Avada Kedavra /Draco Malfoy

De oleczka36

5.9K 243 26

Raven Riddle ma przed sobą ostatni rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Rodzina Tom'a Marvo... Mais

Prologue
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12
13
14
15.
16.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.

17.

144 8 1
De oleczka36


12 kwietnia godzina 23;45. Cicho próbowałam przemknąć się do wyjścia z rezydencji Malfoy Manir. Nie dam rady tak dłużej. Zero odzewu od strony Gloden Trio,a mimo to ze trupy już mnie na codzień nie ruszają to dostaje szału od tego,ze ojciec wszystko wie. Wyszłam powoli z pokoju i siarczyście klnelam w myślach,gdy tylko skrzypla podłoga.

-Gdzie idziesz?-stanął  w drzwiach i mimo faktu,ze było ciemno wiedział ,ze bez pożegnania chciałam uciec jak zwyczajny tchórz. Westchnelam cicho i odwróciłam się w stronę Draco,który stał cały czas w drzwiach czekając na jakikolwiek odzew z mojej strony-Chciałaś uciec?-zapytał rozzłoszczony 

-Draco to nie tak...

-Raven... nic mi nie powiedziałaś. To niebezpieczne . Tak jak Śmierciożercy polują na Pottera tak Zakon na ciebie. Nie myślisz o konsekwencjach. Nie myślisz o tym,ze jak znikniesz to Voldemort wybije całe Malfoy Manor pstryknięciem palca. Ty po prostu uciekasz jak zwykły tchórz pozwalając na to by inni z twojego powodu zginęli z rak twojego ojca.-warknął wściekły 

-Wiesz co myśle ? Myśle ,ze...-zawiesiłam się ,bo dotarło do mnie co chciałam powiedzieć 

-No dokończ.-założył ręce . Wyciągnęłam z kieszeni spodni różdżkę zastanawiając się czy to właściwy pomysł. Wycelowałam nią w chłopaka,który spojrzał się na mnie osłupiały. Jedno zaklęcie:

——-

POV Luna

Kolejny dzień,w którym uciekam. Nie wiem jak długo to potrwa,ale Śmierciożercy wiedza już dlaczego panoszę się po Hogwarcie. Cały czas przesiaduje w pokoju życzeń. Tam jedynie czuje się bezpieczna,ale nie na długo. Z jednej strony żałuje ucieczki z Malfoy Manor,a z drugiej wiem ze postępuje słusznie. Wstałam z podłogi łapiąc za klamkę od dębowych drzwi. Wstrzymałam rękę słysząc czyjeś kroki po deugiej stronie. Poczekałam chwile i powoli wyszłam z pokoju życzeń. Odwracałam się co chwila sprawdzając czy nikt nie zawraca .  O mal nie dostałam zawału  kiedy Neville pociągnął mnie z przodu w zaułek. Przestraszona chciałam pisnąć,ale przystawił mi palec do ust wypatrując poza kryjówkę . Uspokoiłam się nieco i spojrzałam na niego wymownie. Ponownie położył palec na ustach tym razem swoich i wskazał na ucho w stronę korytarza. Skinelam głowa i w ciszy wsluchiwalismy się w coraz gloseniejsze odgłosy kroków i czyichś butów .

-Córka Czarnego Pana uciekła z rezydencji. Miej oko na dzieciaków,może się tu kryć.-odparł jeden z tęższych głosów 

-Taki potężny.. po co mu jakaś dziewczyna?-spytał inny głos podniesionym tonem

-Cicho! Nie tak głośno.... To broń .

Głosy ponownie zaczęły się ścisnąć. Wychyliłam głowę chcąc podsłuchać dalszej części dialogu. Szatyn złapał mnie tym razem całą i wciągnął ponownie w swoją stronę.

-Oszalałas ?! Jak nas dorwą to mamy przekichane !-wyszeptał oskarżycielskim tonem,wzruszyłam ramionami. Longbottom zwrócił nagle uwagę na niższa partie mojej twarzy. Spojrzałam niezrozumiałym wzrokiem,a on tylko wyjął z kieszeni chusteczkę i przyłożył do mojego nosa.-Krew ci leci. 

