznie zależało na towarzystwie mężczyzny, a  mi raczej średnio.

- Nie przeklinaj, proszę. To nie doda ci groźnego wydźwięku, wręcz przeciwnie, odbiera ci inteligencji. - pouczył mnie Adan, na co zaczerwieniłem się na uszach. - A ciebie muszę przeprosić. Ten przypadek jest wyjątkowo trudny, i wolałbym sam o niego zadbać. Jednak wierzę w twoje teorie, i cieszę się szczerze z postępów. Jestem pewien, że świat na pewno je doceni. - jego zdanie chyba stanowczo skończyło tą rozmowę. Oczy Alissy zalśniły w zawodzie, obtoczyły się w ściskanych łzach. Adan jakby tego nie zauważył. Znaczy, niby próbowała je jakoś ukrywać, spuściła głowę, ale dla każdego wydałoby się oczywiste, że jest bliska szlochu.

Nie żeby było mi jej żal, jednak to było dosyć dziwne. Mężczyzna trochę ją ignorował, co było przykrym widokiem, zwłaszcza że ewidentnie zależało jej na jego uwadze.

- R-rozumiem, wy-wybacz że zajęłam twój czas. - powiedziała jeszcze drżąco, po czym wybiegła z jadalni. Po tym miałem dziwne wrażenie, że to mi się oberwie za to jak została potraktowana.

W sumie nic nowego, cały czas mi się obrywa, jednak obrywanie za kogoś innego jakby boli trzy razy bardziej.

Ponownie zostałem wprawiony w ruch przez delikatne pociągnięcie ręki, zaciśniętej na moim ramieniu. Zdziwiłem się, kiedy doprowadziło mnie ono do ściany. Popatrzyłem na Adana jak na idiotę, na co ten uśmiechnął się ciepło. Zaglądnął sobie przez ramię, chyba sprawdzając, czy na pewno jesteśmy sami, po czym zaczął szeptać coś. Do ściany. 

- Takich jak ty w normalnych warunkach pali się na stosie, lub przynajmniej zamyka w klatce sześć stóp nad ziemią dla ich własnego dobra.

- Mam przypomnieć co robi się ze złodziejami w tych "normalnych warunkach"? - odpowiedział mi w nieukrywanym rozbawieniu. Chciałem coś mu odwarknąć, lub rzucić ironią, ale w tym samym momencie ściana zwyczajnie się przed nami rozstąpiła, więc moja szczęka zwyczajnie bezwładnie obwisła, i nie chciała współpracować. - Za mną. - poprowadził mnie w kolejny dobrze oświetlony korytarz, a ja bezkrytycznie podreptałem za nim.

Pozbawiony alternatywy.

Szlaczek, widać tyle by było z maratonu. Będzie zatem cykl cotygodniowy.

Continue Reading

You'll Also Like

48.6K 3.6K 56
Deku to 16-sto letnia omega żyjąca w świecie 5 królestw. Królestwo z którego pochodzi deku jest na 4 pozycji pod względem siły więc by zapewnić sobie...
8.9K 864 28
Jest Dalia. Jest babcia. Są Święta Bożego Narodzenia i cała ich magia. Jest i kufer na stryszku, który za pomocą cudownego zapachu lawendy przenosi...
481K 17.6K 43
Cassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los...
21.3K 2.5K 29
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...