13

183 7 0
                                    


-Czy przysiegasz osobiście dokończyć to na co tak długo czekał nasz Czarny Pan w razie gdyby Draco nie podołał? 

-....Przysięgam...

———

-Niedługo zdobędziemy Hogwart i przy tym chłopaka!-powiedział uradowany Tom Marvolo Riddle stojąc przed stołem przy którym spoczywali jego zwolennicy.-Niedługo cały swiat będzie nasz.

-P-p-panie... a co jeśli dyrektor przeżyje?-zapytała jedna z kobiet ,potwór zmierzył ją lodowatym wzrokiem i uniósł różdżkę na wysokości jej oczu 

-Wykluczam taką opcje .-odparł oschle -Avada Kedavra!-warknął ,a jej ciało sunęlo się bezwładnie po krześle na ziemie . Przerażeni Śmierciożercy wpatrywali się w koleżankę z trudem przełykając gule śliny. -Kontynuując... przed tym incydentem w naszych progach musi zasiąść moja córka . Jeżeli do tego nie dojdzie ...-uśmiechnął się złowieszczo -Jeden z was może się już pożegnać z długim żywotem .-przekręcał różdżka w dłoni 

——

Dziewczyna wzdrygnęła się czując ,ze zaraz dostanie kolejnego ataku paniki. Całą noc była niespokojna,a ten arystokrata ,którego tak bardzo nienawidziła nie spał całą noc pilnując żeby nic jej się nie stało. Leżała w jego objęciach ,gdzie czuła się bezpiecznie . Gdy otworzyła oczy on siedział nadal przytomny zawijając sobie pasmo jej włosów na palca .

-Draco?-powiedziala ochrypniętym głosem 

-Jak się czujesz?-zapytał z troska w głosie 

-Przepraszam. -łzy napłynęły jej do oczu 

-Mówiłem ,ze to nie twoja wina .  Nauczysz się nad tym panować.

-Jest mi tak bardzo głupio .-zaszlochała 

-Raven... nie płacz proszę. 

-Ty nie musisz dźwigać takiego ciężaru na codzień jakim jest bycie dzieckiem najpotężniejszych mocarstw dotychczas ,codziennie kpiący wzrok innych,nie mogę mieć własnych wyborów bo matka chce co innego i ojciec chce co innego,muszę wybrać a nie wiem które z nich kłamie,boje się bo mnóstwo ludzi ginie z jego rak ,mam dary nad którymi nie panuje i boje się ze zrobię komuś krzywdę .-powiedziała na jednym wydechu czując nadmir przytłoczeniu sprawa -Tak bardzo mi głupio ze mój ojciec zabija każdego po kolei .

-Mój ojciec wpajał mi od dzieciństwa chore morały odnośnie czystości krwi,w domu nie czuje się jak w domu czyli bezpiecznie ,przytulnie .... to wielki zamek,który ciagle wieje pustkami . Przez ojca muszę być zwolennikiem Czarnego Pana,przez niego muszę odkupywać honor rodziny.

-Przepraszam.

-Nie przepraszaj tyle-uśmiechnął się -Najważniejsze ,ze nic ci się wczoraj nie stało. Dobrze ,ze milas go.-pogładził złoty naszyjnik,mimowolnie uśmiechnęła się 

-Dziękuje ,ale nie musiałeś ...

-Widzzialem ,ze coś może ci się stać,a nie będę cie śledził jak jakiś kretyn-zaśmiał się 

-Intrygujące .

-Może to chore ,ale od dawna chciałem mieć cie przy sobie tak blisko. Byłaś nieosiągalna . Nikomu nie dałaś się zbliżyć do siebie na tyle co mi pozwoliłaś . Zawsze przy tobie zapominam kim naprawdę jestem i w jakiej rodzinie się wychowałem . -mruknął 

-Wiesz,ze na swój chory,pokręcony sposób właśnie wysłałeś mi miłość?-zachichotała 

-Tak,wiem. -odpowiedział wtapiając się delikatnie w jej miękkie wargi

Avada Kedavra   /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now