-Tak. Zdaza się to dosyć często.-powiedziałam spokojnie przykładając chusteczkę 

-Kiedy ostatnio coś jadłaś?-znowu wzruszyłam ramionami. Bardziej niż swoim zdrowiem przejmowałam się faktem,ze Mela uciekła i co gorsza nie ma jej w Hogwarcie . Jestem pewna.

——

-Oblivate.-wyszeptałam ,a blondyn zaczął przecierać oczy. Z szybkością światła zmieniłam się w węża i zaczęłam pełzać po schodach w dół. Oby mnie Nagini nie nakryła. Inaczej już po mnie. Będąc przy drzwiach wyjściowych stwierdziłam ,ze to za proste . Wahałam się nad złapaniem klamki. Coś mi nie grało. Odwróciłam się za siebie widząc Bellatrix Lestrange,która uśmiechała się od ucha do ucha .

-O myślałaś ze uciekniesz?!-krzyknela porywczo zanosząc się w śmiech-Jeden ruch,a Czarny Pan osobiście zajmie się Luną Lovegood.-nie myśląc ani minuty dłużej stwierdziłam. Teraz albo nigdy Złapałam za klamkę i zaniosłam się biegiem. Na terenie Malfoy Manor nie było możliwości teleportacji. Musiałam uciec inaczej . Wybiegając na posesje zaczął piszczeć alrm. Na tyle głośny żeby zbudzić nawet sen najpotężniejszego czarownika świata . Czułam ,ze zaraz się popłacze . Możliwość ucieczki była tak bliska . Popchnelam bramę . Nic . Ani drgnie . Cholera.

-Coś ci się to nie uda!-zachichotała brunetka wymierzając we mnie zaklęciami. Omijałam je skutecznie i wyrwałam jej różdżkę . Oburzona zaczęła mnie gonić,a z drzwi frontowych zaczęli wybiegać Śmierciożercy miotając w nasza stronę zaklęciami. -Oddawaj to smarkulo!-warknela złośliwie,a ja przystawilam jej różdżkę do znaku węża na bramie,która automatycznie drgnęła. X kopa otworzyłam wrota i zaniosłam się biegiem ,gdy ta obślizgła sluguska złapała mnie za ramie szarpiąc przeraźliwie . Zaczęłam krzyczeć nie wiedząc dlaczego mój dar,który tak świetnie się pojawiał kiedy go nie nie potrzebowałam teraz gdzieś zanikł . Lestrange ucząc mnie wiedziała jakie wątki pominąć żebym później przypadkiem nie obezwładniła jej. Kopnelam ją w brzuch,a ona oddała atak wbijając swoje szpony w mój policzek. Jęknęła  z bólu . Greyback w końcu do nas podbiegł ,a ja czułam ze to koniec. Zamknęłam oczy i pomyślałam w tym momencie o Draco. Umiem wszystko takie cholernie pięknie zniszczyć. To chyba jedynie odziedziczyłam po ojcu. Otworzyłam oczy ponownie i pchnelam rękami powietrze,które skumulowało się w zamieć śnieżna ,która tymczasowo oślepiła przeciwników . Zaniosłam się biegiem i gdy przekroczyłam próg posiadłości teleportowalam się uprzednio dostając Crucio od Travers'a. Nie wiem ,gdzie mnie przeniosło ,ale byłam w jakimś lesie . Leżałam na ziemi czując ,ze zaraz tu zgnije z bólu albo ze jakieś drapieżniki smacznie mnie zjedzą. 

-Słyszeliście ?-usłyszałam zagłuszony ,znajomy głos gdzieś w oddali. Chciałam krzyknąć cokolwiek z próba o pomoc ,ale jedyne co z siebie wydałam to cichy jęk . Nie mam pojęcia czy ktokolwiek go uslyszal,bo zaraz momentalnie poczułam jak słabne.

——

/-Oszukałaś mnie.-powiedział stłumionym głosem-Nigdy ci tego nie wybaczę !/

Zlana zimnym potem poderwałam się jak z grobu ledwo oddychając. Z szeroko otwartymi oczami próbowałam dojść do tego co mi się śniło. Draco jej tego nie wybaczy nigdy. Nie wybaczy ,bo nawet tego nie pamięta. Uspokajając się rozejrzałam się po miejscu,w którym się znajduje. Byłam w namiocie ,a koło mnie obecnie siedział Harry,który czekał na odzew z mojej strony.

-Znaleźliście mnie.-wyszeptałam siląc się na uśmiech 

-To dzięki Hermionie .-odpowiedział szatyn zgarniając moje włosy z czoła -Jak się tu znalazłaś?

-Uciekłam i się teleportowalam.-jęknęłam dotykając zadrapaniom policzka 

-Ron popadł w paranoje. Twierdzi ,ze chcesz nas zabić.-zaśmiał się 

-Obiecałam posłuszeństwo ojcu w zamian za obronę Luny. Nie wiem jak to wykorzysta.Pomoge wam na tyle ile potrafię ,a jak będę czuła ze tracę kontrole ostrzege was.

-Zrobisz dla niej wszystko.-stwierdził wybraniec ,a ja tylko pokiwalam głowa krzywiąc twarz w grymasie spowodowany napadem płaczu

 -Jak ją stracę to nie daruje sobie tego. Draco już straciłam .-zaniosłam się większym szlochem drżąc całym ciałem 

-Jakim...

-Oklamalam go i zostawiłam samego . -to był ten moment ,w którym coś całkowicie we mnie pękło. Siedziałam jak małe dziecko i płakałam ,bo ktoś mi zabrał wszystko co miałam. Nie dałam upustu obietnicy ojcu i czułam ,a raczej wierzyłam ze istota człowieczeństwa będzie tkwiła we mnie i nie da się tak łatwo odebrać 

——

POV Harry

Kolejne dni mijają. Nawet ich już nie liczę . Nie wiem czy traktować Raven jako zbawienie dla naszej trójki czy pewna zgubę. Jeden dzień zajęło jej na rechabilitacje sił psychicznych i fizycznych,a teraz stale znika w poszukiwaniu czegos podobnego na kiel bazyliszka. Późną godziną wyszedłem z namiotu przecierając oczy. Musiałem złapać zew świeżego powietrza. Potrzebowałem chwili odprężenia w trakcie snu moich przyjaciół . Przeczesałem leniwie ręka moją za długą już grzywkę i założyłem okulary na nos. Mój spokój przerwała sylwetka człowieka oddalona ode mnie o niewiele metrów . Moje całe ciało zamarło w przeciągu kilku minut kiedy postać zaczęła sie zbliżać .

-Malfoy?!-niemal krzyknąłem wyciągając różdżkę gotowy do obrony . Blondyn z podpuchniętymi oczami uniosł dłonie w geście obrony 

-Mimo faktu,ze najchętniej obił bym ten twój szpetny ryj na kwaśne jabłko nie przychodzę we wrogich zamiarach.-odparł krótko 

-Czego chcesz?

-Chroń ją błagam. Ja nie mogę . Przy mnie nie będzie bezpieczna.

-I wrócisz do Voldemorta podać nasz namiar?!-warknalem 

-Wymaz mi wspomnienia jak nie wierzysz.-zdjął sygnet i podał mi w moja stronę -Na co czekasz?

-Zeobie co w mojej mocy.

-Poświęcę dla niej nawet własne życie tylko pozwól jej przeżyć . Nie chce by jej zrobili krzywdę.

Continue lendo

Você também vai gostar

35.4K 568 10
This story is based on village story with lots of smut...
54.2K 1.4K 191
Disclaimer : This is not my story. No plagiarism intended. The credit goes to original author. ◆◇◆◇◆◇◆◇ The entire Yunzhou knew that the Ye Family h...
308K 15.4K 47
Ruby King is your average young woman who is starting to attend college full time. Everything is going great until she notices that there seems to be...
40.4K 2.4K 22
𝐁𝐨𝐨𝐤 # 𝟏 𝐨𝐟 𝐓𝐡𝐞 𝐑𝐚𝐚𝐳 𝐬𝐞𝐫𝐢𝐞𝐬. Love or betrayal? Consumption of betrayals. Internal betrayal? Yes! Will they be overcome? Or W...